W konkursie na stanowisko prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) swoją kandydaturę zgłosiła Anna Nałęcz. Obecnie pełni funkcję dyrektora generalnego w kancelarii premiera. Wiosną 2020 roku była zaangażowana w proces zakupu sprzętu związanych z pandemią COVID-19, w tym respiratorów od handlarza broni oraz testów, które okazały się być bezużyteczne.
POLECAMY: Prezes AOTMiT odwołany z powodu odmowy współpracy z PiS w zakresie stanowiska dla swoich
– Naprawdę nie wiem i nie jestem nawet w stanie zrozumieć, co się wokół tej agencji teraz wyprawia – przyznaje w rozmowie z „Wyborczą” poseł Bolesław Piecha z PiS, w minionej kadencji wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia.
Pracownicy Ministerstwa Zdrowia także nie są zaznajomieni z działaniami wokół agencji. Co więcej, jak podaje „Wyborcza” nawet wiceminister dwutygodniowego rządu Maciej Miłkowski, formalnie odpowiedzialny za AOTMiT, nie jest regularnie informowany na ich temat.
Agencja ma za zadanie formułowanie rekomendacji dla ministra zdrowia, oceniając opłacalność finansowania nowych leków lub nowych metod leczenia przez NFZ. Od dziesięciu lat agencja zajmuje się także wyceną świadczeń medycznych, przy czym w ostatnich latach analizuje, na przykład, konieczność podniesienia stawek za leczenie, aby szpitale mogły spełnić wymogi corocznych podwyżek wynagrodzeń dla personelu medycznego.
Roman Topór-Mądry pełnił funkcję prezesa AOTMiT przez ostatnie sześć lat, uzyskując nominację na drugą kadencję rok temu po wygraniu konkursu po raz drugi z rzędu. Niespodziewanie, wieczorem 13 listopada, został odwołany, przy czym nie podano mu przyczyn. Zaledwie półtorej godziny po jego odwołaniu pojawiło się ogłoszenie o konkursie na nowego prezesa na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nawet wiceministra Macieja Miłkowskiego nie poinformowano wcześniej o tej decyzji.
Pojawiają się spekulacje
Spekulacje dotyczące możliwych przyczyn dymisji pojawiły się niedługo po ogłoszeniu decyzji. Według informacji zamieszczonej w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, sugerowano, że Roman Topór-Mądry odmówił zatrudnienia osób związanych z Prawem i Sprawiedliwością, które poszukiwały schronienia w agencji, obawiając się zwolnień po zmianie władzy. Źródła z „Gazety Wyborczej” kontrargumentują, twierdząc, że w przeszłości Topór-Mądry nie odmawiał podobnych przysług. Nawet gdyby teraz zdecydował się to zrobić, to po jego dymisji wciąż urzędujący wiceprezes mógłby zająć się zatrudnieniem „spadochroniarzy”, eliminując potrzebę pilnego ogłaszania konkursu na nowego prezesa. Zatem szybkie ogłoszenie konkursu półtorej godziny po odwołaniu Topora-Mądrego sugeruje, że celem było stworzenie miejsca dla nowego nominata związanego z partią Prawo i Sprawiedliwość.
W ministerstwie zaczęły się natychmiast pojawiać plotki, sugerujące, że stanowisko to może zostać przeznaczone dla byłego ministra Adama Niedzielskiego, który został zdymisjonowany w sierpniu po ujawnieniu wrażliwych danych lekarza na Twitterze. Inna teoria wskazywała na wiceministra Marcina Martyniaka, odpowiedzialnego w resorcie za alokację środków na inwestycje z polecenia premiera. Okazało się jednak, że te spekulacje nie miały potwierdzenia.
Przyjmowanie zgłoszeń w konkursie trwało przez pełne 10 dni, zakończono je w czwartek, 23 listopada. W tym czasie wpłynęło pięć zgłoszeń. Przesłuchania kandydatów miały miejsce już w poniedziałek, 27 listopada, około południa.
MZ zajmuje stanowisko
W imieniu resortu na pytania „Wyborczej” w zakresie tych niepokojących informacji odpowiedzi udzieliła Iwona Kania, rzeczniczka MZ stwierdzając: „Żadna ze złożonych ofert nie spełniała wymagań formalnych. Zespół naborowy, jednomyślnie podjął decyzję, iż kandydaci nie uzyskali oceny wystarczającej do pozytywnej rekomendacji ministrowi. Minister Zdrowia zaakceptowała powyższą rekomendację zespołu naborowego”.
W związku ze stanowiskiem MZ nasuwa się wiec pytanie: dlaczego zorganizowano te spotkania, skoro żadna z przedstawionych ofert nie spełniała wymogów. Dodatkowo, zastanawiające jest, dlaczego nikt ze zgłoszonych kandydatów nie spełnił wymagań, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Roman Topór-Mądry, który został właśnie odwołany, rok temu z powodzeniem przeszedł przez taki sam konkurs i zdobył stanowisko prezesa. Iwona Kania, pytana o te kwestie, odpowiedziała, że proces rekrutacji i przesłuchań reguluje zespół naborowy, jednak nie ujawniła, kto zasiadał w tym zespole.
Gazecie „Wyborczej” udało się ustalić, że w zespole rekrutacyjnym znajdowali się Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Bernard Waśko, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny, dyrektor generalny w Ministerstwie Zdrowia Damian Jakubik oraz dyrektor departamentu nadzoru i kontroli w resorcie. Warto zaznaczyć, że ani Maciej Miłkowski, odpowiedzialny za AOTMiT, ani szef departamentu polityki lekowej, który podlega Mułkowskiemu, nie byli członkami tego zespołu.
W poniedziałek (27.12.2023 roku) w południe przeprowadzono przesłuchania trzech kandydatów: oprócz Romana Topora-Mądrego, była to Anna Kowalczuk, wcześniejsza dyrektor Narodowego Instytutu Leków, obecnie zatrudniona w firmie Astra Zeneca, oraz Wojciech Wysoczański, którego Topór-Mądry zatrudnił jako dyrektora oddziału AOTMiT we Wrocławiu sześć lat temu.
Co do dalszych etapów rekrutacji dwóch pozostałych kandydatek – brak informacji.
Według informacji nieoficjalnych podanych przez portal Nieoficjalnie wynika, że są nimi pracowniczka Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny oraz Anna Nałęcz (dawniej Goławska), dyrektor generalna w kancelarii premiera. Istnieje prawdopodobieństwo, że to dla niej odwołano obecnego prezesa agencji.
Warto w tym miejscu dodać, że Anna Nałęcz przed wiele lat pracowała w Ministerstwie Zdrowia, osiągając sukcesy w swojej karierze po dojściu do władzy partii Prawo i Sprawiedliwość. Zaczęła jako wicedyrektor, awansując później na stanowisko dyrektora jednego z departamentów, a w końcu objęła funkcję dyrektora generalnego ministerstwa. Wiosną 2020 roku, będąc na tym stanowisku, koordynowała zakupy związane z pandemią COVID-19, w tym kontrowersyjny zakup 1,2 tysiąca respiratorów od handlarza bronią. Kontrakt, podpisany przez ówczesnego wiceministra Janusza Cieszyńskiego, przewidywał zapłatę łącznie 200 mln zł, kilkakrotnie przekraczając cenę rynkową. Ponadto, Nałęcz osobiście zatwierdziła zakup miliona testów antygenowych za 125 mln zł, które okazały się być nieskuteczne. Wcześniej te same testy zostały zakontraktowane przez Hiszpanię, co wywołało skandal, gdyż okazało się, że są one jedynie w 30% skuteczne.
Gdy Janusz Cieszyński ponosił konsekwencje za zakup respiratorów od handlarza bronią, Anna Nałęcz (wówczas jeszcze Goławska) uzyskała awans, obejmując stanowisko wiceministra zdrowia. Od listopada 2020 roku pełniła funkcję odpowiedzialną między innymi za cyfryzację. Po roku zrezygnowała z tego stanowiska, obejmując rolę dyrektora generalnego w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Premier Mateusz Morawiecki powitał ją oficjalnie kwiatami, a Michał Dworczyk, szef KPRM, opublikował serię zdjęć na Twitterze, życząc nowej dyrektor Annie Goławskiej wielu sukcesów.
Jako dyrektor generalna w KPRM, Nałęcz ponownie zajmowała się zakupami, w tym zleceniami od Janusza Cieszyńskiego, który powrócił do rządu jako pełnomocnik ds. cyfryzacji, a następnie minister cyfryzacji. Dwa miesiące po przejściu do KPRM, Adam Niedzielski mianował ją swoją pełnomocniczką ds. koordynacji działań cyfrowych mających na celu przeciwdziałanie i zwalczanie epidemii COVID-19.
„Wyborcza” podała, że w związku z pojawiającymi się doniesieniami zapytała Annę Nałęcz wprost, czy to prawda, że zgłosiła się w konkursie na prezesa AOTMiT?
Niestety Nałęcz nie udzieliła odpowiedzi zasłaniając się brakiem podstawy prawnej do udzielenia odpowiedzi na takie pytanie.
Jak podaje portal Anna Nałęcz, miała wystąpić z prośbą do MZ o dokumenty potwierdzające jej zatrudnienie w resorcie. Przypominamy, że praca w instytucji podległej ministrowi zdrowia jest jednym z wymagań dla kandydatów na stanowisko szefa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT).
Nie jest jasne, dlaczego „zespół naborowy” nie zdecydował się polecić ministrowi żadnego kandydata na nowego prezesa agencji. Możliwe, że wynika to z uczestnictwa w konkursie Romana Topora-Mądrego, który pod względem doświadczenia przewyższał pozostałych kandydatów, zwłaszcza Annę Nałęcz, która nigdy nie zajmowała się lekami.
Jednak po zakończeniu przesłuchań w poniedziałek, minister Katarzyna Sójka, która tego dnia ustąpiła ze stanowiska, podjęła decyzję o ogłoszeniu nowego konkursu. Tym samym o godzinie 16:41, kiedy w Pałacu Prezydenckim Andrzej Duda powoływał nowy rząd Mateusza Morawieckiego, na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pojawiła się informacja, że w przeprowadzonym naborze na stanowisko prezesa AOTMiT nie wybrano kandydata. Pięć minut później ogłoszono nowy konkurs, na który zgłoszenia są przyjmowane przez kolejne 10 dni, do 7 grudnia. To oznacza, że nowy szef AOTMiT może zostać wybrany jeszcze przed powołaniem rządu.