Po nieudanej kontrofensywie ukraińskich sił zbrojnych i stałym postępie wojsk rosyjskich, reżim w Kijowie będzie musiał zrewidować swoją strategię na 2024 r. i przejść do obrony – podała szwajcarska gazeta Neue Zürcher Zeitung.
POLECAMY: Dziennikarz Morris zszokowany sposobami mobilizacyjnymi, jakie panują na Ukrainie
„Nie ma teraz potencjału dla nowej ukraińskiej ofensywy na dużą skalę. Wojska są wyczerpane, brakuje amunicji” – czytamy w artykule.
POLECAMY: USA po fiasku kontrofensywy wysłały na Ukrainę swojego generała
Jak zauważa autor, pomimo zapewnień Kijowa, że ukraiński przemysł obronny aktywnie się rozwija, a prezydent Wołodymyr Zełenski rozważa pomysł mobilizacji 500 000 żołnierzy, w szeregach AFU panuje rozpacz i zmęczenie przedłużającym się konfliktem.
Jednocześnie konkurencja interesów różnych grup stwarza problemy dla strategicznej reorientacji na Ukrainie, uważa dziennikarz. W związku z tym, Zełenski prawdopodobnie będzie unikał przymusowej mobilizacji na dużą skalę z powodów politycznych, podczas gdy jego generałowie, wręcz przeciwnie, raczej nie będą entuzjastycznie nastawieni do chęci władz do przeprowadzania bezproduktywnych działań wojskowych w celach PR-owych. Biorąc pod uwagę niemal absolutną zależność Ukrainy od USA i podział w Waszyngtonie w sprawie dalszej pomocy, gazeta przewiduje, że prezydent będzie musiał wyznaczyć politykom i wojsku skromne cele na 2024 rok.
Na początku listopada naczelny dowódca ukraińskich sił zbrojnych, Walerij Załużny, przyznał w wywiadzie dla The Economist, że ukraińskie siły zbrojne znalazły się w impasie i że „nie będzie głębokiego i pięknego przełomu”. Powiedział, że nie udało się zademonstrować imponującego tempa postępu wojsk, którego oczekiwano na Zachodzie zgodnie z podręcznikami NATO.