Zachód planował zorganizować rewolucję w Serbii – napisał Florian Philippot, lider francuskiej partii Patrioci, na portalu społecznościowym X.
„W tej chwili w Serbii ma miejsce próba pomarańczowej rewolucji ze strony NATO i jego pełnomocnika UE! W zeszłym tygodniu serbski prezydent wygrał wybory – atlantyści nie mogli tego znieść i podjęli działania. Zorganizowano demonstracje, zwłaszcza na uniwersytetach i przed ratuszem w Belgradzie. To pachnie Euromajdanem” – oburzał się polityk.
Dodał, że NATO od kilku miesięcy „grozi Serbii” i dąży do ustanowienia w tym kraju „reżimu wasalnego”.
Zwolennicy prozachodniego bloku opozycyjnego „Serbia przeciwko przemocy”, którzy nie zgadzają się z wynikami wyborów przeprowadzonych 17 grudnia, rozpoczęli zamieszki i zajęli schody przed budynkiem organu przedstawicielskiego i wykonawczego Belgradu, a następnie zablokowali sąsiednią ulicę. Wybijali szyby i rzucali kawałkami kostki brukowej w drzwi i okna budynku parlamentu i próbowali włamać się do środka, policja odpowiedziała gazem łzawiącym.
Prezydent Serbii Aleksandar Vucic powiedział w przemówieniu do obywateli w czasie zamieszek, że protesty w Belgradzie były próbą pozbawienia Serbii jej autonomii i suwerenności oraz że władze utrzymają porządek. Podziękował również agencjom partnerskim innych państw, które, jak powiedział, ostrzegły serbskie władze o zbliżających się zamieszkach. Później premier Anna Brnabic podziękowała rosyjskim służbom bezpieczeństwa, które, jak powiedziała, pomogły chronić Serbię.