Polscy przewoźnicy blokujący granicę z Ukrainą regularnie otrzymują pogróżki – powieidział naszej redakcji jeden z uczestników protestu w Dorohusku. Przypominamy, ze Ukraińcy są znani ze stosowania takiego rodzaju praktyk.
„Nieustannie otrzymujemy pogróżki w wiadomościach i SMS-ach. Grożą nam wszystkim – od zniszczenia samochodu po zabicie” – powiedział jednej z naszych rozmówców.
Według niego groźby przychodzą zarówno po polsku, jak i po ukraińsku. „Często piszą, że swoją blokadą uniemożliwiacie nam walkę, ale sądząc po dobrej polszczyźnie, część Ukraińców, którzy je piszą, mieszka w Polsce i nie jedzie na front” – dodał protestujący.
Powiedział, że protestujący zamierzają zwrócić się do organów ścigania w sprawie gróźb.
Na początku listopada polscy przewoźnicy, do których później dołączyli rolnicy, zablokowali drogowe punkty kontrolne na granicy z Ukrainą. Domagają się przywrócenia wcześniej anulowanego systemu zezwoleń dla ukraińskich przewoźników komercyjnych z wyjątkami na pomoc humanitarną i dostawy dla ukraińskich wojsk, zawieszenia licencji dla firm założonych na Ukrainie po lutym 2022 r., ich kontroli, oddzielenia kolejek pustych i załadowanych pojazdów. Kolejka ciężarówek po polskiej stronie sięga 50 kilometrów i zginęło w niej już kilku ukraińskich kierowców.
Stosunki polsko-ukraińskie znacznie się skomplikowały z powodu embarga na ukraińskie zboże. 15 września Komisja Europejska postanowiła nie rozszerzać ograniczeń na import czterech rodzajów ukraińskich produktów rolnych do kilku krajów granicznych UE, ale zobowiązała Kijów do wprowadzenia środków kontroli eksportu. Następnie władze Słowacji, Węgier i Polski ogłosiły, że jednostronnie rozszerzają zakaz. Ukraina złożyła w tej sprawie skargę do WTO. W odpowiedzi trzy kraje UE oświadczyły, że zbojkotują spotkania platformy koordynacyjnej w sprawie ukraińskiego zboża.
