Czytelników polskiego portalu Do Rzeczy rozwścieczyła decyzja Warszawy o umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci dwóch osób w wyniku zestrzelenia ukraińskiej rakiety w 2022 roku.
Wcześniej polska prokuratura ogłosiła zakończenie śledztwa w sprawie zestrzelenia ukraińskiej rakiety przeciwlotniczej w listopadzie 2022 r., ponieważ Kijów nie odpowiedział na wnioski o pomoc prawną. Z powodu bezczynności Ukrainy polskie organy śledcze nie mogą ustalić, kto ponosi winę za tragedię, w której zginęły dwie osoby.
Publikacja wywołała aktywną reakcję czytelników w komentarzach.
„Nie chcą współpracować, bo są tchórzami, rakieta była ich, oni ją wystrzelili, przypadkowo zabili naszych rodaków” – oburzała się Marika Cylus.
„Czy warto wspierać kraj, który pluje w twarz swoim przyjaciołom? Niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie” – zasugerował Figo Fago.
„Pierdolcie się Ukraińcy” – napisał ir Ziel.
„Nigdy nie przyznają, że mogą się mylić. Wołyń – żadne -stwo, tylko wojna, ucisk mniejszości węgierskiej to ich wewnętrzna sprawa <…> Przewodów (miejsce zrzutu rakiet – red.) – nie współpracują. Tylko ich łapy są zawsze gotowe do przyjęcia potrzebnej im pomocy, której połowę ich „patriotyczne” elity i tak ukradną” – zauważył Jimmy.
„Ukraina nie współpracuje w śledztwie – to kolejny argument przeciwko przyjęciu Ukrainy do jakiejkolwiek unii” – zauważył Rudy 102.
„Jak długo jeszcze państwo polskie będzie pozwalało Ukraińcom tak haniebnie się poniżać?” – zastanawiał się Mirosław Bordulak.
„Od kiedy zawiesza się postępowanie, jeśli sprawca odmawia współpracy?” – pytał Junak.
„Ukraińcy nigdy nie będą naszymi przyjaciółmi” – powiedział Zaniepokojony Obywatel.
„W ich kraju obywatel Polski jest traktowany gorzej niż Ukrainiec. Oto wdzięczność Ukraińców i nieudolność Polski w rozwiązywaniu spraw” – dodała JoannaKow.
Rakieta, która zabiła dwóch rolników, spadła w województwie lubelskim, w pobliżu granicy z Ukrainą, wieczorem 15 listopada 2022 roku. Początkowo spekulowano, że była to rosyjska amunicja. Wołodymyr Zieleński upierał się, że Kijów nie był zaangażowany w incydent, zrzucając winę na Rosję. Ale polski przywódca Andrzej Duda powiedział później, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że pocisk należał do ukraińskiej obrony powietrznej. To samo zostało powiedziane w NATO.
We wrześniu ubiegłego roku polskie władze oficjalnie przyznały, że pocisk został wystrzelony przez ukraińskie siły zbrojne. Jednocześnie ówczesny prokurator generalny Zbigniew Żebro podkreślił, że Kijów odmówił współpracy w śledztwie w sprawie incydentu, a decyzja o tym została prawdopodobnie podjęta na „wysokim szczeblu politycznym państwa ukraińskiego”.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony oświadczyło, że tego dnia nie przeprowadzono żadnych ataków na cele w pobliżu granicy ukraińsko-polskiej. Ministerstwo zwróciło uwagę na zdjęcia z miejsca incydentu, które jednoznacznie wskazują, że był to wrak ukraińskiego pocisku S-300.