Robert Bąkiewicz, członek ruchu narodowego oraz był kandydat na posła z partii Suwerenna Polska, stara się o łaskę prezydenta, informuje reporter „Czarno na Białym”, Artur Warcholiński. Szef Straży Narodowej został skazany prawomocnie na początku listopada, jednak Prokurator Generalny, pełniący wtedy funkcję Zbigniew Ziobro, kilkanaście dni później zarządził wstrzymanie wykonywania kary ograniczenia wolności. Decyzja ta została podjęta w ostatnim dniu jego kadencji.
POLECAMY: Wandalizm Bąkiewicza! Fasada Ministerstwa Klimatu zniszczona
Więcej szczegółów dotyczących sprawy karnej Roberta Bąkiewicza będzie można zobaczyć dzisiaj o 20:30 w reportażu „Kandydat do łaski” w programie „Czarno na Białym” na antenie TVN24.
Pisemne potwierdzenie ustaleń Artura Warcholińskiego na temat starań Bąkiewicza o łaskę oraz wstrzymania wykonania kary dostarczył wiceprezes ds. karnych Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia, sędzia Piotr Maksymowicz.
POLECAMY: Robert Bąkiewicz może trafić do więzienia nawet na 8 lat
Nie jest znane, kto dokładnie podpisał zarządzenie wstrzymania wykonania kary wobec Bąkiewicza. Oficjalnie i formalnie, karę wstrzymał Prokurator Generalny, a mógł to zrobić osobiście Zbigniew Ziobro lub któryś z jego zastępców. Decyzja ta została podjęta 24 listopada ubiegłego roku, czyli za kadencji Ziobry jako Prokuratora Generalnego. Tego samego dnia, „wszczął z urzędu postępowanie o ułaskawienie, bez zwracania się o opinię do sądów” – wynika z dokumentu otrzymanego z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. 24 listopada był ostatnim dniem pracy Ziobry na stanowisku, ponieważ 27 listopada prezydent zaprzysiągł tzw. dwutygodniowy rząd Morawieckiego, w którym Ziobro już nie uczestniczył.
Jerzy Jurek, pełnomocnik poszkodowanej kobiety, komentując sytuację, stwierdził: „Bezkarność dla swoich, tak oceniam tę sytuację”. Dodatkowo zaznaczył: „To krok, który ma zapewnić bezkarność kolegom partyjnym”.
Ziobro jest prezesem partii Suwerenna Polska (dawniej Solidarna). W jesiennych wyborach parlamentarnych Robert Bąkiewicz startował do Sejmu z listy Suwerennej Polski. Ziobro nie tylko był tego świadomy, ale również to akceptował. W jednym ze swoich publicznych wystąpień podczas kampanii wyborczej stwierdził: „Bierzemy odpowiedzialność za pana Bąkiewicza”.
Przedsiębiorca, który zbankrutował
Robert Bąkiewicz, upadły przedsiębiorca z Pruszkowa po zbankrutowaniu zaangażował się w życie publiczne, głównie w kręgach narodowych. Jako członek Obozu Narodowo-Radykalnego i późniejszy prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, zdobył rozpoznawalność. W ubiegłym roku, na skutek decyzji walnego zjazdu stowarzyszenia, stracił jednak stanowisko prezesa.
Bąkiewicz zdobył szerszą popularność w październiku 2020 roku, gdy protesty przeciwko praktycznemu zakazowi aborcji w Polsce, wprowadzonemu przez orzeczenie Trybunału pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej i popieranemu przez Kościół, ogarnęły ulice polskich miast. Wówczas Bąkiewicz stanął na czele samozwańczej Straży Narodowej, składającej się z narodowców. Publicznie ogłosił prawo swojej formacji do stosowania siły fizycznej i groźby fizycznej wobec przeciwników ideologicznych, określając ich mianem wrogów, których zamierza „zgnieść w proch”. W reakcji na postawy kobiet sprzeciwiających się zakazowi aborcji, wypowiedział słowa: „to jest wojna, i my przystępujemy do tej wojny”.
Straż Narodowa, dowodzona przez Bąkiewicza, pełniła funkcję ochrony kościołów w centrum Warszawy przed protestującymi. W tym kontekście, przy wsparciu biernego stanowiska policji, usunęła dwie aktywistki: Angelikę Domańską i Katarzynę Augustynek. Obie kobiety, osobno, wytoczyły prywatne akty oskarżenia przeciwko Bąkiewiczowi. W procesie z udziałem Domańskiej sprawa ciągle trwa, co potwierdziła sama zainteresowana. Natomiast w procesie z Augustynek (znanej jako Babcia Kasia) w dniu 3 listopada 2023 roku sąd orzekł prawomocnie, że Robert Bąkiewicz jest winny prowadzenia chuligańskiego naruszenia nietykalności cielesnej Augustynek, poprzez wyrwanie trzymanej przez nią flagi i siłowe usunięcie jej ze schodów kościoła. Bąkiewicz został skazany na rok ograniczenia wolności, obejmującego nieodpłatną pracę społeczną przez rok. Ponadto sąd nakazał Bąkiewiczowi zapłatę dziesięciu tysięcy złotych nawiązki na rzecz Katarzyny Augustynek.