Czy darowizna przekazana dalszemu krewnemu 10 lat temu podlega uwzględnieniu w rozliczeniu spadkowym z bliższym krewnym, który nie otrzymał żadnego udziału w spadku?

To pytanie zostało zadane Sądowi Najwyższemu przez Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim, reprezentowanego przez sędziego Dariusza Mizery. Sędzia rozpatruje apelację syna zmarłej, który zaskarżył wyrok Sądu Rejonowego, oddalający jego roszczenie wobec bratanicy o przyznanie zachowku. Jako jeden z czworga dzieci zmarłej (która miała trzech synów i córkę), synowi należał się zachowek w wysokości 1/2 z 1/4 spadku po matce. Kwotę tę oszacował na 27 tys. zł, chociaż w chwili śmierci matka praktycznie nie posiadała żadnego majątku.

POLECAMY: Zadośćuczynienie za doznaną krzywdę – kiedy możesz je otrzymać i w jakiej wysokości?

Darowizna dla wnuczki 

Syn argumentuje, że matka, będąca babką pozwanego, przekazała wnuczce nieruchomość jako darowiznę za życia, stanowiącą główną część majątku zmarłej (95 proc.). W odpowiedzi na propozycję ugody synów, wnuczka nie zainterweniowała, lecz w sądzie negowała uprawnienie wujka do zgłaszania takiego roszczenia. Darowiznę tę nie wlicza się do spadku, ponieważ była obciążona służebnością mieszkania na rzecz spadkodawczyni w pokoju i kuchni, co wpływa na ograniczoną wartość przysporzenia. Stąd pozwaną nie można uznać za wzbogaconą.

Dodatkowo, darowiznę dokonaną co najmniej 10 lat przed śmiercią spadkodawcy nie uwzględnia się przy ustalaniu wysokości zachowku, a obdarowany nie ma obowiązku zapłaty zachowku.

Artykuł 1000 § 1 kodeksu cywilnego stwierdza, że jeśli uprawniony nie jest w stanie otrzymać należnego mu zachowku od spadkobiercy, może żądać go od osoby, która otrzymała darowiznę od spadkodawcy, uwzględnioną w spadku (do wysokości wzbogacenia się darowizną).

Prawo do zachowku 

Sąd Okręgowy zaznacza, że spadkodawczyni, przekazując swojej wnuczce praktycznie jedyny cenny element majątku, de facto pozbawiła powoda prawa do zachowku jedynie z tego powodu, że wnuczka nie była bezpośrednią spadkobierczynią zmarłej. Wynika stąd pytanie, czy rozliczenie uprawnień do zachowku powinno być przeprowadzone pomiędzy poszczególnymi grupami spadkowymi (czyli dziećmi, a ewentualnie ich potomkami, w tym przypadku wnuczką), nawet jeśli interpretacja językowa bardziej sprzyja stanowisku Sądu Rejonowego.

 I te wątpliwości SO zawarł w pytaniu prawnym: – Czy „spadkobiercą” w rozumieniu art. 994 § 1 k.c. w zakresie możliwości doliczenia do spadku darowizn bez względu na datę ich dokonania jest faktyczny spadkobierca dochodzący do spadku, czy też może nim być także potencjalny spadkobierca w ramach tego samego szczepu, który dochodziłby do spadku, gdyby pierwotny spadkobierca nie chciał lub nie mógł dziedziczyć?

Zapytanie kierowane do Sądu Najwyższego ujawnia problematyczną regulację dotyczącą uwzględniania darowizn przy ustalaniu wysokości zachowku. W tej konkretnej sprawie rezultat byłby inny, gdyby obdarowaną była córka, a nie wnuczka zmarłej. W takim przypadku darowizna byłaby brana pod uwagę przy ustalaniu zachowku, który przysługiwałby pozostałym dzieciom. Pojawia się zatem pytanie, czy uprawnienie do zachowku powinno zniknąć jedynie z tego powodu, że trójka dzieci odziedziczyła spadek, który praktycznie nie zawierał majątku, a mieszkanie zostało podarowane wnuczce, a nie jej matce. Zgodnie z dosłownym brzmieniem przepisów, synom nie przysługuje zachowek od wnuczki, co wydaje się niesprawiedliwe. Jedyną możliwością zmiany tego stanu rzeczy jest interwencja ustawodawcy lub śmiałe stanowisko Sądu Najwyższego w odpowiedzi na postawione pytanie prawne.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version