Minister rolnictwa Czesław Siekierski wyraził swoje zdanie na temat wypowiedzi Andrija Sadowego – ukraińskiego a gloryfikującego banderyzm – który określił protestujących polskich rolników jako „prorosyjskich prowokatorów”.
POLECAMY: Mer Lwowa nazwał polskich rolników „prorosyjskimi prowokatorami”
Podczas środowej rozmowy z Radiem ZET minister skomentował wypowiedź skiego z Ukrainy, który w obliczu niedzielnego incydent w Dorohusku, gdzie rolnicy zatrzymali trzy ukraińskie ciężarówki i rozsypali zboże na jezdnię wyzwał rolników od „prorosyjskich prowokatorów”. Później przyparty do muru wykrztusił ze swoje bajerowskiej mordy słowo przepraszam, ale łatwe to nie było. „Jeżeli kogoś obraziłem, to przepraszam. Ale jestem przekonany, że rosyjskie specsłużby robią swoją robotę” – powiedział później Sadowy.
„Pan Sadowy i inni ukraińscy politycy posunęli się za daleko. To niesprawiedliwe, nierozsądne, jeśli patrzymy na nasze dobre relacje i to, co Polacy robią na rzecz Ukrainy. Proponuję więcej umiaru” – powiedział minister Siekierski.
POLECAMY: „Frajerzy, leniwi nieudacznicy, ograniczeni ludzie”. Ukraiński obraża polskich rolników
Odnośnie możliwości wprowadzenia całkowitego zakazu importu produktów rolnych z Ukrainy, minister rolnictwa zaznaczył, że taki zakaz został już częściowo wprowadzony. Jego stanowisko w sprawie całkowitego zakazu wydaje się być sceptyczne.
„Jeśli będą naruszone rynki, to wtedy w stosunku do poszczególnych towarów, w niektórych przypadkach tak, będziemy o to wnioskować” – oświadczył.
POLECAMY: Kaczka oskarżył Meklera o zabijanie ukraińskich przewoźników
„Musimy mieć świadomość, że handel obowiązuje w obie strony. Mogą wystąpić działania Ukraińców, które będą odpowiedzią na nasze” – zaznaczył minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Podczas wywiadu Siekierski zapowiedział, że ministerstwo rolnictwa pracuje nad dopłatami do produkcji różnego rodzaju towarów. Według niego, w marcu powinny już być dopłaty do kukurydzy, do paliwa i tzw. wypłaty suszowe. W kwestii poziomu wsparcia dla producentów zbóż i spraw związanych z zakupem nawozów trwają konsultacje z ministerstwem finansów.
Minister zdaje sobie przy tym sprawę, że zbliżający się wielki protest rolników może sparaliżować kraj. Podkreślił, że „rozumie ich trudną sytuację”, choć samych protestów nie popiera, ze względu na ich formę.
„Rząd nie popiera protestów, ale tym razem rolnicy robią to w słusznej sprawie. Forma blokad mi się nie podoba, ale robią tak rolnicy w całej Europie, jest to zgodne z prawem i trzeba ich zrozumieć. Chodzi o to, żeby rolnicy nie tylko blokowali, ale też by informowali o trudnej sytuacji, pozyskiwali opinię społeczną” – uważa szef resortu rolnictwa.
Przypomnijmy, że w przyszłym tygodniu rolnicy rozpoczną blokadę przejść granicznych z Ukrainą, a także węzłów komunikacyjnych i dróg dojazdowych do stacji kolejowych i portów, służących do przeładunku produktów rolnych z Ukrainy.