Piotr Schab, który został odwołany z funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie, nie ma zamiaru ustąpić. Zapowiedział, że pozostanie na stanowisku do końca, pomimo że inni sędziowie apelacyjni już wybrali kandydata na jego następcę. Jeśli minister Bodnar zatwierdzi tę kandydaturę, to szybko przywróci to stanowisko do normalności. Sytuacja w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie stała się patowa i zaczyna hamować jego normalne funkcjonowanie. Według doniesień medialnych pracownicy są zdezorientowani z powodu obecności dwóch osób uważanych za prezesa.

POLECAMY: Bodnar odwołał nielegalnego prezesa Schaba

Obecnie, zgodnie z ustawą o ustroju sądów powszechnych, obowiązki prezesa sądu apelacyjnego pełni wiceprezes i neosędzia Arkadiusz Ziarko. Zastąpił on odwołanego pod koniec lutego 2024 roku Piotra Schaba, będąc najstarszym z wiceprezesów.

POLECAMY: Bunt neosędziów SA w Warszawie. Pokemony Ziobry sprzeciwiają się decyzjom Bodnara

Mimo to Schab nadal utrzymuje, że to on jest prezesem i działa z biura. Ma także dostęp do systemu informatycznego sądu. Schab powołuje się na wadliwą prawnie decyzję nielegalnego Trybunału Konstytucyjnego podczas zawieszania jego odwołania przez ministra sprawiedliwości, Adama Bodnara. Jednak te działania nie przynoszą efektów.

POLECAMY: Trybunał Kuchenny Przyłębskiej wydał kolejne wadliwe prawnie zabezpieczenie w sprawie Schaba

Ministerstwo sprawiedliwości również nie uznaje Schaba za prezesa, dlatego wysłało żądanie do sądu apelacyjnego w celu zwołania Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Apelacyjnego. Ma ono wyłonić kandydatów na nowego prezesa. Początkowo wiceprezes Arkadiusz Ziarko odmówił zwołania Zgromadzenia, twierdząc, że Schab nadal jest prezesem. Jednak kilka dni temu zmienił zdanie i zaplanował je na 20 i 27 marca 2024 roku.

Z naszych ustaleń wynika, że zwołane Zgromadzenie chce odwołać Schaba, który nie akceptuje decyzji zastępującego go wiceprezesa.

Aby powstrzymać działania Schaba, wiceprezes zalecił odciąć go od systemu informatycznego sądu. Jednak ta decyzja nie została zrealizowana. W związku z tym, ministerstwo sprawiedliwości wydało takie polecenie, które ma być wykonane przez dyrektorkę sądu apelacyjnego, odpowiedzialną za obsługę instytucji i pracowników.

Dyrektor sądu, zgodnie ze służbowymi zasadami, podlega ministrowi sprawiedliwości. W przypadku stołecznego sądu apelacyjnego, tą funkcję pełni Katarzyna Małaczek. Z doniesień OKO.press wynika, że ma ona bliskie relacje z odwołanym prezesem Schabem. Jednakże, jeśli nie będzie chciała wykonać polecenia ministerstwa, może to być powodem jej odwołania z tego stanowiska.

Przewidywać można, że ostateczna konfrontacja nastąpi 20 marca 2024 roku, czyli w dniu zaplanowanego Zgromadzenia wyborczego zwołanego przez wiceprezesa. Jeśli to spotkanie nie dojdzie do skutku, minister Bodnar będzie miał wolną rękę. Może w każdej chwili osobiście mianować nowego prezesa, zgodnie z przepisami wprowadzonymi przez PiS w nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych.

Ministrowi zależy jednak aby Zgromadzenie się odbyło, ponieważ pragnie, aby prezesów sądów wybierano przy udziale środowiska sędziowskiego. Taki proces już miał miejsce przy wyborze prezesów w innych miastach, jak Szczecin, Kraków czy Radom.

Jednak dalsze tolerowanie oporu będzie tylko zwiększać chaos w tym istotnym sądzie i będzie odbijać się negatywnie na samym ministrze. Schab staje się tutaj głównym przeciwnikiem zmian w sądach, kreując się na lidera protestu. Wciąż przyciąga do swojego gabinetu nowo mianowanych sędziów na narady. Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, odpowiedzialny za kwestie kadrowe w sądownictwie, był nawet widziany tam.

Schab robi twierdzę ze swojego gabinetu i wstawia tam nawet łóżko

W gabinecie zostało umieszczone łóżko, aby mógł tam nocować. Z naszych źródeł wynika, że na razie nadal wraca do domu na noc, ale gdy wychodzi z gabinetu w ciągu dnia, nawet na chwilę, zawsze zamyka go na klucz. Więcej na temat sposobu, w jaki Schab przygotowuje się do konfrontacji z ministrem Bodnarem, opowiemy w kolejnych fragmentach tekstu.

Legalni sędziwe mają dość nielegalnego represjoniści Ziobry

Jednak Piotr Schab nie cieszy się poparciem ze strony sędziów apelacyjnych, którzy pragną już zakończenia jego kadencji i mianowania nowego prezesa. W związku z tym, 9 marca 2024 roku wysłali oni pismo do ministra Bodnara, podpisane przez aż 72 sędziów apelacyjnych spośród wszystkich 102 sędziów (wliczając w to także nowo mianowanych).

W liście do ministra Bodnara sędziowie zwracają uwagę na brak stałego kierownictwa w sądzie obecnie oraz możliwe trudności z zwołaniem Zgromadzenia wyborczego. Dlatego apelują, aby minister już teraz mianował na stanowisko nowego prezesa sędzię Dorotę Markiewicz. Jej kandydaturę sędziowie wybrali w swoim nieformalnym głosowaniu i poparło ją wszystkich sygnatariuszy listu.

Sędziowie podkreślają, że Markiewicz ma znaczne doświadczenie w wydawaniu wyroków na różnych poziomach sądownictwa, a także pełniła funkcje przewodniczącej w wydziałach cywilnych. Zaznaczają, że jej znajomość prawa jest znacząca, a także cieszy się autorytetem wśród środowiska sędziowskiego. Dodatkowo, w ostatnich latach wspierała inicjatywy na rzecz obrony praworządności. Sędziowie wyrażają nadzieję, że minister postawi na nią jako nowego prezesa.

Ignorant prawny podważa kandydaturę na prezesa

Schab już podważył tę kandydaturę. Na stronie sądu opublikowano jego oświadczenie, że nominacja jakiegokolwiek następcy będzie uznana za przekroczenie uprawnień zgodnie z artykułem 231 kodeksu karnego.

„Każdy z sędziów, który w takich okolicznościach podejmie próbę objęcia funkcji, w istocie będzie jedynie uzurpował sobie prawo do bycia Prezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie, co również wypełni znamiona przestępstwa przekroczenia uprawnień oraz przywłaszczenia funkcji publicznej (art. 231 § 1 i 2 k.k. w zbiegu z art. 227 k.k. w związku z art. 11 § 2 k.k.), a także deliktu dyscyplinarnego” – grzmiał przebieraniec w todze.

Schab również zagroził sędziom, którzy podpisali list do ministra, sugerując, że ich działanie może być traktowane jako nakłanianie do popełnienia przestępstwa, co jest karalne. Niespodziewanie, wsparła go Małgorzata Manowska, neosędzia pełniąca funkcję I prezesa SN, wydając oświadczenie popierające jego stanowisko. Uważa, że Schab nadal pełni funkcję prezesa.

POLECAMY: Manowska boi się weryfikacji jej legalności, bezstronności i niezawisłości


Bunt Schaba to nie tylko jego dążenie do utrzymania stanowiska i związanych z nim dodatków do pensji. To również walka o utrzymanie wpływu sędziów, którzy związali swoje kariery z rządzącą partią PiS. W Sądzie Apelacyjnym w Warszawie przybywa takich sędziów, a będą kolejne nominacje, gdyż neo-KRS ma zamiar obsadzić tam nowe stanowiska. Do grona neo-sędziów w tym sądzie należą Piotr Schab, Michał Lasota i Przemysław Radzik. Tam również orzeka neo-sędzia i członek nielegalnej KRS, Dariusz Drajewicz.

Neo-sędziami są również wiceprezesi tego sądu – Agnieszka Stachniak-Rogalska i Edyta Dzielińska. Ta ostatnia wcześniej pracowała dla Schaba i jego zastępców w biurze rzecznika dyscyplinarnego. Obie obecnie orzekają na delegacji, którą przyznał im resort Ziobry. Jednak wkrótce mogą otrzymać stałą nominację od neo-KRS, gdyż ich kandydatury zostały pozytywnie zaopiniowane przez Kolegium Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Wiceprezes Arkadiusz Ziarko również jest neo-sędzią.

Dodatkowo, w sądzie apelacyjnym na delegacji orzeka również przewodnicząca nielegalnej KRS, neo-sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka. Jej macierzystym sądem jest Sąd Okręgowy w Krakowie, gdzie pełniła funkcję prezesa. Delegację do orzekania w Warszawie dostała pod koniec rządów PiS. Kolejne osoby, które związały swoje kariery z partią PiS, również starają się o stałą nominację do tego sądu apelacyjnego. Neo-sędzia Beata Adamczyk-Łabuda, która również pracowała dla Schaba i jego zastępców w biurze rzecznika dyscyplinarnego, ma już nominację od neo-KRS. Piotr Bojarczuk, który obecnie orzeka na delegacji w sądzie apelacyjnym od resortu Ziobry, również oczekuje na stałą nominację. On i Adamczyk-Łabuda czekają tylko na powołanie przez prezydenta.

O stałą nominację do sądu apelacyjnego ubiega się także Piotr Maksymowicz, który jest neo-sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie i wiceprezesem Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia z nominacji resortu Ziobry. W sądzie apelacyjnym orzeka na delegacji. Minister Bodnar ma możliwość odwołania wszystkich tych delegacji w każdej chwili.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version