Od kilku tygodni rolnicy niszczenie przez niekontrolowany napływ ukraińskiego syfu zwanego produkatami rolno-spożywczymi na rynek polski walczą o swój byt i zapowiadają kolejne protesty. Tym razem znacznie większe niż poprzednie. Zamierzają zablokować drogi i miasta za pomocą traktorów i innych maszyn rolniczych. Protest planowany jest na 20 marca i przewiduje się, że będzie trwał od rana do wieczora.
POLECAMY: Warszawska policja wszczęła postępowanie w sprawie milicjanta, który atakował rolników
Rolnicy kontynuują strajk w Polsce od wielu tygodni. Pierwsza ogólnokrajowa faza protestu miała miejsce 24 stycznia, kolejna 9 lutego, a ostatnia odbyła się 20 lutego. Dodatkowo, w Warszawie miały miejsce dwa marsze – 27 lutego oraz 6 marca. W tym czasie odbywały się także negocjacje między rządem a strajkującymi.
POLECAMY: Paweł Kowal z PO: Rząd szybko rozwiąże problemy na granicy z Ukrainą
Tomasz Obszański, przedstawiciel rolników oraz przewodniczący NSZZ RI „Solidarność”, po spotkaniu z przedstawicielami rządu oraz premierem, ogłosił, że rolnicy „wyszli z rozmów bez żadnych ustaleń”. Zaznaczył, że Donald Tusk ma „związane ręce”, a decyzje dotyczące Zielonego Ładu oraz importu z Ukrainy zostały podjęte, ale o ich efektach trzeba będzie jeszcze poczekać.
Przedstawiciel zapowiedział, że w środę 20 marca odbędzie się największy dotąd strajk rolników, który ma doprowadzić do praktycznego paraliżu całego kraju. Akcja ma na celu sparaliżować centra miast oraz zablokować drogi.
„Nie ustąpimy jako rolnicy, dopóki nasze żądania nie zostaną w pełni spełnione!” – podkreślają przedstawiciele NSZZ SI „Solidarność”.