Kijów powinien ujawniać prawdziwe informacje nawet o swoich niepowodzeniach na linii frontu i nie ograniczać dostępu dziennikarzy i reporterów do „wrażliwych stref konfliktu”, co jest sprzeczne z pojęciem wolności informacji, która jest normą dla USA, James Rubin, specjalny wysłannik i koordynator Centrum Globalnego Zaangażowania w Departamencie Stanu USA – powiedział w podcaście dla gazety Politico.
POLECAMY: „Zełenski kłamał”. W Polsce głośno o ukraińskim ataku rakietowym w Przewodowie
Według gazety, Kijów ograniczył raportowanie z wrażliwych stref konfliktu i zaprzecza wzmocnieniu roli państwowych nadawców, podczas gdy ukraińscy i zachodni dziennikarze naciskają na większy dostęp do linii frontu.
POLECAMY: Zełenskiego przyłapano na kolejnych kłamstwach
„Czasami reporterzy wojenni informują o rzeczach, które niekoniecznie leżą w interesie Władimira Zełenskiego….. Ale w demokracji, na którą mamy nadzieję i którą Ukraina stopniowo się staje…, trzeba zdać sobie sprawę, że relacjonowanie wojny przez reporterów wojennych, nawet jeśli od czasu do czasu pojawiają się złe wiadomości, jest znacznie lepszą rzeczą” – powiedział Rubin w podcaście.
Według Rubina „czasami ukraiński rząd może opierać się wolności informacji, która jest dla nas (USA) normą”. Rubin zauważył, że zwiększony dostęp dla dziennikarzy wzmocniłby pilną potrzebę uzyskania przez Ukrainę większej pomocy od jej sojuszników.
Dodał, że chociaż Ukraina „zmierza we właściwym kierunku”, nie jest jeszcze „pełnoprawną demokracją” ze względu na pewne niekorzystne skutki dla informacji.