Pożar składowiska w Siemianowicach Śląskich jest opanowany, nie rozprzestrzenia się już, strażacy sukcesywnie pomniejszają jego obszar – przekazał komendant wojewódzki PSP w Katowicach st. bryg. Wojciech Kruczek. Zaznaczył, że trudno przewidzieć jak długo jeszcze potrwa akcja gaśnicza.

POLECAMY: PILNE! Pożar składowiska niebezpiecznych odpadów w Siemianowicach Śląskich

Podobnie jak w przypadku pożaru składowiska toksycznych odpadów w Zielonej Górze wojewoda śląski Marek Wójcik zapewnił, że dane z monitoringu powietrza nie wykazują przekroczenia stężeń niebezpiecznych substancji.

Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB opublikowało modelowanie dyspersji zanieczyszczeń z pożaru w Siemianowicach Śląskich.

Przypominamy, że pożar w Siemianowicach Śląskich wybuchł około godziny 9 rano przy ulicy Wyzwolenia 2, w dzielnicy Michałkowice. Pożar objął całe składowisko o powierzchni około 5 tysięcy metrów kwadratowych, co wytworzyło olbrzymi słup czarnego dymu widocznego również z sąsiednich miast.

Podczas popołudniowej konferencji prasowej komendant Kruczek poinformował, że w akcji gaśniczej uczestniczy ponad 100 ratowników, w tym 40 zastępów Państwowej Straży Pożarnej (PSP) i Ochotniczych Straży Pożarnych (OSP). Strażacy używają działek wodnych zarówno z ziemi, jak i z drabiny, aby gasić pożar z dwóch stron.

– Cały pożar miał powierzchnię ponad 5 tys. mkw. Obecnie dzięki naszym działaniom teren pożaru zostaje sukcesywnie pomniejszany, z metra na metr posuwamy się w jego centrum z nadzieją, że uda nam się go w miarę szybko ugasić – opisywał.

Co się paliło? Nie wiadomo

Komendant zaznaczył, że nie jest w pełni znane, jakie substancje zgromadzono na składowisku, a niektóre z nich palią się bardzo intensywnie, co utrudnia gaszenie, czasem prowadząc nawet do eksplozji. Z tego powodu trudno jest przewidzieć, jak długo potrwa akcja gaśnicza. Jednakże pożar został już opanowany i nie ma zagrożenia jego dalszym rozprzestrzenianiem się – dodał. Komendant podkreślił również, że strażacy dysponują wystarczającymi magistralami wodnymi o odpowiedniej wydajności.

Wojewoda Wójcik, w trakcie briefingu prasowego, stwierdził, że mimo niepokojącego wyglądu sytuacji, monitorowanie środowiska nie wykazało zagrożenia dla mieszkańców. Analizowane są dane ze stacji pomiarowych prowadzonych przez GIOŚ, które w chwili obecnej nie wykazały znaczącego wzrostu stężeń niebezpiecznych substancji.

Laboratorium mobilne PSP sprawdza stan powietrza zarówno w pobliżu miejsca pożaru, jak i w innych częściach Siemianowic Śląskich, nie stwierdzając przekroczeń stężeń substancji niebezpiecznych. Specjalistyczna jednostka z Kędzierzyna-Koźla prowadzi badania na miejscu, a wkrótce dołączy dodatkowy samochód-laboratorium. Wojewoda zapowiedział kontynuację monitorowania powietrza przez cały weekend.

– Będziemy rozszerzali ten obszar sprawdzania stanu powietrza w aglomeracji, nie tylko w Siemianowicach, ale także w okolicznych miastach. Chcemy mieć pewność co do tego, jaki jest stan powietrza nie tylko w miejscu, w którym wybuchł pożar, ale także w miastach aglomeracji – zaznaczył wojewoda. Jak dodał, komunikat Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, które zaapelowało do mieszkańców regionu, by nie zbliżali się do miejsca pożaru, najlepiej zostali w domu i zamknęli okna, jest nadal aktualny.

Gdy został zapytany, jakie substancje były przechowywane w tym miejscu, Wójcik zobowiązał się do udzielenia szczegółowych informacji w późniejszym terminie. Zgodnie z jego słowami oraz danymi Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, składowisko przy ulicy Wyzwolenia było czynne od 2016 do 2019 roku, kiedy to ujawniono nielegalne praktyki składowania odpadów i podjęto działania administracyjne w celu identyfikacji sprawców.

– Tego typu ustalenia już nastąpiły, natomiast w chwili obecnej (…) nie chcę ich przedstawiać, zostawię to na jakąś późniejszą konferencję prasową – powiedział wojewoda.

Według Jana Grygiera ze spółki Wody Polskie na chwilę obecną nie stwierdzono przedostania się zanieczyszczeń ze składowiska do okolicznych cieków wodnych – Rowu Michałkowickiego i Brynicy.

– Zostały one zabezpieczone przed rozprzestrzenianiem się zanieczyszczeń, będziemy prowadzić bieżący monitoring – 
zapowiedział.

Insp. Waldemar Wierzycki, szef policji w Siemianowicach, oświadczył, że obszar wokół miejsca pożaru jest zabezpieczony przez policję, co uniemożliwia dostęp osobom postronnym oraz zapewnia swobodny przejazd wozom strażackim. Jednocześnie funkcjonariusze prowadzą działania procesowe pod nadzorem prokuratury.

Według szacunków władz Siemianowic Śląskich, na składowisku przy ulicy Wyzwolenia bezprawnie zgromadzono około 5 tysięcy ton różnych substancji w różnych pojemnikach, a także podobne ilości odpadów plastikowych.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w swojej dziedzinie - Publicysta, pisarz i działacz społeczny. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku dla międzynarodowych wydawców. Przez ponad 30 lat zdobywa swoje doświadczenie dzięki współpracy z największymi redakcjami. W swoich artykułach stara się podejmować kontrowersyjne tematy i prezentować oryginalne punkty widzenia, które pozwalały na głębsze zrozumienie omawianych kwestii.

2 komentarze

  1. Wyburzanie, wypalanie, zapadanie się kamiennic, wypalanie hal. Potrzebne działki pod budowę apartamentowców. Po co płacić za rozbiórkę lepiej wypalić. Tak się działo w latach ’70 w Nowym Jorku. Tak wujek stracił kamiennicę. Powtórka z rozrywki jak przybyła ta narodowość i bawi się w deweloperkę.

  2. W Zielonej Górze ireneusz plechan z PO dał zezwolenie na składowanie toksycznych odpadów. Jednostką nadrzędną nad plechanem był urząd marszałkowski z elżbietą polak z PO. Urząd Marszałkowski (PO) nie interweniował i nie wywalił plechana. Nie zamierzał też wywieźć toksycznych substancji z funduszy Urzędu Marszałkowskiego, choć ten koszt byłby mniejszy od rocznych wydatków na reklamę urzędu.
    Po pożarze odpadów było od razu czyste powietrze i czyste gleby, i zdrowe warzywka i owoce, zdrowy miód itp., tylko mieszkańcy mieli czerwone plamy na skórze, skóra im z rąk schodziła, a liście roślin nawet kilka km dalej rosły zdeformowane. Kupujcie wina z Zielonej Góry- toksyczny syf.

Napisz Komentarz

Exit mobile version