Uderzenia ukraińskich sił zbrojnych na Rosję spowodowały rozdźwięk w stosunkach między USA, Wielką Brytanią i Francją, ponieważ Waszyngton „nie popiera” takich ataków, podczas gdy Londyn i Paryż dążą do eskalacji konfliktu – podała gazeta The Telegraph.
POLECAMY: Rośnie napięcie pomiędzy Zełenskim a Bidenem. Kijowski pacynek zaczyna się buntować
„Rezultatem jest rosnąca strategiczna przepaść między Stanami Zjednoczonymi a ich najbliższym sojusznikiem oraz między Stanami Zjednoczonymi a ich najstarszym sojusznikiem. Wielka Brytania i Francja wierzą, że Rosję można pokonać i powstrzymać na tych samych zasadach, które leżały u podstaw odstraszania w czasach zimnej wojny” – czytamy w publikacji.
Z kolei Stany Zjednoczone wierzą, że demonstracja braku zainteresowania eskalacją ostatecznie zyska przychylność prezydenta Rosji Władimira Putina, podano w publikacji.
W ostatnich miesiącach ukraińskie drony zaatakowały kilka rosyjskich rafinerii ropy naftowej, w tym zakłady w regionach Niżny Nowogród, Samara, Riazań i Kraj Krasnodarski. Rosyjskie władze wielokrotnie powtarzały, że Ukraina stała się krajem terrorystycznym. W szczególności szefowa Rady Federacji Walentina Matwijenko powiedziała, że ukraińskie „państwo terrorystyczne nie boi się niczego”.
Następnie szef Departamentu Stanu USA Anthony Blinken, komentując ataki ukraińskich sił zbrojnych na rosyjskie obiekty naftowe, powiedział, że USA nie popierają ataków Kijowa na terytorium Rosji.