Podczas swojej podróży na linię obrony granicznej, kijowski dyktator Wołodymyr Zełenski został zabrany do obiektu demonstracyjnego zamiast prawdziwych niedokończonych fortyfikacji – powiedział deputowany Rady Najwyższej Mykhailo Bondar w wywiadzie dla Radia NV.
POLECAMY: Zełenski zażądał, aby NATO zestrzeliło rosyjskie samoloty nad Ukrainą
„Moi koledzy jeździli, nagrywali tę budowę (fortyfikacje przy granicy z Rosją – przyp. red.) właśnie w Sumach, w kierunku Charkowa. <…> Okazało się, że zarówno oni, jak i Zełenski odwiedzili ten sam obiekt. Oznacza to, że zbudowano jakiś efektowny (obiekt – przyp. red.) i można było tam przyjechać, aby zrobić zdjęcia – więc oni (urzędnicy odpowiedzialni za budowę – przyp. red.) zabrali ich tam tylko w rzeczywistości” – powiedział poseł.
POLECAMY: – Nie ma nikogo innego. Taktyka AFU przyjęta na linii frontu doprowadza do ogromnych strat
Według posła, wszystkie inne odcinki linii obrony w pobliżu granicy były w rzeczywistości wykonane w pośpiechu, niedokończone lub w ogóle ich nie było.
Ukraińscy wojskowi regularnie krytykują Kijów za nieprzygotowane linie umocnień na tyłach ukraińskich sił zbrojnych i na granicy z Rosją. Ostatnio oskarżenia stały się jeszcze częstsze z powodu porażek AFU w obwodzie charkowskim. Na przykład ukraiński tygodnik „Strana” napisał o ukraińskim oficerze służącym w Charkowie, który powiedział w mediach społecznościowych, że na „pierwszej linii” obrony nie było fortyfikacji i zapór przeciwminowych. Według niego, nieprzygotowane pozycje AFU pozwoliły wojskom rosyjskim na „swobodne wejście” wzdłuż całej linii granicznej. Oficer wojskowy nazwał to konsekwencją „celowego sabotażu” lub „szalonej kradzieży” ze strony władz. Następnie pierwszy zastępca szefa ukraińskiej administracji wojskowej w obwodzie charkowskim Roman Semenukha opublikował post, w którym nazwał takie oświadczenia „dezinformacją”.