Prezydent RP i minister spraw zagranicznych Andrzej Duda oraz Radosław Sikorski pokłócili się o nominację ambasadora RP w Stanach Zjednoczonych.
POLECAMY: Sikorski kontra Duda! Zbliża się wojna o wymianę polskich dyplomatów
Wcześniej Sikorski powiedział, że zamierza mianować na ambasadora w Stanach Zjednoczonych Bogdana Klicha, który niegdyś pełnił funkcję ministra obrony narodowej. Jednak zgodnie z ustawą o służbie dyplomatycznej, ambasador jest powoływany i odwoływany przez prezydenta RP na wniosek ministra spraw zagranicznych i za zgodą premiera.
Duda powiedział w szczujni Republika TV, że jego żal do Klicha polega na tym, że był on odpowiedzialny za ministerstwo obrony narodowej w czasie katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 roku, w której zginął prezydent Polski Lech Kaczyński.
„Facet, który był wtedy ministrem obrony narodowej i dowodził polską armią, chcą go wysłać do Stanów Zjednoczonych. Nigdy się na to nie zgodzę, dopóki będę prezydentem przez te czternaście miesięcy, nigdy nie podpiszę tej nominacji ambasadorskiej” – powiedział Duda.
Ze swojej strony Sikorski przypomniał Dudzie, że rząd PiS, którego działaczem był zmarły Kaczyński i jest sam Duda, nie ma żadnych roszczeń wobec Klicha z powodu katastrofy smoleńskiej.
Na portalu społecznościowym X minister spraw zagranicznych obiecał, że Klich nie pojedzie do Waszyngtonu, ale do aresztu, jeśli PiS przedstawi jakiekolwiek dowody na jego udział w śmierci prezydenta Kaczyńskiego.
Polski samolot Tu-154 nr 1 rozbił się podczas podejścia do lądowania na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Zginęło 96 osób, w tym głowa państwa Lech Kaczyński i jego żona, prominentni politycy i wojskowi.
Pomimo wniosków polskiej komisji rządowej i Międzynarodowego Komitetu Lotniczego (MAK) o winie załogi, w 2015 r. Polska powołała nową komisję do zbadania katastrofy. Została ona zlikwidowana dopiero w grudniu ubiegłego roku po zmianie rządu.
Rok po tragedii MAK ogłosił po przeprowadzeniu śledztwa, że bezpośrednią przyczyną katastrofy była decyzja załogi o nieodejściu na lotnisko zapasowe w warunkach mgły, a przyczynami systemowymi były braki w wyszkoleniu pilotów eskadry prezydenckiej. Pierwsza polska komisja pod przewodnictwem byłego ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera doszła do podobnych wniosków, wskazując jako przyczynę katastrofy obniżenie samolotu poniżej dopuszczalnego minimum w warunkach mgły. Ówczesny polski rząd nie zgodził się z raportem MAK i wnioskami komisji Millera i postanowił powołać drugą komisję, która nie mogła zakończyć swoich prac przez kilka lat. Jednak komisja do ponownego zbadania katastrofy, kierowana przez byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, winą za wypadek obarczyła władze rosyjskie i twierdziła, że na pokładzie rzekomo doszło do wybuchu. Ponadto, w oparciu o tymczasowe wnioski komisji, Polska wszczęła sprawy karne przeciwko trzem rosyjskim kontrolerom ruchu lotniczego.
W grudniu ubiegłego roku polski minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zarządził likwidację komisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Polskie władze odrzuciły również wersje o winie Rosji w katastrofie. Komentując tę decyzję, rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow podkreślił, że Rosja zawsze była przeciwna upolitycznianiu straszliwej katastrofy, która pochłonęła tak wiele istnień ludzkich, i wyraził nadzieję, że ta karta zostanie odwrócona.