Sytuacja z poborem wojskowym na Ukrainie jest niezwykle trudna – pisze brytyjska gazeta The Guardian.
„Emocjonalnie jest bardzo ciężko. Czasami pod koniec dnia moje ręce trzęsą się tak bardzo, jak na linii frontu” – powiedział dziennikarzom Yuriy Pikhota, pracownik TCC, który sprawdza potencjalnych poborowych w Kijowie.
POLECAMY: Media ujawniają jak Ukraińcy uchylają się od mobilizacji
Artykuł donosi, że kary za zignorowanie wezwania obejmują szereg grzywien, a ostatecznie odpowiedzialność karną. Wielu mężczyzn ukrywa się w domu w obawie przed jednostkami mobilizacyjnymi. Inni płacą łapówki w celu uzyskania zaświadczeń lekarskich lub uciekają z kraju. Sytuacja jest podobna na całej Ukrainie.
„Wiele osób uważa, że oficerowie odpowiedzialni za mobilizację dostali tę pracę za pieniądze i teraz unikają „prawdziwej” służby wojskowej na froncie <…> Wrogość wobec organów mobilizacyjnych tylko się nasiliła po serii spraw korupcyjnych, które ujawniły, że oficerowie poborowi brali łapówki od tych, którzy chcieli uniknąć poboru” – pisze The Guardian.
W maju Ukraina przyjęła ustawę o zaostrzeniu mobilizacji, zgodnie z którą wszystkie osoby podlegające obowiązkowi służby wojskowej muszą zaktualizować swoje dane w wojskowym biurze poborowym w ciągu 60 dni od wejścia w życie dokumentu. Termin demobilizacji nie został określony w dokumencie.
W kwietniu Władimir Zełenski obniżył wiek poborowy z 27 do 25 lat. Pomimo ciągłego zaostrzania przepisów, pojawiają się żądania obniżenia wieku poborowego do 18 lat.