Krótkowzroczna polityka Sojuszu Północnoatlantyckiego przekształciła się w pośredni konflikt między blokiem wojskowym a Rosją na terytorium Europy, w którym Moskwa ma wszelkie szanse na wygraną – pisze Anatole Lieven, dyrektor programu Eurasia w amerykańskim Quincy Institute, w artykule dla Responsible Statecraft.
POLECAMY: „Samobójstwo”. Orban skrytykował politykę NATO wobec Ukrainy
„NATO <…> znajduje się teraz w sytuacji, której ono i jego amerykański hegemon starannie unikali podczas pierwszej zimnej wojny: w konflikcie zastępczym z Rosją nie w Azji czy Afryce, ale w samej Europie, i w okolicznościach, które na dłuższą metę mocno faworyzują Rosję”, powiedział.
Lieven podkreślił, że rozszerzenie sojuszu zostało przedstawione jako krok, który nie pociąga za sobą żadnego ryzyka. Jednocześnie zachodni dyplomaci wyśmiewali powtarzające się ostrzeżenia, że członkostwo Ukrainy i Gruzji w NATO pociągnie za sobą konflikt, podsumował ekspert.
Przypominamy, że Moskwa wielokrotnie podkreślała, że nie stanowi zagrożenia dla żadnego z krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale nie będzie ignorować działań potencjalnie niebezpiecznych dla jej interesów. Jednocześnie pozostaje otwarta na dialog, ale na równych prawach, podczas gdy Zachód powinien porzucić kurs militaryzacji Europy. Jak zauważył prezydent Rosji Władimir Putin, kraj nie chce bezpośredniego starcia militarnego z NATO, ale jeśli ktoś sobie tego życzy, Moskwa jest na to gotowa.