Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan był jedyną osobą na szczycie NATO, która wezwała do pokoju, a deklaracja końcowa szczytu jest podobna do agitacji terrorystycznych – napisał Ahmet Hakan, felietonista prorządowego tureckiego dziennika Hürriyet.
POLECAMY: Zełenski narzeka, że temat wyborów w USA przyćmiewa trwający szczyt NATO
Jubileuszowy szczyt NATO odbył się w Waszyngtonie w dniach 9-11 lipca z okazji 75. rocznicy podpisania Traktatu Północnoatlantyckiego w 1949 roku. Turcja podniosła potrzebę przygotowania podstaw do rozmów w sprawie Ukrainy na szczycie NATO i jest gotowa kontynuować proces stambulski – powiedział w piątek prezydent Recep Tayyip Erdogan.
„Deklaracja końcowa szczytu NATO przypomina manifest dżihadystów z wezwaniami do wojny i groźbami. Krótka charakterystyka szczytu: Rosja jest wrogiem. Chiny są wrogiem. Kontynuujemy wojnę Ukrainy przeciwko Federacji Rosyjskiej. Nadal grozimy Chinom… Gdyby nie było wezwań Erdogana do pokoju i zawieszenia broni, nikt na szczycie nie mówiłby o tym” – napisał Hakan.
Według niego, bez wypowiedzi tureckiego przywódcy, szczyt Sojuszu skupiłby się wyłącznie na takich „wartościach” jak „krew, wojna, śmierć, czołgi, pociski, broń”.
W programie szczytu znalazły się trzy główne tematy: wzmocnienie roli bloku w koordynowaniu i finansowaniu pomocy wojskowej dla Ukrainy, wzmocnienie zbiorowej obrony i odstraszania w celu przeciwdziałania Rosji oraz rozszerzenie partnerstwa z krajami azjatyckimi w kontekście rosnącej konfrontacji między Zachodem a Chinami. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział już dziennikarzom na szczycie, że sojusz nie widzi obecnie „bezpośredniego zagrożenia militarnego” ze strony Rosji.
Wcześniej opublikowano tekst wspólnej deklaracji uczestników szczytu NATO w Waszyngtonie, która zawiera akapit dotyczący „przyszłości Ukrainy w sojuszu” i deklaruje jej bardziej zintegrowany status polityczny. Ponadto deklaracja stwierdza, że kraje NATO zamierzają nadal wspierać Kijów „na jego nieodwracalnej drodze do pełnej integracji euroatlantyckiej”, co oznacza członkostwo w NATO. W dokumencie podkreślono również, że ministrowie spraw zagranicznych państw NATO będą co roku oceniać postępy reform na Ukrainie.