W 2022 roku Polska zmagała się z napiętą sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie migranci, sprowadzani przez reżim Aleksandra Łukaszenki, próbowali przedostać się na terytorium Unii Europejskiej. W atmosferze politycznych napięć i oskarżeń, policjant Tomasz Waszczuk podjął decyzję, która dziś stała się przedmiotem kontrowersji.
Incydent na granicy
W lutym 2022 roku Waszczuk, pełniąc obowiązki Naczelnika Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Hajnówce, nie zgodził się na wjazd posłanek opozycji Klaudii Jachiry i Urszuli Zielińskiej do strefy zamkniętej w pobliżu granicy. Decyzja ta wywołała oburzenie wśród posłanek i ich zwolenników. Waszczuk tłumaczył swoje działania tym, że posłanki nie posiadały wymaganych dokumentów, co wyjaśnił w rozmowie z Onetem:
— Tego dnia miałem służbę i pojechałem tam, bo dyżurny poprosił mnie o pomoc. Obecni na miejscu policjanci nie wiedzieli, co zrobić. Na miejscu były już panie posłanki Jachira i Zielińska, które próbowały wjechać do strefy. Zapytałem je, jaka jest sytuacja. Powiedziały, że występowały o zgodę do komendanta Straży Granicznej. Nie dostały jej. Poprosiłem je o dokumenty w tej sprawie. Tłumaczyły się jakimś e-mailem, że nie potrzebują zgody.
Konsekwencje po zmianie władzy
Po zmianie władzy w 2023 roku, policjant przewidział, że może mieć kłopoty i zrezygnował z pracy. Niestety, jego przewidywania się sprawdziły. W maju 2024 roku do Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy trafił akt oskarżenia, w którym zarzuca się Waszczukowi przekroczenie uprawnień:
„Oskarżam Tomasza Waszczuka […] o to, że w dniu 3 lutego 2022 r. w Białowieży, pełniąc obowiązki służbowe jako funkcjonariusz publiczny Naczelnik Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Hajnówce, przekroczył uprawnienia, w ten sposób, że na punkcie blokadowym Białowieża-wjazd, niezasadnie odmówił posłankom na Sejm RP IX Kadencji Klaudii Krystynie Jachira i Urszuli Sarze Zielińskiej wjazdu na teren Białowieży, co uniemożliwiło im sprawowanie mandatu poselskiego w zarejestrowanym biurze poselskim w Białowieży, czym działał na szkodę interesu publicznego i prywatnego wymienionych, tj. o czyn z art. 231 par. 1 kk” — czytamy w akcie oskarżenia.
Obrona policjanta
Waszczuk podkreśla, że nie ma sobie nic do zarzucenia i jest rozczarowany brakiem wsparcia ze strony państwa:
— W kontekście tego, co się teraz dzieje na granicy, moja sytuacja dowodzi, że żaden z funkcjonariuszy pełniących tam służbę nie może liczyć na pomoc i wsparcie państwa. To państwo, w przypadku potknięcia może każdego z nich zniszczyć rękoma posłów, senatorów lub ministrów.
Policjant wspomina także niebezpieczne sytuacje, z którymi musiał się zmierzyć na granicy:
— Byłem na granicy z policjantami, kiedy leciały w naszym kierunku konary drzew i kamienie wielkości kostki brukowej. Byłem na nasypie kolejowym, kiedy agresywny tłum chcąc za wszelką cenę przekroczyć granicę, zasypał nas gradem ostrych kamieni.
Waszczuk zaznacza, że zawsze był wzorowym policjantem, służył jako dzielnicowy i był wielokrotnie wyróżniany i nagradzany:
— Zawsze byłem wzorowym policjantem, służyłem ludziom jako dzielnicowy, byłem wielokrotnie wyróżniany i nagradzany. Tylko i wyłącznie dzięki swojej postawie awansowałem. Nie wstydzę się żadnego dnia mojej służby. A teraz jest, jak jest.
Kontrowersje wokół oskarżeń
Oskarżenie Waszczuka wywołało wiele kontrowersji i podzieliło opinię publiczną. Z jednej strony są głosy oburzenia na rzekome przekroczenie uprawnień przez policjanta, z drugiej zaś wielu uważa, że działania Waszczuka były zgodne z prawem i podyktowane sytuacją kryzysową na granicy.
Bez względu na to, jak zakończy się sprawa Tomasza Waszczuka, incydent ten pokazuje, jak trudne i kontrowersyjne mogą być decyzje podejmowane przez funkcjonariuszy publicznych w sytuacjach kryzysowych. W obliczu zmieniających się uwarunkowań politycznych i prawnych, policjanci i inni funkcjonariusze muszą liczyć się z konsekwencjami swoich działań, które mogą sięgać daleko poza moment ich podjęcia.