Grzegorz Braun zabrał głos podczas posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych. Doszło do ostrej wymiany zdań między nim a przewodniczącym Pawłem Kowalem znanym z szerzenia kijowskiej propagandy i obrony nazistów OUN-UPA. Przedstawiciel strony rządowej zachował się w sposób skandaliczny.
POLECAMY: Paweł Kowal z PO: Nie możemy obciążać Ukrainy za rzeź wołyńską, bo jej wtedy nie było
– Przepraszam za zwłokę, karty brukselskie tutaj nie działają – mówił Braun. – Większości parlamentarnej tamten parlament zdaje się bardziej podobać od własnego – powiedział polityk, reagując na słowa z sali. A dało się tam słyszeć głosy, że „na szczęście” karty brukselskie nie działają w polskim Parlamencie.
– Panie przewodniczący, panie generale – mówił Braun, jednak mu przerwano.
– Ale pan też zapomniał staropolskiego pozdrowienia na początek już tutaj w Brukseli – wyzłośliwiał się Kowal.
– Panie ministrze, przewodniczący, nie sięgnę do skarbnicy polszczyzny klasycznej, żeby zastrzec, że nie dla wszystkich są perły. Panie generale, bardzo zasadne pytanie zadał mój przedmówca. Co takiego się zmieniło od czasu, kiedy pański poprzednik był w sposób obelżywy i osobiście i na poziomie racji stanu godzący w polski interes, był wyrzucany z państwa położonego w Palestynie. Co takiego się zmieniło? – pytał Braun.
– No zmieniło się sporo. Do Warszawy przybył, z pochodzenia sowieciarz, z mentalności klasyczny przedstawiciel swojej formacji, pan ambasador Liwne. Pan ambasador Liwne zajmuje się na co dzień obrażaniem Polaków, a także obrażaniem zdrowego rozsądku, jest notorycznym kłamcą, wsławił się ostatnio oczywiście na skalę twitterową, zamieszczeniem zdjęcia przedstawiającego zdarzenia z Bergen-Belsen z roku 1945 jako ilustracji podtrzymywanego przez swoją formację kłamstwa Jedwabińskiego, dotyczącego zdarzeń z roku 1941 – dodał.
– To się właśnie zdarzyło, że jak widzimy, żadna cywilizowana dyskusja, debata publiczna, fakty historyczne nie mają najmniejszego znaczenia dla takich ludzi jak ambasador Liwne. Pytanie więc podbijam, już zadane, czy jest zasadne nawiązywanie, podtrzymywanie relacji z państwem położonym w Palestynie na tak wysokim, zaszczytnym szczeblu, jakim jest wymiana ambasadorów. Ponieważ Izrael nie przysłał nam tutaj ambasadora, przysłał sowieciarza, chuligana, kłamcę Jedwabińskiego i nie tylko – mówił dalej Braun, któremu jednak przerwał Kowal.
– Panie pośle, my tu mamy polskie obyczaje i jednym z polskich obyczajów, nikt go tutaj nie łamie, również opozycja, jest wyrażenie się z szacunkiem, nawet jeśli w jakichś sprawach pan się nie zgadza z ambasadorem obcego państwa, o ambasadorach akredytowanych w Polsce. Przywołuję pana do porządku, bo jeśli nie, to odbiorę panu głos – grzmiał przewodniczący.
– Szanowny panie przewodniczący, nie ma pan takiego prawa, by odbierać głos polskiemu posłowi do Parlamentu Europejskiego – odparł polityk Konfederacji.
– Właśnie to robię. Odbieram panu głos. Dziękuję panu bardzo. Przekazuję głos do pana marszałka – grzmiał Kowal.
– Dołączył Pan do Ambasady Paliwnej, jak rozumiem, jako chuligan polityczny, nie zaś przedstawiciel państwa polskiego, godny urzędu – skwitował lider Konfederacji Korony Polskiej.
– Uderza pan w polskie tradycje – grzmiał Kowal.
– Nie, uderzam w żydowską chucpę, panie przewodniczący, nie w polskie tradycje – odparł europoseł.
– Proszę opuścić salę. Pański antysemityzm jest dawno już znany – grzmiał Paweł Kowal.
– Mój judeorealizm w odróżnieniu od pańskiego hurra-entuzjazmu na tym kierunku – wyjaśnił lider Konfederacji Korony Polskiej.
– Pan godzi w polskie tradycje, czego tutaj w tej sali nikt z posłów nie robi. Proszę zobaczyć, nikt się z panem nie solidaryzuje. Zabieram panu głos i lepiej by było, żeby pan opuścił tę salę. Niczego dobrego pan sobą tutaj nie reprezentuje – mówił Kowal.
– Zgłaszam się do głosu, panie przewodniczący – nie rezygnował Braun.