Były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś znalazł się w centrum kontrowersji po tym, jak Prokuratura Krajowa ogłosiła zamiar postawienia mu zarzutów związanych z przekazaniem środków z Funduszu Sprawiedliwości dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA). W szczególności sprawa dotyczy 25 milionów złotych, które miały zostać przeznaczone na zakup oprogramowania szpiegującego Pegasus. Sprawa ta wywołała szeroką dyskusję na temat zasadności takich działań oraz legalności przyznawania środków na cele związane z bezpieczeństwem narodowym.
Zarzuty prokuratury a argumentacja Michała Wosia
Michał Woś, polityk Suwerennej Polski i poseł klubu PiS, stawił się we wtorek w Prokuraturze Krajowej, aby usłyszeć zarzuty. Woś broni swojej decyzji, podkreślając, że działał zgodnie z prawem i że środki zostały przekazane zgodnie z przepisami ustawy regulującej Fundusz Sprawiedliwości. Polityk argumentuje, że art. 43 tej ustawy wyraźnie zezwala na finansowanie działań jednostek sektora finansów publicznych, takich jak CBA, na ich zadania ustawowe związane z wykrywaniem i zapobieganiem przestępczości.
– „Państwo polskie przestało być głuche i ślepe na kryminalistów” – stwierdził Woś w trakcie briefingu prasowego przed Prokuraturą Krajową. Dodał, że wniosek o dofinansowanie ze strony CBA został przeprowadzony zgodnie z procedurą, a środki zostały przyznane legalnie.
Pegasus i kontrowersje wokół inwigilacji
Sprawa dotyczy głośnego oprogramowania szpiegującego Pegasus, które wzbudziło ogromne kontrowersje w Polsce i na świecie. Pegasus pozwala na inwigilację telefonów komórkowych i jest używane przez służby specjalne do zwalczania przestępczości. Jednak jego wykorzystanie budzi pytania o granice prywatności oraz potencjalne nadużycia władzy. Zarzuty wobec Michała Wosia koncentrują się na tym, czy środki Funduszu Sprawiedliwości mogły być legalnie przeznaczone na zakup takiego oprogramowania.
Odpowiedź na zarzuty
Woś stanowczo odpiera zarzuty, twierdząc, że są one bezpodstawne i motywowane politycznie. W swojej wypowiedzi odniósł się również do sprawy Romana Giertycha, który w przeszłości wielokrotnie unikał stawienia się w prokuraturze. Woś podkreślił, że w przeciwieństwie do Giertycha, nie unika odpowiedzialności i zamierza złożyć wniosek o umorzenie postępowania.
– „Jak państwo widzą, stawiam się (w prokuraturze – PAP), nie będę mdlał na widok prokuratora jak pan Roman Giertych. Jeżeli szukacie kogoś, kto się obawia, czy unika, popatrzcie na pana Giertycha, 21 terminów, ponad 100 wezwań, tylko pięć w tym roku, w końcu łaskawie się stawił i złożył wniosek o umorzenie tego postępowania, ja podobny wniosek złożę” – zapowiedział były wiceminister.
Perspektywy dalszego postępowania
Sprawa Michała Wosia może mieć szerokie implikacje nie tylko dla samego polityka, ale także dla debaty publicznej na temat roli Funduszu Sprawiedliwości oraz granic legalności działań organów ścigania. Przywołując przepisy ustawy, Woś stara się dowieść, że działał zgodnie z prawem, jednak prokuratura ma odmienne zdanie na ten temat.
Czas pokaże, jak potoczą się dalsze losy tej sprawy i jakie decyzje podejmie prokuratura. Niezależnie od wyniku, sprawa ta na pewno pozostanie przedmiotem szerokiej debaty publicznej, dotykając fundamentalnych kwestii związanych z kontrolą nad działalnością służb specjalnych oraz finansowaniem ich działań ze środków publicznych.