Wystąpienie Ewy Zajączkowskiej-Hernik, posłanki Konfederacji, w Parlamencie Europejskim zyskało szeroki rozgłos. Podczas tego wystąpienia polityk w bezpośredni i stanowczy sposób zaatakowała Europejską Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex), zadając niewygodne pytania jej szefowi, Hansowi Leijtensowi.
POLECAMY: Hitlerówka von der Leyen do więzienia! Mocne wystąpienie Ewy Zajączkowskiej-Hernik w PE
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Zajączkowska-Hernik przypomniała o trwającym od 2021 roku kryzysie migracyjnym na polskiej granicy, który, jak stwierdziła, został wywołany przez białoruskie służby i inspirowany przez rosyjski wywiad. Posłanka zauważyła, że liczba nielegalnych przekroczeń granicy białoruskiej wzrosła o prawie 200% w pierwszej połowie 2024 roku w porównaniu z rokiem poprzednim.
Przywołała także tragiczne wydarzenie z 28 maja 2024 roku, kiedy to polski żołnierz został ugodzony nożem podczas próby nielegalnego przekroczenia granicy. Żołnierz zmarł tydzień później. Te dramatyczne wydarzenia były punktem wyjścia do zadania pytań Leijtensowi, którym Zajączkowska-Hernik nie szczędziła ostrych sformułowań.
Trudne pytania do szefa Fronteksu
Polityk Konfederacji zażądała konkretnych odpowiedzi na kilka kluczowych kwestii dotyczących skuteczności działań Fronteksu:
- Czy Straż Graniczna powinna mieć prawo do użycia broni palnej, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie funkcjonariuszy?
- Czy Frontex posiada dane dotyczące liczby incydentów zagrażających zdrowiu i życiu strażników na granicach UE?
- Jak to możliwe, że przy budżecie blisko miliarda euro Frontex nadal nie jest skuteczny w walce z nielegalną imigracją?
Zajączkowska-Hernik nie ukrywała swojego sceptycyzmu wobec działań agencji. „Cały czas odnoszę wrażenie, że wy po prostu nie chcecie sobie z tym problemem poradzić” – dodała.
Krytyka przemytników i organizacji mafijnych
Podczas swojego wystąpienia posłanka również skrytykowała brak działań Fronteksu wobec mafii przemytniczych i handlarzy ludźmi. Zwróciła uwagę na wypowiedź przedstawicielki Europolu, która otwarcie przyznała, że przemytnicy wykorzystują legalne organizacje do realizacji swoich działań. Zadała pytanie, na co idą pieniądze europejskich podatników, skoro agencje nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa Europejczykom, a w szczególności kobietom i dzieciom, które, jak podkreśliła, są ofiarami przestępstw popełnianych przez nielegalnych imigrantów.
Odpowiedź Hansa Leijtensa
Szef Fronteksu, Hans Leijtens, przyznał, że sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest mu dobrze znana, zwłaszcza że pracuje i mieszka w Warszawie. Odniósł się do tragicznej śmierci polskiego żołnierza, podkreślając, że funkcjonariusze Fronteksu mają dostęp do broni i mogą jej używać w sytuacjach zagrożenia.
Leijtens zaznaczył, że Polska dotychczas tylko „w ograniczony sposób” prosiła o wsparcie na granicy, co tłumaczy mniejszą obecność funkcjonariuszy Fronteksu w tym regionie w porównaniu do innych krajów, takich jak Finlandia, Estonia, Litwa czy Łotwa.
Frontex pod ostrzałem
Odnosząc się do zarzutów o brak skuteczności Fronteksu, Leijtens przyznał, że agencja mogłaby zrobić więcej za środki, którymi dysponuje. Dodał jednak, że skuteczność działań Fronteksu zależy od współpracy z rządami poszczególnych krajów. „Jesteśmy w stanie zrobić więcej, ale tylko opierając się zgodnie z przepisami krajowymi” – podkreślił.
Podsumowanie
Wystąpienie Ewy Zajączkowskiej-Hernik w Parlamencie Europejskim ukazało głębokie podziały w podejściu do kwestii migracji i skuteczności działań europejskich agencji takich jak Frontex. Pytania posłanki, choć ostre, dotykają kluczowych problemów związanych z bezpieczeństwem granic Unii Europejskiej i skutecznością walki z nielegalną imigracją. Leijtens, choć starał się odpowiedzieć na zarzuty, nie zdołał rozwiać wszystkich wątpliwości, co może oznaczać, że temat ten będzie jeszcze wielokrotnie powracał w debacie publicznej.