Południowa Polska zmaga się z kolejną falą powodzi, tym razem spowodowaną przez intensywne opady deszczu i cyklon Boris. W wielu miejscach sytuacja jest krytyczna, a mieszkańcy regionu muszą stawiać czoła licznym utrudnieniom. W niektórych miejscowościach konieczna była ewakuacja mieszkańców, a w części kraju wstrzymano ruch kolejowy. Ulewne deszcze dotknęły również naszych sąsiadów, a sytuacja poza granicami Polski jest jeszcze bardziej dramatyczna.
POLECAMY: Dramatyczna akcja ratunkowa w Kałkowie: Kobieta uwięziona w aucie przez gwałtowne powodzie!
Lądek-Zdrój: „Biała Lądecka wygląda jak w 1997 roku”
Lokalni mieszkańcy Lądka-Zdroju porównują obecną sytuację do tzw. powodzi tysiąclecia z 1997 roku. Rzeka Biała Lądecka, przepływająca przez miasto, niebezpiecznie podnosi poziom wody, co wzbudza obawy o powtórkę tragicznych wydarzeń sprzed ponad dwóch dekad. Jak mówi Dorota, jedna z mieszkanek Lądka-Zdroju, „Wydaje się, że wody jest nawet więcej niż wtedy, widać jak woda wdziera się do nieruchomości.”
POLECAMY: Pogodowy armagedon dotarł już do Polski. Cyklon Boris zbiera żniwo
W wyniku narastającego zagrożenia ewakuowano mieszkańców posesji przy ulicach Widok, Langiewicza i Wiejskiej. Strażacy ustawili worki z piaskiem wzdłuż rzeki, jednak poziom wody wciąż wzrasta. – „Najbardziej pesymistyczny scenariusz zakłada, że poziom wody może jeszcze wzrosnąć nawet o metr w ciągu doby,” ostrzega Adam Rodak, inspektor ds. zarządzania kryzysowego w gminie Lądek-Zdrój.
Straż Pożarna w pełnej gotowości: 600 interwencji w ciągu doby
Województwo dolnośląskie zmaga się z ogromnym naporem wód. Strażacy z Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej interweniowali ponad 600 razy, głównie w związku z zalaniem domów i dróg. Jak poinformowała mł. asp. Natalia Przytarska z Komendy Powiatowej PSP w Kłodzku, najtrudniejsza sytuacja panuje w Lądku-Zdroju, Stroniu Śląskim oraz w Krosnowicach, gdzie rzeka Nysa Kłodzka wystąpiła z brzegów.
Niektóre miejscowości, takie jak Trzebieszowice i Ołdrzychowice Kłodzkie, również znalazły się w obliczu zagrożenia. W całym regionie panują alarmy powodziowe w 23 samorządach, a poziom wód w rzekach przekroczył stan alarmowy w 30 miejscach. – „Bez prądu pozostaje ponad 3300 gospodarstw,” informuje rzecznik wojewody dolnośląskiego Bartosz Wojciechowski.
Wstrzymany ruch kolejowy i zamknięte przejścia graniczne
Z powodu intensywnych opadów deszczu i podmycia torów, ruch kolejowy na odcinku Prudnik-Nysa został wstrzymany. Minister infrastruktury, Dariusz Klimczak, poinformował o uruchomieniu komunikacji zastępczej, a PKP Intercity wprowadziło autobusy na trasie Prudnik-Nysa Główna. Trwają również prace nad przywróceniem ruchu kolejowego pomiędzy Jelenią Górą a Szklarską Porębą oraz Jelenią Górą a Rybnikiem.
Nie tylko transport kolejowy uległ zakłóceniom. Na granicy polsko-czeskiej, w Gołkowicach, doszło do zamknięcia przejścia granicznego z powodu wylania rzeki Piotrówki po czeskiej stronie. W związku z tym zamknięto również przejście w Marklowicach Górnych. Jak informują lokalne władze, woda w niektórych miejscach zalała już drogi, uniemożliwiając przemieszczanie się nie tylko samochodami, ale także jednośladami.
Wnioski
Obecna sytuacja na południu Polski pokazuje, jak groźne mogą być konsekwencje nagłych i intensywnych opadów deszczu. Mimo podejmowanych działań, takich jak ewakuacje i interwencje służb ratunkowych, zagrożenie powodziowe pozostaje realne. Powtarzające się zjawiska tego typu przypominają o potrzebie skuteczniejszych działań prewencyjnych i modernizacji infrastruktury przeciwpowodziowej.
Zarówno mieszkańcy, jak i służby pozostają w stanie gotowości, czekając na dalszy rozwój sytuacji, która może przypominać tragiczną powódź z 1997 roku.