W ostatnich dniach polskie media zostały zdominowane przez szeroko komentowany występ zespołu Bajm w Szczecinie. Liderka grupy, Beata Kozidrak, śpiewając piosenkę opowiadającą o prostytutce, postanowiła wzbogacić swój występ o para-erotyczny układ taneczny, co wywołało lawinę reakcji w sieci. Dyskusje te idealnie odzwierciedlają dzisiejsze podziały społeczne oraz zmieniające się granice artystycznej ekspresji. Czy było to zachowanie na miarę dojrzałej artystki, czy raczej kontrowersyjna próba zwrócenia na siebie uwagi?

Kontrowersje i podział reakcji

Występ Kozidrak, choć od strony muzycznej można uznać za rutynowy, przyciągnął uwagę ze względu na specyficzny taniec, który dla wielu wydał się mało estetyczny. Internet szybko podzielił się na dwa obozy. Część widzów, głównie młodsza publiczność, uznała występ za nieodpowiedni i skrytykowała zarówno taniec, jak i jego „brak estetyki”. Niektórzy zarzucali artystce nieodpowiednie zachowanie wobec swojego wieku, co wpisuje się w odwieczną dyskusję na temat oczekiwań społecznych wobec starszych kobiet.

Jak zauważyła jedna z komentujących osób: „Odwaga nie zawsze idzie w parze z gustem. To, co zaprezentowała Beata, trudno nazwać tańcem”. Tego rodzaju komentarze nawiązują do ogólnej krytyki występu, podkreślając jego artystyczną miałkość.

Z drugiej strony, pojawiła się spora grupa fanów, często nazywana przez krytyków „grażynkami”, którzy chwalili Kozidrak za odwagę i nieskrępowane podejście do występu. W tej grupie wyraźnie zauważalne było poparcie dla autentyczności i śmiałości artystki, która mimo upływu lat pozostaje aktywna scenicznie i nie boi się kontrowersji.

„Nie każdy ma odwagę wyjść na scenę i pokazać, kim naprawdę jest. Beata robi to od lat, i to jest właśnie jej siła” – broniła artystki jedna z fanek.

Perspektywa feministyczna

Na marginesie głównego nurtu dyskusji, pojawiły się także głosy ze strony feministek. Twierdzą one, że krytyka występu Kozidrak to tak naprawdę atak na seksualność kobiet w średnim wieku. Według tej grupy, oburzenie wywołane przez taniec artystki jest odbiciem uprzedzeń kulturowych wobec starszych kobiet, które decydują się na publiczne okazywanie swojej kobiecości i seksualności.

W artykule opublikowanym przez feministyczną publicystkę, pojawiły się mocne słowa na temat społecznych norm dotyczących kobiet: „To, co widzimy w przypadku Beaty Kozidrak, to wyraźny przykład ageizmu i mizoginii. Ludzie są oburzeni nie dlatego, że taniec był słaby, ale dlatego, że kobieta po 60-tce odważyła się być zmysłowa na scenie”.

Zmiana czasów: Gdzie jest granica?

Jeszcze 20 lat temu nikt by nawet nie pomyślał, by taki występ stał się ogólnonarodowym tematem do dyskusji. Czasy jednak się zmieniły, a szybki rozwój technologii i mediów społecznościowych sprawił, że każde kontrowersyjne zachowanie staje się natychmiast publiczne. Dziś każdy występ może być nagrany, opublikowany i szeroko komentowany, a artysta musi liczyć się z natychmiastową reakcją widzów.

Kiedyś, w erze przed internetem, takie występy pozostałyby zapomniane po jednym wieczorze, a artysta mógłby liczyć na o wiele większą prywatność. Obecnie nawet najmniejsze faux pas, czy to na scenie, czy w mediach społecznościowych, może wywołać ogromną burzę.

Czy Kozidrak przekroczyła granicę?

Cała sprawa rodzi pytanie, gdzie kończy się wolność artystyczna, a zaczyna przekraczanie granic dobrego smaku. Czy Kozidrak swoim występem faktycznie naruszyła jakiekolwiek zasady, czy może jedynie korzystała ze swojej wolności artystycznej?

Wszystko zależy od perspektywy. Dla jednych widzów artystka od dawna już nie jest na scenie topową gwiazdą, a jej wygłupy mogą być postrzegane jako desperacka próba zwrócenia na siebie uwagi. Inni z kolei widzą w tym naturalny wyraz artystycznej wolności i odwagi.

Warto tu przytoczyć wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący wolności twórczości artystycznej, który jasno stwierdza, że „wolność ta nie może być ograniczana jedynie ze względu na subiektywne odczucia estetyczne”. Czy więc krytyka Kozidrak nie jest przypadkiem nadmiernym ograniczeniem wolności artystycznej?

Wnioski

Kontrowersje wokół występu Beaty Kozidrak pokazują, jak bardzo zmieniło się nasze podejście do sztuki, estetyki i granic wolności artystycznej. Żyjemy w czasach, gdy każdy ruch artysty może być analizowany przez tysiące osób w sieci, a społeczne normy stają się coraz bardziej płynne. Warto zadać sobie pytanie, czy krytykowanie Kozidrak jest wyrazem troski o estetykę, czy może odzwierciedla nasze własne uprzedzenia wobec starzejących się artystów.

Czy Kozidrak faktycznie zasługuje na falę krytyki, czy może powinniśmy docenić jej artystyczną odwagę? Ostateczna odpowiedź leży w subiektywnych odczuciach każdego widza, ale jedno jest pewne: sztuka wciąż pozostaje przestrzenią, gdzie granice są nieustannie przesuwane.

https://legaartis.pl/blog/wp-content/uploads/2024/09/Kozidrak.mp4

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version