W najbliższym czasie możemy spodziewać się ważnych zmian dotyczących fotoradarów na polskich drogach. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski apeluje o powrót zarządzania fotoradarami do samorządów, co ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa na drogach. Wzbudza to jednak pewne kontrowersje, a zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy dyskutują nad tym, jakie mogą być skutki takiego rozwiązania.

Powrót fotoradarów do samorządów?

Dorota Olszewska z Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego zauważa, że samorządy najlepiej znają problematyczne miejsca, gdzie kierowcy nagminnie łamią przepisy dotyczące prędkości. Według niej, oddanie fotoradarów pod zarząd lokalnych władz mogłoby pomóc w skuteczniejszej walce z niebezpieczną jazdą, pod warunkiem, że system będzie działał w sposób przejrzysty i sprawiedliwy.

Prezydent Trzaskowski zaznaczył, że samorządy nie zarabiałyby na mandatach – dochody z mandatów trafiałyby do ministerstwa, tworząc fundusz, z którego można byłoby finansować poprawę infrastruktury drogowej i bezpieczeństwa.

Fotoradary bez oznaczeń?

Stowarzyszenie Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego proponuje również, aby zrezygnować z oznaczania miejsc, gdzie są zainstalowane fotoradary. Według ekspertów, przepisy drogowe powinny być przestrzegane wszędzie, a nie tylko w miejscach z radarami. To jednak wzbudza kontrowersje, ponieważ część kierowców postrzegałaby to jako próbę „pułapki” na drodze. Ważne, aby cały system był transparentny i wywoływał u kierowców świadomość, a nie strach przed niespodziewanymi karami.

Co na to rząd?

Minister infrastruktury Dariusz Klimczak jest zdania, że dotychczasowy system, w którym fotoradary obsługiwane są przez Inspekcję Transportu Drogowego (ITD), powinien pozostać nienaruszony. Jak zaznaczył minister, ITD we współpracy z samorządami instaluje fotoradary, a główną odpowiedzialność za nadzór nad nimi ponosi państwo. Takie rozwiązanie, według rządu, gwarantuje odpowiedni poziom kontroli i uniemożliwia nadużycia finansowe przez lokalne władze.

Kontrowersje wokół zmian

Zmiana w zarządzaniu fotoradarami wywołuje wiele emocji, zwłaszcza po tym, jak w 2016 roku odebrano strażom miejskim prawo do przeprowadzania kontroli fotoradarowych. Raport NIK wskazał, że fotoradary były często używane bardziej w celu zwiększenia dochodów gminnych niż poprawy bezpieczeństwa drogowego. W związku z tym, powrót fotoradarów do samorządów wzbudza obawy, że sytuacja mogłaby się powtórzyć.

Co oznaczają te zmiany dla kierowców?

Dla kierowców te zmiany mogą oznaczać więcej fotoradarów, zwłaszcza w miejscach uznawanych przez lokalne społeczności za niebezpieczne. Niezależnie od tego, kto będzie obsługiwał fotoradary, przestrzeganie przepisów drogowych stanie się jeszcze ważniejsze, gdyż kary za przekroczenie prędkości mogą być bardziej dotkliwe. Zmiana może również wpłynąć na sposób naliczania punktów karnych oraz szybkość przetwarzania danych o wykroczeniach.

Pomysł na powrót fotoradarów do zarządu samorządów ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Zwolennicy podkreślają, że lokalne władze lepiej znają niebezpieczne miejsca na drogach, podczas gdy przeciwnicy obawiają się, że mogłoby to prowadzić do nadużyć finansowych. Ważne jest, aby wszelkie zmiany wprowadzać w sposób przejrzysty, z jasnymi zasadami, które zapewnią, że fotoradary będą służyć poprawie bezpieczeństwa, a nie jedynie zwiększeniu wpływów do budżetów lokalnych.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomia, finanse oraz OSINT z ponad 20-letnim doświadczeniem. Autor publikacji w czołowych międzynarodowych mediach, zaangażowany w globalne projekty dziennikarskie.

Napisz Komentarz

Exit mobile version