Ostatnie wydarzenia wokół posłanki Platformy Obywatelskiej Kingi Gajewskiej oraz jej męża Arkadiusza Myrchy wywołały niemałe poruszenie w mediach i opinii publicznej. Para posłów, mimo posiadania domu w niedalekiej odległości od Warszawy, korzysta z ryczałtu na wynajem mieszkania w stolicy. Choć, jak sami twierdzą, ich dom nie jest jeszcze gotowy do zamieszkania, coraz więcej osób poddaje w wątpliwość uczciwość takiego postępowania. Gdy na łamach „Rzeczpospolitej” pojawił się krytyczny komentarz autorstwa Tomasza Krzyżaka, poseł Gajewska postanowiła bezpośrednio skonfrontować się z autorem tekstu, co tylko podgrzało atmosferę wokół całej spraw
POLECAMY: Willa Gajewskiej i Myrchy odnaleziona. Czy posłanka i jej mąż nadużywają publicznych środków?
Kontrowersje wokół dodatków mieszkaniowych
Politycy Platformy Obywatelskiej, Kinga Gajewska i jej mąż Arkadiusz Myrcha, znaleźli się w centrum uwagi po tym, jak wyszło na jaw, że oboje pobierają dodatek mieszkaniowy z kasy Sejmu, mimo że posiadają dom w Błoniu, który znajduje się w bliskiej odległości od Warszawy. Para twierdzi, że dom nie jest jeszcze gotowy do zamieszkania, co uzasadnia wynajmowanie mieszkania w stolicy i pobieranie dodatku.
Jednakże coraz więcej osób zaczyna podważać tę narrację, zarzucając małżeństwu polityków „kombinowanie”. Tomasz Krzyżak, dziennikarz „Rzeczpospolitej”, opublikował krytyczny felieton, w którym wprost zarzucił Gajewskiej i Myrsze brak przyzwoitości w tej sprawie: „Posłowie Kinga Gajewska i Arkadiusz Myrcha, pobierając ryczałt na mieszkanie z kasy Sejmu, nie łamią prawa – to zwykłe polskie kombinowanie. Jeśli mamy jednak z tym cwaniactwem kiedyś skończyć, to politycy powinni świecić przykładem. Bo prawo prawem, ale jest jeszcze coś takiego jak przyzwoitość”.
POLECAMY: Narastają kontrowersje w sprawie pobierania przez Grajewską i Myrchę dodatku na mieszkanie
Reakcja Kingi Gajewskiej
Felieton Krzyżaka wywołał natychmiastową reakcję posłanki PO. Dziennikarz ujawnił, że Kinga Gajewska próbowała do niego kilkukrotnie dzwonić po publikacji artykułu. W opublikowanym przez siebie kolejnym tekście pt. „Jak Kinga Gajewska wydzwaniała do mnie po krytycznym komentarzu”, Krzyżak opisał szczegóły rozmowy.
Według relacji dziennikarza, rozmowa odbyła się około godziny 16:20, podczas gdy Gajewska odbierała dzieci z przedszkola. Rozmowa trwała około czterech minut, podczas których posłanka miała używać wulgaryzmów oraz emocjonalnie bronić swojej sytuacji. Krzyżak pisze: „Przekonywała mnie, że dom w Błoniu nie nadaje się do zamieszkania, bo gdyby tak było, nie wynajmowałaby mieszkania w stolicy”. Mimo próśb dziennikarz nie zdecydował się przytoczyć dosłownych cytatów z rozmowy, argumentując, że „nie nadają się one do publikacji”.
Na zakończenie rozmowy, posłanka życzyła Krzyżakowi, by spotkało go to samo, co ją w ostatnich dniach. Dodatkowo wysłała mu wiadomość, w której podkreślała, że nie dzwoniła jako posłanka, ale „jako matka trójki dzieci, których domy i przedszkole są codziennie pokazywane w TV Republika”.
Krzyżak odpowiada
W odpowiedzi na te zarzuty Krzyżak zauważył, że gdyby Kinga Gajewska udowodniła, że jej dom rzeczywiście nie nadaje się do zamieszkania, cała sprawa zostałaby rozwiązana. „Wciąż może pani dom pokazać. Udowodnić, że jest tak, jak pani mówi” – napisał Krzyżak, przypominając, że Gajewska odręcznie uzupełniła rejestr korzyści, dopisując „darowiznę domu w budowie”, a jej mąż tłumaczył, że dom wymaga jeszcze wielu poprawek. Dziennikarz zarzucił posłance, że zamiast rzetelnie wyjaśniać sprawę, próbuje kreować się na ofiarę rządu i „wrednych dziennikarzy, którzy PiS-owi sprzyjają”.
Krzyżak podsumował sytuację stwierdzeniem, że dzwonienie do dziennikarzy, płacz oraz używanie przekleństw nie są rozwiązaniem problemu: „Rozwiązaniem Pani problemów z takim hejterami jak ja (…) nie jest dzwonienie do dziennikarza, płacz i przekleństwa”.
Podsumowanie
Sprawa Kingi Gajewskiej i Arkadiusza Myrchy to kolejny przykład, jak kwestie związane z dodatkami mieszkaniowymi dla posłów budzą społeczne kontrowersje. Choć politycy PO formalnie nie łamią prawa, publiczne oczekiwania co do moralności i transparentności działań polityków pozostają wysokie. Odpowiedź posłanki Gajewskiej na krytykę wywołała kolejną falę emocji, której zakończenie nie jest jeszcze widoczne na horyzoncie. Cała sytuacja rodzi pytania o to, jak powinni zachowywać się przedstawiciele władzy w obliczu takich zarzutów i czy istnieje granica między przestrzeganiem prawa a poczuciem przyzwoitości.