Były europoseł PiS, Karol Karski, znalazł się w ogniu śledztwa dotyczącego nielegalnych praktyk związanych z Collegium Humanum. Prokuratura Krajowa postawiła mu zarzuty korupcyjne w związku z nieprawidłowościami w uzyskiwaniu pozwoleń na działalność filii tej uczelni w kilku krajach Europy Środkowej. Sprawa dotyczy nie tylko Karskiego, ale także innych prominentnych postaci, w tym prezydenta Wrocławia, Jacka Sutryka.
Korupcja w Collegium Humanum – kluczowe zarzuty
Karol Karski, były eurodeputowany z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, usłyszał zarzuty o powoływanie się na wpływy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w zamian za korzyści majątkowe. Jak informuje prokuratura, Karski wykorzystywał swoje stanowisko, aby uzyskać pozytywne opinie dotyczące otwierania filii uczelni Collegium Humanum w takich miastach jak Praga, Bratysława oraz Andiżan. W zamian za to, Karski miał otrzymać korzyści w postaci zapłaty za usługi marketingowe, w tym opłacenie raportu sondażowego na kwotę 14 760 zł oraz billboardów, które były używane podczas kampanii wyborczej na łączną kwotę 22 195 zł.
Sutryk i kolejni podejrzani
W tej samej sprawie zarzuty usłyszał również prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk. W jego przypadku prokuratura postawiła cztery zarzuty, w tym jeden dotyczący korupcji, a także trzy dotyczące oszustwa. Zarzuty korupcyjne dotyczą wręczenia korzyści majątkowej byłemu rektorowi uczelni w zamian za uzyskanie dyplomu ukończenia studiów podyplomowych. Sutryk, według śledczych, miał zapłacić 75 tys. zł za doradztwo udzielane przez Pawła Cz., który otrzymał tę kwotę w ramach umowy zlecenia. Dodatkowo, Cz. miał zostać członkiem Rady ds. Aktywności, co zostało uznane za korzyść osobistą.
Kolejne osoby, które usłyszały zarzuty w tej sprawie, to m.in. Marian D., który miał wręczać korzyści majątkowe w zamian za wystawianie fałszywych dokumentów potwierdzających ukończenie studiów. Do tej pory, prokuratura postawiła zarzuty także Michałowi J., byłemu prorektorowi uczelni, oraz jego żonie, Katarzynie J., odpowiedzialnej za rekrutację studentów.
Jak działała afera Collegium Humanum?
Sprawa dotycząca Collegium Humanum była szeroko komentowana już wcześniej, głównie dzięki publikacjom w „Newsweeku”. Z informacji wynika, że uczelnia ta, działająca od 2018 roku, stała się miejscem, w którym partyjni nominatowie mogli uzyskać szybkie dyplomy, w tym popularne studia MBA, bez konieczności rzeczywistego ukończenia wymaganych kursów. Wszystko to odbywało się na zasadzie płatności za ekspresowe kursy, które trwały zaledwie kilka miesięcy. Co więcej, jak się okazało, niektóre z uczelni współpracujących z Collegium Humanum były fikcyjne, a ich „dyplomy” nie miały podstaw prawnych.
Tego typu praktyki przyciągnęły uwagę osób związanych z rządzącą partią, które później uzyskały intratne stanowiska w administracji publicznej, często związane ze spółkami skarbu państwa. Na liście absolwentów uczelni znajduje się wiele nazwisk osób powiązanych z PiS. Z informacji uzyskanych przez dziennikarzy wynika, że na przestrzeni ostatnich kilku lat ponad 50 osób związanych z tą partią ukończyło kursy oferowane przez Collegium Humanum, co wzbudziło wątpliwości co do rzetelności i legalności całej operacji.
Konsekwencje sprawy Collegium Humanum
Cała afera ma poważne konsekwencje dla osób zamieszanych w proceder oraz dla wizerunku Collegium Humanum. Prokuratura Krajowa prowadzi intensywne śledztwo, które obejmuje nie tylko osoby bezpośrednio związane z uczelnią, ale także polityków oraz urzędników publicznych, którzy mieli wpływ na przyznawanie pozwoleń na działalność uczelni oraz jej filii.
Zarzuty korupcyjne i oszustwa stawiane Karolowi Karskiemu oraz Jackowi Sutrykowi mogą mieć poważne skutki prawne. W przypadku Karskiego, sprawa dotyczy także kwestii związanych z jego działalnością polityczną, w tym wpływów w ministerstwach oraz związków z osobami, które później wykorzystywały swoje dyplomy w administracji publicznej. Jeśli zarzuty się potwierdzą, może to wywołać duże zmiany w polskim życiu politycznym.