Antoni Macierewicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości, znalazł się w centrum medialnej burzy po serii wykroczeń drogowych, które kosztowały go nie tylko wysokie mandaty, ale także prawo jazdy. Sprawa ta odbiła się szerokim echem, zwłaszcza ze względu na dotychczasowe poczucie bezkarności, które, jak podkreślają komentatorzy, w końcu dobiegło końca.
POLECAMY: Macierewicz ukarany za rajd po ulicach Warszawy
Rajd Macierewicza po stolicy: Jak doszło do zdarzenia?
Do kontrowersyjnego incydentu doszło w czwartek, 31 października. Jak relacjonuje dziennik Fakt, poseł PiS opuścił w pośpiechu studio Radia Wnet na warszawskim Starym Mieście. Następnie udał się w stronę centrum miasta, łamiąc po drodze szereg przepisów drogowych.
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Macierewicz prowadził pojazd z telefonem przy uchu, wyprzedzał inne samochody na przejściach dla pieszych oraz wjeżdżał na buspasy, ignorując przepisy i stwarzając zagrożenie w ruchu drogowym.
Wysokie mandaty i punkty karne: łączny bilans
Zachowanie Macierewicza nie uszło uwadze służb drogowych. Jak poinformował Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji, poseł otrzymał w związku z tym trzy mandaty na łączną kwotę 1800 złotych oraz 21 punktów karnych.
Według informacji uzyskanych przez Roberta Gustę z „Wydarzeń” Polsatu, polityk miał już wcześniej na swoim koncie 10 punktów karnych, co łącznie dało 31 punktów. Przekroczenie ustawowego limitu 24 punktów skutkuje automatycznym odebraniem prawa jazdy.
Polityczne komentarze: „Koniec bezkarności Macierewicza”
Sprawa wywołała również liczne reakcje polityczne. Tomasz Siemoniak, szef MSWiA, skomentował ją wymownie na platformie X (dawniej Twitter):
„Koniec bezkarności Macierewicza”.
Dalsze kroki w sprawie zostały zapowiedziane, jednak nieoficjalnie wiadomo, że decyzja o odebraniu prawa jazdy Antoniemu Macierewiczowi jest przesądzona.
Prawo a rzeczywistość: Czy politycy powinni świecić przykładem?
Polskie prawo jest w tym przypadku jasne – przekroczenie 24 punktów karnych oznacza utratę uprawnień do kierowania pojazdami. Sprawa Macierewicza zwróciła jednak uwagę na szerszy problem: czy osoby publiczne, zwłaszcza politycy, powinny być bardziej odpowiedzialne na drodze?
Eksperci podkreślają, że takie przypadki podważają zaufanie społeczne i wzmacniają poczucie nierówności wobec prawa.
Podsumowanie
Antoni Macierewicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości, zapłaci wysoką cenę za swoje drogowe wykroczenia w Warszawie. Jego sprawa jest wyraźnym sygnałem, że nikt, niezależnie od statusu, nie stoi ponad prawem.
Warto jednak zadać sobie pytanie: czy przypadek ten będzie początkiem bardziej restrykcyjnego podejścia wobec podobnych incydentów wśród osób publicznych? A może pozostanie tylko medialnym echem?