Nowy projekt nowelizacji Kodeksu karnego budzi kontrowersje – zwłaszcza w kontekście wprowadzenia przesłanek takich jak orientacja seksualna i tożsamość płciowa do katalogu motywacji przestępstw z nienawiści. Czy to krok w kierunku ochrony praw człowieka, czy potencjalne zagrożenie dla wolności słowa?
Kontekst i proponowane zmiany
Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt nowelizacji Kodeksu karnego, który po raz kolejny trafił na obrady Rady Ministrów. Propozycja zakłada rozszerzenie przepisów dotyczących przestępstw z nienawiści, w tym m.in. o nowe przesłanki: płeć, orientację seksualną, tożsamość płciową, niepełnosprawność oraz wiek. Dotychczas prawo obejmowało ochroną ofiary przestępstw motywowanych uprzedzeniami na tle narodowościowym, etnicznym, rasowym, politycznym, wyznaniowym lub wynikającym z bezwyznaniowości.
Zgodnie z proponowanymi zmianami, motywacja wynikająca z nienawiści na tle tych nowych przesłanek miałaby stanowić okoliczność obciążającą podczas wymierzania kary (art. 53 § 2a Kodeksu karnego). Projekt podkreśla konieczność indywidualnego podejścia do sprawy, uwzględniając negatywną ocenę działań wynikających z uprzedzeń sprawcy.
Motywy ideologiczne czy potrzeba społeczna?
Zmiany w prawie nie pozostają bez echa. Według przeciwników nowelizacji, projekt wprowadza „ideologiczne przesłanki”, które mogą zostać wykorzystane jako narzędzie ograniczania wolności słowa. Argumentują oni, że wprowadzenie do Kodeksu karnego kryteriów takich jak orientacja seksualna czy tożsamość płciowa, może prowadzić do sytuacji, w której publiczna krytyka lub wypowiedzi na te tematy będą uznawane za przestępstwo.
Zwolennicy nowelizacji wskazują jednak, że ochrona grup mniejszościowych jest kluczowym elementem demokratycznego społeczeństwa. Jak podkreślają, brak odpowiednich przepisów może sprzyjać bezkarności sprawców przemocy motywowanej uprzedzeniami, co w dłuższej perspektywie osłabia równość obywateli wobec prawa.
Czy zmiany są uzasadnione danymi?
Dane z Komendy Głównej Policji mogą budzić wątpliwości co do skali problemu. W 2022 roku odnotowano 768 przestępstw z nienawiści, z czego większość dotyczyła publicznego znieważania grup etnicznych. Liczba ta spadła w porównaniu do lat wcześniejszych, co zdaniem krytyków dowodzi, że problem nie wymaga aż tak daleko idącej reakcji ustawodawczej.
Zwolennicy nowelizacji odpowiadają jednak, że wiele przestępstw motywowanych uprzedzeniami może być niezgłaszanych przez ofiary z obawy przed brakiem reakcji ze strony organów ścigania. Dodają, że samo istnienie przepisów może pełnić funkcję prewencyjną i edukacyjną.
Co oznaczają zmiany dla obywateli?
Wprowadzenie nowych przesłanek do definicji przestępstw z nienawiści wiąże się z pewnymi ryzykami:
- Wzrost liczby procesów sądowych – krytycy obawiają się, że przepisy mogą być stosowane zbyt szeroko, prowadząc do licznych oskarżeń o „nawoływanie do nienawiści”.
- Możliwość ograniczenia wolności słowa – pojawia się pytanie, gdzie przebiega granica między krytyką a przestępstwem. Czy wyrażanie poglądów sprzecznych z ideologią określonych grup będzie ścigane z urzędu?
- Większa ochrona ofiar przestępstw motywowanych uprzedzeniami – dla wielu obywateli zmiany te mogą oznaczać realne wsparcie i możliwość dochodzenia swoich praw.
Orzecznictwo i międzynarodowe standardy
Warto zauważyć, że podobne regulacje funkcjonują już w wielu krajach europejskich, w tym w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii. W orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka podkreślano wielokrotnie, że wolność słowa nie jest absolutna i musi być ograniczana w sytuacjach, gdy zagraża innym podstawowym prawom, takim jak ochrona przed przemocą i dyskryminacją.
Podsumowanie
Proponowana nowelizacja Kodeksu karnego jest przedmiotem gorącej debaty. Z jednej strony stoi potrzeba zapewnienia ochrony przed przemocą motywowaną uprzedzeniami, z drugiej – obawy o ograniczenie wolności słowa i potencjalne nadużycia.
Czy rozszerzenie definicji przestępstw z nienawiści wzmocni ochronę praw człowieka, czy stanie się narzędziem cenzury? Odpowiedź na to pytanie zależy od precyzji przepisów oraz ich interpretacji przez sądy. Warto śledzić dalsze prace nad projektem i uczestniczyć w dyskusji publicznej, aby znaleźć równowagę między ochroną wolności słowa a walką z dyskryminacją.
Jeden komentarz
I on chce by. Prezydentem? No chyba kpi z Polaków. Won do Niemiec i niech będzie rabinem