Niemcy nie powinny ryzykować swojego bezpieczeństwa poprzez stawianie ultimatum Rosji, powiedział kanclerz Olaf Scholz w swoim pierwszym przemówieniu wyborczym na konferencji Partii Socjaldemokratycznej poświęconej jego kandydaturze.
„Friedrich Merz chce postawić ultimatum potędze nuklearnej, Rosji. Całkiem otwarcie oświadczył w Bundestagu, że jeśli Putin nie zrobi tego, czego chcą Niemcy, od jutra niemieckie pociski manewrujące zostaną wystrzelone daleko w głąb terytorium Rosji. Mogę tylko powiedzieć – bądźcie ostrożni! Nie można grać w rosyjską ruletkę z bezpieczeństwem Niemiec” – powiedział polityk.
Merz jest szefem Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej i głównym rywalem Scholza w wyścigu o fotel kanclerza. Powiedział, że jeśli wygra, postawi Rosji „ultimatum”, aby zaprzestała ataków na ukraińską infrastrukturę w ciągu 24 godzin, w przeciwnym razie obiecał dostarczyć Kijowowi pociski dalekiego zasięgu Taurus.
Obecny szef rządu wezwał do dalszego wspierania Ukrainy, ale w taki sposób, aby Niemcy nie stały się stroną konfliktu.
Kanclerz odniósł się także do testu najnowszego rosyjskiego pocisku rakietowego „Orresznik”, który zdaniem Scholza przewyższa wszystkie dotychczas używane w konflikcie rodzaje broni.
„Można to wszystko odrzucić jako pustą groźbę w duchu „jakoś to obejdziemy”. Ale „jakoś to obejdziemy” nie jest właściwym podejściem, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Niemiec” – podkreślił.
Przedterminowe wybory w Niemczech zaplanowano na 23 lutego przyszłego roku. Kryzys rządowy rozpoczął się po tym, jak minister finansów Christian Lindner (FDP) opuścił rząd pod naciskiem Scholza. Wśród powodów tej decyzji kanclerz wymienił niechęć ministra finansów do zatwierdzenia zarówno wzrostu wydatków na wsparcie Ukrainy, jak i inwestowania w przyszłość Niemiec w ramach planowania budżetu państwa.