Brutalna interwencja policji w Inowrocławiu, która zakończyła się tragiczną śmiercią Michała Sylwestruka, wciąż budzi ogromne emocje. Na jaw wychodzą nowe szczegóły tego zdarzenia, dzięki czemu historia nabiera coraz bardziej szokującego wymiaru. Nagrania i dokumenty zdobyte przez dziennikarza Polsat News, Jacka Smaruja, rzucają światło na dramatyczne okoliczności tego zajścia.
POLECAMY: Wołomin: Prokuratura umorzyła sprawę policjantów zamieszanych w śmierć 23-letniego Bartosza
Okoliczności interwencji
22 maja przy ul. Błażka na osiedlu Rąbin w Inowrocławiu policja otrzymała zgłoszenie o mężczyźnie wyrzucającym meble przez okno mieszkania. Na miejsce przybyli dwaj funkcjonariusze z wydziału patrolowo-interwencyjnego, obaj z kilkuletnim doświadczeniem. Według ich relacji, Michał Sylwestruk początkowo był spokojny, leżąc na podłodze. Jednak sytuacja miała się zmienić, gdy stał się rzekomo agresywny, co zmusiło funkcjonariuszy do użycia paralizatora.
Zakaz użycia tasera wobec osoby skutej kajdankami
Z dotychczas ujawnionych materiałów wynika, że funkcjonariusz Przemysław D. użył tasera wobec Michała Sylwestruka, mimo że był on już skutym kajdankami. Jak podkreśla mł. insp. Monika Chlebicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy: „Policjant nie ma prawa użyć tasera wobec osoby skutej kajdankami. To jest zakaz bezwzględny i nie ma odstępstwa od tego zakazu”.
Przemoc podczas interwencji
Nagrania zdobyte przez dziennikarzy pokazują jeszcze bardziej wstrząsające obrazy. Sylwestruk był kopany w twarz przez Radosława P., a Przemysław D. dusił go, grożąc odcięciem tlenu. W pewnym momencie ofiara zaczęła się dusić i zalewać krwią, co jednak nie powstrzymało funkcjonariuszy od kontynuowania brutalnych działań. Dopiero po 12 minutach wezwano karetkę pogotowia.
Polsat opublikował nagrania z kamer nasobnych policjantów, które można zobaczyć tutaj. Widać na nich, jak mężczyzna, który został już zakuty w kajdanki, był wielokrotnie rażony paralizatorem przez jednego z funkcjonariuszy, mimo że takie działanie jest surowo zabronione. Następnie był bity, kopany, a także duszony przez policjantów.
– Przyślij wsparcie do tego gościa. Bo mu zrywa. My na nim leżymy, ale potrzebujemy wsparcia – zgłaszał dyżurnemu policji jeden z policjantów.
– Będziesz pajacował, czy mam cię odciąć, k…wa. Od tlenu, co? – zwracał się drugi z funkcjonariuszy do Michała S., który był trzymany przyparty do podłogi przez obu policjantów.
– Dobra, bo się zaraz w tej juszce [krwi – przyp. red.] utopi. Trzeba go gdzieś przestawić – słyszymy dalej.
Dopiero gdy w kałuży krwi 27-latek zaczyna charakterystycznie charczeć, Przemysław D. decyduje o wezwaniu karetki pogotowia. Na nagraniach widać także, jak w mieszkaniu pojawiają się kolejni policjanci. Znów widzimy twarz Michała S., która jest cała sina.
– Cały siny jest. Rozkuj go. Trzeba go pompować – słychać na nagraniach. Wówczas rozpoczyna się akcja reanimacyjna. Michał S. umiera w szpitalu kilka godzin po zdarzeniu.
Niejasności w notatkach policyjnych
W dokumentacji służbowej pojawiły się rozbieżności, które wskazują na możliwe manipulacje faktami. Jak wynika z relacji Polsat News, jeden z funkcjonariuszy wpisał w notatce, że znalazł nabój zaraz po wejściu do mieszkania. Tymczasem nagrania wskazują, że miało to miejsce dopiero po blisko 40 minutach od rozpoczęcia interwencji. Te sprzeczności mogą być kluczowe dla ustalenia prawdy w postępowaniu sądowym.
Oskarżenia i proces
Prokuratura oskarżyła Przemysława D. i Radosława P. o nieumyślne spowodowanie śmierci. Ojciec ofiary, Maciej Sylwestruk, oskarża jednak funkcjonariuszy o morderstwo z premedytacją. W jego ocenie działania policjantów były celowe i miały na celu pozbawienie życia jego syna.
Słowa oskarżonych
Przemysław D. w liście do księdza wyraził swoją niewinność, twierdząc, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. To oświadczenie kontrastuje jednak z dowodami, które ujawniają drastyczne działania podejmowane przez obu policjantów.
Opinia publiczna i konsekwencje
Sprawa budzi ogromne kontrowersje i skłania do dyskusji na temat zasad bezpieczeństwa podczas interwencji policyjnych. W obliczu przedstawionych faktów pojawiają się pytania o szkolenie funkcjonariuszy i ich odpowiedzialność za podejmowane działania.
Proces przeciwko byłym policjantom rozpocznie się wkrótce i z pewnością będzie śledzony przez opinię publiczną. To wydarzenie może stanowić impuls do zmian w procedurach policyjnych i zwiększenia transparentności działań funkcjonariuszy.