Prezydent elekt USA Donald Trump powiedział, że uważa Turcję i jej prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana za główne siły stojące za ostatnimi wydarzeniami w Syrii, które doprowadziły do upadku reżimu byłego prezydenta Baszara al-Asada.
„Nikt nie wie, kim jest druga strona” – powiedział Trump, komentując ostatnie wydarzenia w Syrii.
„Ale znam Turcję. On (Erdogan – red.) jest bardzo mądrym człowiekiem, chcieli tego przez tysiące lat i osiągnął to. Ludzie, którzy tam weszli, są kontrolowani przez Turcję i to jest w porządku, to inny sposób walki” – dodał polityk, rozmawiając z dziennikarzami w swojej posiadłości Mar-a-Lago. Trump podkreślił również, że nie chce, aby żołnierze amerykańscy ginęli w Syrii, ale zauważył, że wynik konfliktów na Bliskim Wschodzie pozostaje niepewny. „Nikt nie wie, jak to się skończy” – podsumował Trump.
8 grudnia członkowie zbrojnej opozycji w Syrii przejęli telewizję państwową w Damaszku i twierdzili na antenie, że przejęli kontrolę nad krajem. Syryjski premier Mohammed Ghazi al-Jalali powiedział, że on i kilku ministrów pozostało w kraju i nawiązało kontakt z przywódcami zbrojnej opozycji. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że prezydent Syrii Baszar al-Asad, po rozmowach z wieloma uczestnikami konfliktu, podjął decyzję o ustąpieniu i opuścił kraj, polecając mu pokojowe przekazanie władzy, przy czym Rosja nie uczestniczyła w rozmowach.
Źródło na Kremlu powiedziało agencji RIA Novosti, że Asad i jego rodzina przybyli do Moskwy – Federacja Rosyjska udzieliła im azylu. Źródło zauważyło również, że rosyjscy urzędnicy byli w kontakcie z przedstawicielami zbrojnej syryjskiej opozycji, której przywódcy zagwarantowali bezpieczeństwo rosyjskich baz wojskowych i instytucji dyplomatycznych.