Sezon narciarski w Polsce oraz w sąsiednich krajach trwa w najlepsze, a w górach pojawiają się tłumy turystów, którzy chcą cieszyć się zimowymi atrakcjami. Niestety, jak pokazują nagrania, które obiegły sieć, w popularnych ośrodkach narciarskich sytuacja bywa bardziej stresująca niż relaksująca. Wiele osób narzeka na ogromne kolejki i przeciążenie infrastruktury, co stawia pytanie, czy warto wybierać się w te miejsca w szczycie sezonu.
Tłumy w popularnych ośrodkach – Szczyrk na czołowej pozycji
W miniony weekend (5 stycznia) w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z Szczyrku, które wywołało burzę wśród internautów. Widać na nim ogromne kolejki, które czekały na wyciągi. W opinii autora nagrania, pan Paweł, który podzielił się filmem na TikToku, sytuacja zmieniła się diametralnie w ciągu kilku dni.
„Z piątku na niedzielę była ogromna różnica” – mówił na filmie. „Dziś to już jest dramat – tłum w kolejce, a ja cieszę się, że ludzie wciąż mają taką potrzebę, aby jeździć” – podsumował. Te słowa, choć pozytywne, nie zmieniają faktu, że ogromne kolejki to jeden z głównych powodów frustracji wielu narciarzy.
@pawciugajek #szczyrk #szczyrk_instruktor #gopass #gopasstravel #szczyrkmountainresort #korek ♬ dźwięk oryginalny – PawcioSki
Długie oczekiwanie na zjazdy – Czas to pieniądz?
Internauci nie pozostali obojętni na to, co działo się w Szczyrku. „Sprzęt drogi, karnety drogie, a człowiek musi stać w kolejce. Tyle osób w jednym miejscu to już przesada” – komentują na TikToku. Inni dodają, że cenią sobie spokój, a nie „zatłoczone ośrodki”. Cena karnetów narciarskich w Szczyrku wynosi średnio od 150 do 200 zł za dzień, co w połączeniu z długim czasem oczekiwania na zjazdy może budzić zrozumiałe niezadowolenie.
Nie tylko narciarze w Polsce narzekają na tłumy. W niedalekiej Słowacji, w popularnym ośrodku narciarskim Chopok, sytuacja była równie trudna. Tam także nagranie z wyciągu narciarskiego stało się viralem. Na filmie widać, jak turyści czekają do 80 minut na swoją kolej. Jak się okazało, nie wszystkie wyciągi działały, co skutkowało jeszcze większym tłokiem. „Praktycznie wszystkie wyciągi były zamknięte. Tylko cztery były czynne, a sprzedaż karnetów trwała bez zmian” – relacjonowali zbulwersowani narciarze. Po takiej wizycie wielu z nich zapowiedziało, że „po raz pierwszy i ostatni” wybrało się do tego ośrodka.
Wysokie ceny a jakość usług – Co musisz wiedzieć przed wyjazdem?
Zarówno w Polsce, jak i za granicą, ceny wyciągów narciarskich w sezonie zimowym osiągają wysokie wartości. Ceny karnetów w Polsce zależą od regionu, ale średnio wahają się w granicach 150-250 zł za dzień. W przypadku najdroższych ośrodków, jak Zieleniec, Szczyrk czy Zakopane, ceny mogą być jeszcze wyższe.
Na Słowacji, ceny karnetów na popularnych ośrodkach, takich jak Chopok czy Jasná, mogą wynosić 30-50 EUR dziennie, co w przeliczeniu na złote daje kwoty powyżej 100 zł. Jednak cena karnetu to tylko część kosztów – w przypadku dużych ośrodków narciarskich trzeba również liczyć się z opłatami za wypożyczenie sprzętu, zakwaterowanie czy posiłki.
Pomimo tego, że ceny są wysokie, a oczekiwanie na wyciągi jest długie, nie brakuje miłośników narciarstwa, którzy decydują się na taką podróż. Na popularnych platformach turystycznych pojawiają się informacje o rezerwacjach noclegów, które w szczycie sezonu są niezwykle trudne do zdobycia. Na przykład, ceny noclegów w Szczyrku w okresie ferii zimowych zaczynają się od około 200 zł za noc, ale w bardziej ekskluzywnych hotelach mogą wynosić nawet 500 zł.
Alternatywy dla tłumów – Gdzie warto pojechać na narty?
Dla tych, którzy unikają tłumów, dobrym rozwiązaniem może być wybór mniej popularnych ośrodków. W Polsce znajduje się wiele mniejszych miejscowości, które oferują wysoką jakość usług w bardziej kameralnej atmosferze. Takie miejsca, jak Białka Tatrzańska, Rabka-Zdrój czy Krynica-Zdrój, przyciągają mniejszą liczbę turystów, co pozwala na bardziej komfortowe warunki jazdy.
Jeśli zdecydujesz się na wyjazd za granicę, warto rozważyć takie ośrodki jak Bansko w Bułgarii, czy Livigno we Włoszech, które charakteryzują się konkurencyjnymi cenami i mniejszymi tłumami w porównaniu do najdroższych alpejskich kurortów.