Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska stanowczo zaprzecza doniesieniom medialnym, które sugerują, że wymagała specjalnego traktowania podczas podróży pociągiem. W swoim wpisie na portalu X polityk podkreśliła, że nigdy nie korzystała z saloników VIP i nie prosiła o takie udogodnienia. „W swojej służbie na rzecz państwa przejechałam tysiące kilometrów pociągiem. Najczęściej były to pociągi typu TLK, bo takie podróżują na linii Gniezno – Września – Warszawa. Nigdy nie prosiłam i nie korzystałam z saloników VIP. Nie wiem nawet, czy takie istnieją na dworcach kolejowych. Na pociąg oczekuję zwykle na peronie” – napisała Hennig-Kloska.
POLECAMY: Ministerstwo żąda ekskluzywne pomieszczeń VIP dla Hennig-Kloski? PKP nie kryło zdziwienia
„Nadgorliwy urzędnik” czy nieporozumienie?
Minister klimatu przekonuje, że cała sytuacja to wynik nadgorliwości jednego z urzędników, który bez jej wiedzy wysłał maila do PKP. „Poprosiłam o wgląd w e-mail, który nadgorliwy urzędnik, bez mojej wiedzy, wysłał do PKP. Nie prosi w nim o salonik VIP czy toaletę. Pyta o miejsce oczekiwania na pociąg. Przekazałam do Biura Ministra, żeby już więcej i o to nie pytali” – wyjaśniła Hennig-Kloska.
Jak donosi Radio Zet, w wiadomości wysłanej do PKP z Ministerstwa Klimatu i Środowiska pojawiły się jednak konkretne wymagania. Urzędniczka pytała o „możliwość zapewnienia miejsca, w którym Pani Paulina Hennig-Kloska mogłaby oczekiwać na pociąg w dniu 7 lutego 2025 r. w godzinach 15:50-16:30”. Wśród wymagań znalazła się m.in. osobna toaleta. Co ciekawe, autorka maila przyznała, że wie, iż na Dworcu Głównym w Gdańsku nie ma pomieszczeń VIP, ale mimo to poprosiła o zapewnienie odpowiednich warunków.
W swojej służbie na rzecz państwa przejechałam tysiące kilometrów pociągiem. Najczęściej były to pociągi typu TLK, bo takie podróżują na linii Gniezno – Września – Warszawa. Nigdy nie prosiłam i nie korzystałam z saloników VIP. Nie wiem nawet czy takie istnieją na dworcach…
— Paulina Hennig-Kloska (@hennigkloska) February 5, 2025
Zaskoczenie w PKP
Kolejarze byli zaskoczeni treścią otrzymanego maila. W rozmowie z dziennikarzami przyznali, że nigdy wcześniej nie spotkali się z takimi żądaniami, nawet ze strony polityków nadzorujących PKP. Rzecznik PKP, Michał Stilger, potwierdził, że spółka otrzymała wiadomość z MKiŚ i zwróciła się do resortu o wyjaśnienie sytuacji. „Otrzymaliśmy informację, że doszło do nieporozumienia i pomyłki ze strony jednego z pracowników ministerstwa” – powiedział Stilger.
Dodał również, że PKP nie praktykuje zapewniania dostępu do pomieszczeń wewnętrznych dla urzędników państwowych czy samorządowych. Wyjątkiem są osoby objęte ochroną SOP, w przypadku których spółka ściśle współpracuje z odpowiednimi służbami.
Czy to koniec afery?
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapewnia, że cała sytuacja to wynik nieporozumienia, a Hennig-Kloska nie ma w zwyczaju korzystać z vipowskich udogodnień. Rzecznik resortu podkreślił, że minister podróżuje pociągami jak zwykły pasażer i nie oczekuje specjalnego traktowania.
Czy jednak ta sprawa wpłynie na wizerunek minister? Hennig-Kloska stanowczo broni swojej wersji wydarzeń, ale pytania o nadgorliwość urzędników i ich wpływ na wizerunek polityków pozostają otwarte.