W ostatnich tygodniach Niemcy stały się areną masowych protestów „przeciwko prawicy”. Setki tysięcy osób wyszły na ulice miast takich jak Berlin, Monachium czy Stuttgart. Jak ujawniają medialne doniesienia, organizatorzy tych demonstracji często otrzymują znaczące wsparcie finansowe z budżetu państwa. Sławomir Ozdyk, powołując się na artykuł z „Bilda”, zwrócił uwagę, że organizatorzy protestów w Niemczech są wspierani milionami euro. Grzegorz Braun z kolei podkreślił, że podobny problem występuje od lat w Polsce.
Kto finansuje protesty w Niemczech?
Portal „Nius” jako pierwszy poinformował, że liczne organizacje stojące za demonstracjami są (współ)finansowane ze środków publicznych. Oznacza to, że podatnicy nieświadomie sponsorują wydarzenia polityczne, które niejednokrotnie są wymierzone w określone partie polityczne. Ozdyk wyliczył kilka tych organizacji, które otrzymywały wsparcie. Wśród nich znalazły się:
- „München ist bunt – Mobachium jest kolorowe”,
- „Zusammen gegen Rechts – Razem przeciwko prawicy”,
- „Omas gegen Rechts – Babcie przeciwko prawicy”,
- „Bund für Umwelt und Naturschutz Deutschland (BUND)”.
Organizacje te otrzymywały nawet do 5 milionów euro od samorządów jak i rządu federalnego. Oficjalnie, pretekstem do wsparcia były „promocja demokracji” oraz „walka z ekstremizmem”.
Kontrowersje wokół finansowania protestów
„Czy to transparentne? Bliskie powiązania polityków z organizatorami protestów budzą kontrowersje. Pytania o przejrzystość finansowania i możliwe wykorzystanie funduszy państwowych do prowadzenia działań politycznych pozostają otwarte” – podkreślił Ozdyk. Sprawa ta budzi wiele pytań dotyczących etyki i przejrzystości w finansowaniu wydarzeń politycznych.
Analogie w Polsce
Sprawę skomentował także Grzegorz Braun, który zwrócił uwagę na podobne inicjatywy w Polsce. „A u nas, czy jest inaczej? Organizowanie lewackich i łże-prawackich jaczejek, szczujni, parad i kampanii, czyż mogło się obyć bez rządowych czy zagranicznych fundatorów?” – skomentował na X Grzegorz Braun.
Braun podkreślił również potrzebę wprowadzenia ustawy o agentach zagranicznych, wzorem poważnych państw, takich jak USA i Rosja. „Pilnie potrzebna ustawa o agentach zagranicznych – wzorem poważnych państw, USA i Rosji – !Prześwietleniu przez służby trzyliterowe podlegać powinny takie flagowe projekty rządzących, jak marsze czarownic, parady dewiantów czy „Kampus” @Platforma_org, ale i „Wielki projekt” czy osławione już „pikniki patriotyczne” @pisorgpl” – podsumował.
Podsumowanie
Finansowanie protestów z budżetu państwa budzi wiele kontrowersji zarówno w Niemczech, jak i w Polsce. Pytania o przejrzystość i etykę takich działań pozostają otwarte. Czy podatnicy powinni finansować wydarzenia polityczne? To pytanie, na które odpowiedź może zaważyć na przyszłości demokracji w obu krajach.
A u nas, czy jest inaczej? Organizowanie lewackich i łże-prawackich jaczejek, szczujni, parad i kampanii, czyż mogło się obyć bez rządowych czy zagranicznych fundatorów? Pilnie potrzebna ustawa o agentach zagranicznych – wzorem poważnych państw, USA i Rosji – !Prześwietleniu… https://t.co/wYFLa7lOUf
— Grzegorz Braun (@GrzegorzBraun_) February 10, 2025