-Jeśli nie zwiększymy produkcji mleka i nie wesprzemy naszego sektora, trudno będzie konkurować z polską maszyną – mówi w wywiadzie dla Ekonomicznej Prawdy dyrektor wykonawczy Związku Przedsiębiorstw Mleczarskich na Ukrainie Arsen Didur. Jego ocena konkurencji z Polską jest bezkompromisowa.

POLECAMY: Przyjaciel czy wróg? Ukraina buduje na granicy z Polską megagospodarstwo mleczne

We wspomnianym wywiadzie Didur przedstawia trudności, z jakimi boryka się ukraińska branża mleczarska, podkreślając, że Polska stanowi główne wyzwanie w walce o rynek.

Nierówna walka z polskim mleczarstwem

Według Didura to Polska jest głównym konkurentem dla ukraińskich producentów i przetwórców mleka, a rywalizacja jest nierówna.

„Na rynku krajowym głównym konkurentem jest Polska. Trudno jest konkurować, bo ich fabryki wciąż pchają certyfikowany towar, mają dużą wydajność i zdolności przetwórcze. Ponadto mają programy wsparcia państwowego zarówno na poziomie krajowym, jak i UE. My ich nie mamy” – podkreśla Didur.

Ukraińskie firmy mogą rywalizować jedynie dzięki krótkim terminom przydatności produktów mlecznych, które pozwalają im wykorzystywać przewagę logistyczną na rodzimym rynku.

Polski ser wypiera ukraińskich producentów

Didur szczególnie zaznacza, że najtrudniejsza rywalizacja dotyczy rynku serów. Problemy wynikają z opóźnień w modernizacji ukraińskiego sektora oraz utraty rynków zbytu w Rosji, Kazachstanie i Uzbekistanie. Tymczasem polscy producenci skutecznie wykorzystali swoją szansę na ekspansję.

„Ukraińscy producenci serów zbyt długo koncentrowali się na eksporcie, oddając rynek krajowy bez walki. Teraz trudno go odzyskać bez wsparcia państwa” – mówi Didur.

Według niego, wiele mleczarni na Ukrainie nie zmodernizowało swoich zakładów, co utrudnia im walkę o rynek. Nawet ci, którzy dostosowali się do wymogów Zachodu, balansują na granicy opłacalności.

Krytyka polskich produktów mlecznych

Didur nie szczędzi również krytyki jakości polskich produktów mlecznych. Według niego, polskie sery i inne wyroby mleczarskie zawierają tłuszcze roślinne.

„Tak jak my traktowaliśmy rynek środkowoazjatycki, wysyłając tam produkty seropodobne, tak teraz Polacy traktują nas: „Ukrainiec zje wszystko” – twierdzi Didur. – Z reguły wszystkie pakowane polskie produkty zawierają dodatek tłuszczów roślinnych.

Dodatkowo, ukraińskie sieci handlowe chętniej wybierają polskie produkty, ponieważ Polska ma zerową stawkę VAT na produkty mleczne, podczas gdy ukraiński VAT wynosi 20%.

Ukraińskie mleczarstwo potrzebuje miliarda euro wsparcia

-Przemysł mleczarski jest pozbawiony skutecznego wsparcia państwa. W UE nasi konkurenci otrzymują częściową rekompensatę za koszty zakupu nowego sprzętu i dostęp do tanich pożyczek. Konkurujemy z nimi ostatkiem sił – mówi Didur.

Według niego, aby Ukraina mogła skutecznie rozwijać nowoczesny sektor mleczarski, konieczne są programy wsparcia państwa, podobne do tych w UE.

„Biorąc pod uwagę, jak to się dzieje w Polsce, wielkość dotacji dla ukraińskiego sektora powinna wynosić miliard euro. Tak właśnie zrobiła Rosja. Do 2016 roku była ona największym importerem produktów mlecznych, a teraz wypycha nas z rynków Afryki Północnej” – podkreśla Didur.

Obecnie ukraiński budżet na 2025 rok przewiduje wsparcie dla branży mleczarskiej w wysokości jedynie miliarda hrywien, co jest kwotą zdecydowanie niewystarczającą.

Odbudowa pogłowia bydła kluczowa dla przyszłości sektora

Didur podkreśla, że konieczna jest odbudowa pogłowia bydła mlecznego na Ukrainie. W ciągu ostatnich 15 lat ilość ukraińskich przetworów mlecznych spadła trzykrotnie, a liczba krów zmniejsza się systematycznie od 2014 roku.

„W warunkach niedoboru surowców mleczarnie są zmuszone do konkurowania o mleko od rolników. Można to zrobić tylko poprzez podniesienie ceny zakupu, co minimalizuje rentowność biznesu” – wyjaśnia Didur.

Obecnie pogłowie bydła na Ukrainie wynosi 1,18 miliona sztuk, z czego 380 tysięcy to krowy w fermach przemysłowych. Udział zachodniej genetyki w tych stadach przekracza 50%, ale aby zwiększyć wydajność i jakość produkcji, hodowcy potrzebują znaczącego wsparcia finansowego.

Atutem ukraińskiej branży mleczarskiej pozostają nadal niższe koszty produkcji w porównaniu do UE. Jak podaje Didur, rentowność produkcji mleka na koniec 2024 roku wynosiła 35-40%, a czasem nawet więcej. Jednak bez systemowego wsparcia państwa ukraińscy producenci nie będą w stanie skutecznie konkurować z potęgą polskiego mleczarstwa.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version