Warszawska prokuratura okręgowa analizuje zawiadomienie dotyczące wystawy, w ramach której prezentowano zniszczone przez ukraińskich żołnierzy wraki rosyjskich pojazdów wojskowych. Wystawa, która była pokazywana w kilku polskich miastach, wzbudziła kontrowersje po tym, jak okazało się, że we wrakach znajdowały się granaty i amunicja. Sprawa została zgłoszona przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych (RARS), a prokuratura bada możliwość „sprowadzenia zdarzenia niebezpiecznego” oraz „nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego”.

Wystawa „Za wolność naszą i waszą” – niebezpieczne eksponaty

Wystawa „Za wolność naszą i waszą” prezentowała cztery wraki rosyjskich pojazdów wojskowych, które zostały zniszczone przez ukraińskich żołnierzy. Eksponaty były transportowane i wystawiane w centrach dużych miast, takich jak Warszawa, Wrocław, Poznań, Gdańsk, a także na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach. Jak się jednak okazało, wewnątrz wraków znajdowały się niebezpieczne materiały wybuchowe, w tym granaty i amunicja, które mogły w każdej chwili eksplodować.

Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej, prok. Piotr Antoni Skiba, potwierdził, że zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło i trwają czynności sprawdzające. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez PAP, zawiadomienie dotyczy zarówno „sprowadzenia zdarzenia niebezpiecznego”, jak i potencjalnego „nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego”.

Niebezpieczne odkrycie – granaty we wrakach

Sprawa wyszła na jaw po tym, jak nowe kierownictwo RARS postanowiło dokładniej przyjrzeć się rosyjskim wrakom. Jak poinformował portal Onet, powołując się na nieoficjalne źródło, pracownicy Agencji usłyszeli od jednego z podmiotów współorganizujących wystawę: „A widzieliście, że w jednym z wraków turlają się granaty?”. Po tym zdarzeniu RARS powiadomiła policję, która wezwała na miejsce saperów.

Saperzy potwierdzili, że we wrakach znajdują się materiały niebezpieczne, w tym granaty i amunicja. Nie mieli wątpliwości, że zawierały one elementy, które mogły doprowadzić do eksplozji. Zabezpieczyli je i wywieźli w bezpieczne miejsce. Jak podkreślił portal Onet, materiały te mogły znajdować się we wrakach przez dłuższy czas, również w trakcie transportu między miastami oraz podczas prezentacji na wystawach.

Jan Jałowczyk z RARS potwierdził, że we wrakach znaleziono materiały niebezpieczne. Dodał również, że nie ma żadnych dokumentów potwierdzających, że sprzęt ten został sprawdzony na granicy. „Poprosiliśmy saperów, by do wyjaśnienia tej sprawy nie detonowali zabezpieczonych materiałów, by mogli je zbadać biegli” – powiedział.

Prokuratura bada sprawę – co dalej?

Prokuratura analizuje zawiadomienie pod kątem potencjalnych naruszeń prawa. W centrum zainteresowania są zarówno kwestie związane z bezpieczeństwem publicznym, jak i ewentualne nadużycia uprawnień przez osoby odpowiedzialne za organizację i transport wystawy. Sprawa jest tym bardziej poważna, że wraki z granatami były transportowane przez teren Polski i prezentowane w miejscach publicznych, co mogło stanowić realne zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi.

Wystawa „Za wolność naszą i waszą” miała na celu upamiętnienie walki Ukraińców z rosyjską agresją, jednak nieodpowiednie zabezpieczenie eksponatów i brak kontroli nad niebezpiecznymi materiałami postawiły pod znakiem zapytania zarówno bezpieczeństwo, jak i wiarygodność organizatorów.

Podsumowanie

Sprawa rosyjskich wraków z granatami, które jeździły po Polsce, wzbudza poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa publicznego i odpowiedzialności organizatorów wystawy. Prokuratura bada zawiadomienie złożone przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych, a saperzy zabezpieczyli niebezpieczne materiały. W tle pozostaje pytanie, jak doszło do sytuacji, w której wraki z granatami były transportowane i wystawiane w miejscach publicznych bez odpowiednich kontroli.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Jeden komentarz

  1. A jakim cudem, komendant Policji, przywiózł uzbrojony granatnik do Polski ? Mentalność wschodnia czyli tzw. „Bardak” a po polsku „burdel”… Na zasadzie ktoś coś nakazał, więc trzeba wykonać. Ale nie powiedział DOKŁADNIE JAK. Nikt nie skontroluje więc ….. jak najmniejszym wysiłkiem… Myślenie i własna inicjatywa czasami boli, więc lepiej się nie wykazywać.

Napisz Komentarz

Exit mobile version