Unia Europejska planuje wprowadzenie zakazu sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 roku, co budzi liczne kontrowersje i obawy. Decyzja ta, mająca na celu redukcję emisji CO₂, może jednak przynieść nieoczekiwane skutki, takie jak znaczący wzrost cen paliw oraz obciążenia dla konsumentów.
Rozszerzenie systemu ETS2 a ceny paliw
Kluczowym elementem tej transformacji jest rozszerzenie systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS) na sektory transportu i budownictwa, znane jako ETS2. Planowane na 2027 rok wdrożenie ETS2 może prowadzić do skokowego wzrostu cen paliw, co potwierdza sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ignacy Niemczycki. Podkreśla on, że przed wprowadzeniem ETS2 konieczne jest przeprowadzenie gruntownej termomodernizacji budynków, aby zminimalizować negatywne skutki dla społeczeństwa.
Analizy wskazują, że wprowadzenie ETS2 wpłynie bezpośrednio na ceny paliw kopalnych, takich jak benzyna, olej napędowy, gaz czy węgiel. Koszty zakupu uprawnień do emisji przez dostawców paliw zostaną przeniesione na konsumentów w postaci wyższych cen. Szacuje się, że wzrost cen paliw może wynieść od 40 do 50 groszy za litr benzyny i oleju napędowego, co znacząco obciąży budżety gospodarstw domowych oraz przedsiębiorstw.
Obawy producentów i dostępność pojazdów
Wprowadzenie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych budzi również niepokój wśród producentów motoryzacyjnych. Obawiają się oni, że tak restrykcyjne regulacje mogą ograniczyć dostępność tańszych pojazdów dla konsumentów oraz wpłynąć negatywnie na rynek pracy w sektorze motoryzacyjnym. Ignacy Niemczycki zwraca uwagę na potrzebę zapewnienia Polakom dostępu do przystępnych cenowo samochodów, niezależnie od ich napędu, oraz ochrony krajowych producentów części samochodowych.
Dodatkowo, niektóre państwa członkowskie UE, takie jak Włochy i Czechy, wyrażają sceptycyzm wobec planowanego zakazu, argumentując, że producenci mogą mieć trudności z dostosowaniem się do nowych wymogów w tak krótkim czasie. Mimo to, unijny komisarz ds. klimatu, Wopke Hoekstra, utrzymuje, że cele na 2035 rok pozostają niezmienne, a wielu producentów deklaruje gotowość do ich realizacji, choć oczekują oni większych inwestycji w infrastrukturę ładowania pojazdów elektrycznych.
Wpływ na gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa
Rozszerzenie systemu ETS na nowe sektory gospodarki może prowadzić do znaczących obciążeń finansowych dla polskich rodzin i firm. Analizy przewidują, że dla przeciętnej rodziny ogrzewającej dom gazem, skumulowany dodatkowy koszt w latach 2027–2030 wyniesie około 6 338 zł, a do 2035 roku wzrośnie do ponad 24 000 zł. Takie obciążenia mogą wpłynąć na pogorszenie jakości życia oraz konkurencyjności polskich przedsiębiorstw.
Ponadto, przewiduje się, że łączny koszt zakupu uprawnień do emisji związanych z transportem wyniesie w 2027 roku około 11,5 miliarda złotych, a w 2030 roku wzrośnie do 21 miliardów złotych. Takie koszty mogą zostać przeniesione na konsumentów w postaci wyższych cen usług transportowych oraz produktów.
Konieczność zrównoważonego podejścia
W obliczu planowanych zmian kluczowe jest przyjęcie zrównoważonego podejścia, które uwzględni zarówno cele klimatyczne, jak i możliwości adaptacyjne społeczeństwa oraz gospodarki. Ignacy Niemczycki apeluje o przeprowadzenie najpierw kompleksowej termomodernizacji budynków, co pozwoli na redukcję zużycia energii i obniżenie kosztów ogrzewania, zanim zostaną wprowadzone dodatkowe obciążenia w postaci ETS2. Takie działanie może pomóc w zminimalizowaniu negatywnych skutków finansowych dla obywateli oraz przedsiębiorstw.
Ważne jest również, aby polityka klimatyczna nie była postrzegana wyłącznie przez pryzmat wzrostu cen i obciążeń dla społeczeństwa. Niezadowolenie obywateli może prowadzić do wzrostu poparcia dla ugrupowań sceptycznych wobec integracji europejskiej oraz działań proekologicznych. Dlatego konieczne jest prowadzenie dialogu społecznego oraz edukacji w zakresie korzyści płynących z transformacji energetycznej, a także wsparcie dla najbardziej narażonych grup społecznych.