Zakopane, zimowa stolica Polski, ponownie znalazło się w centrum gorącej dyskusji. Tym razem nie chodzi o tłumy turystów na Krupówkach czy ceny oscypków, ale o rosnący problem wynajmu krótkoterminowego. Mieszkańcy mają dość hałaśliwych imprez, nieznajomych kręcących się po klatkach schodowych i „podejrzanych usług” ukrytych pod szyldem masaży relaksacyjnych. Czy miasto doczeka się skutecznych regulacji?

Tatry przyciągają, ale czy dla wszystkich jest tu miejsce?

Z roku na rok Zakopane bije kolejne rekordy popularności. W sezonie zimowym hotele i apartamenty pękają w szwach, a ceny wynajmu osiągają astronomiczne kwoty. W teorii lokalni przedsiębiorcy powinni się cieszyć, jednak rzeczywistość wygląda inaczej.

Wielu mieszkańców skarży się na uciążliwe skutki wynajmu krótkoterminowego. W blokach, gdzie jeszcze kilka lat temu mieszkali głównie górale, dziś dominują apartamenty wynajmowane na doby. W efekcie życie sąsiadów zmienia się w koszmar. Hałaśliwe grupy turystów, wieczne imprezy, brak miejsc parkingowych – to codzienność w wielu zakopiańskich budynkach.

Masaże czy usługi towarzyskie? Podejrzane lokale pod Tatrami

Mieszkańcy sygnalizują też inny problem. Jak donoszą lokalne media, pod pretekstem masaży relaksacyjnych w wielu wynajmowanych apartamentach prowadzona jest działalność o wątpliwym charakterze. Klienci tych „usług” przewijają się w szybkim tempie, dzwonią do mieszkań po nocach, a sąsiedzi nie mogą liczyć na spokój.

  • „Kiedyś to było spokojne osiedle, teraz co weekend mamy tu prawdziwe zamieszanie” – żali się jeden z mieszkańców. – „Ciągle przychodzą nowi goście, w nocy słychać awantury. Policja przyjeżdża, ale za chwilę wszystko zaczyna się od nowa.”

Niepokojący jest też brak jakiejkolwiek kontroli nad tego typu wynajmem. Lokatorzy nie wiedzą, kto mieszka za ścianą, a właściciele apartamentów liczą zyski. Wszystko odbywa się w szarej strefie, a oficjalne organy nie są w stanie skutecznie interweniować.

Zakopane potrzebuje regulacji. Czy miasto pójdzie śladem Barcelony?

Problem wynajmu krótkoterminowego nie jest nowy. Miasta takie jak Barcelona, Berlin czy Amsterdam już dawno wprowadziły surowe regulacje, ograniczając liczbę dni, na jakie można wynajmować mieszkania. W Polsce podobne rozwiązania dopiero raczkują.

Burmistrz Zakopanego, Łukasz Filipowicz, zwraca uwagę na konieczność podjęcia zdecydowanych działań. W jego opinii wspólnoty mieszkaniowe powinny mieć prawo do decydowania, czy w ich budynkach można prowadzić wynajem krótkoterminowy. Postuluje również, aby gminy mogły wyznaczać strefy, w których takie usługi będą zakazane.

  • „To nie jest tylko kwestia hałasu czy uciążliwości. Wynajem na doby powoduje, że ceny nieruchomości rosną, a zwykłych mieszkańców nie stać na kupno własnego lokum” – podkreśla Filipowicz.

Czy zmiany nadejdą na czas?

Mimo rosnącego niezadowolenia mieszkańców rząd wciąż nie przedstawił konkretnych rozwiązań dotyczących wynajmu krótkoterminowego. Brakuje jednolitych przepisów, które pozwoliłyby miastom skutecznie regulować to zjawisko.

Jedno jest pewne – Zakopane stoi przed poważnym wyzwaniem. Jeśli sytuacja nie zostanie opanowana, może dojść do tego, że mieszkańcy zaczną masowo opuszczać miasto, pozostawiając je na pastwę turystów i spekulantów nieruchomości.

Czy władze Zakopanego znajdą skuteczne rozwiązanie? A może problem zostanie zamieciony pod dywan, a mieszkańcy będą musieli przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości? Odpowiedź poznamy w najbliższych miesiącach.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomia, finanse oraz OSINT z ponad 20-letnim doświadczeniem. Autor publikacji w czołowych międzynarodowych mediach, zaangażowany w globalne projekty dziennikarskie.

Napisz Komentarz

Exit mobile version