Sytuacja w polskiej służbie zdrowia staje się coraz bardziej napięta. Jak wynika z najnowszych danych, dziura w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) sięga już ponad 6 miliardów złotych. Minister zdrowia Izabela Leszczyna uspokaja, że sytuacja jest pod kontrolą, jednak dyrektorzy szpitali oraz pacjenci mają powody do obaw. Aż 66% Polaków negatywnie ocenia stan służby zdrowia po roku rządów obecnej koalicji, a brak środków w budżecie NFZ może jeszcze pogorszyć te oceny.
NFZ z ogromnymi zaległościami wobec szpitali
Centrala NFZ poinformowała, że fundusz musi jeszcze zapłacić za leczenie w zeszłym roku. Tylko za tzw. świadczenia nielimitowane, czyli te, które nie są objęte limitami, szpitalom i poradniom należy się 1,6 mld zł. Jak wyjaśnia „Gazeta Wyborcza”, NFZ zazwyczaj rozlicza się z placówkami medycznymi co kwartał, jednak w ubiegłym roku doszło do znaczących opóźnień. Wypłata za pierwszy kwartał 2023 roku nastąpiła dopiero w czerwcu i lipcu, w zależności od oddziału wojewódzkiego NFZ. Latem dyrektorzy szpitali usłyszeli wprost, że w funduszu brakuje pieniędzy, co miało być sygnałem do ograniczania przyjęć pacjentów.
Do tego dochodzą zaległości za leki stosowane w programach lekowych oraz chemioterapii, które wynoszą łącznie 761 mln zł. Szpitale czekają również na zapłatę za świadczenia objęte limitami – tutaj kwota zaległości sięga 3,8 mld zł. Łącznie zobowiązania NFZ wobec szpitali wynoszą więc 6 mld 161 mln zł.
„NFZ jeszcze nigdy nie był w tak kryzysowej sytuacji”
– Tych 6 mld zł nie ma w całości na pewno. NFZ jeszcze chyba nigdy nie był w tak kryzysowej sytuacji. Gdyby szpitale nie dostały latem jasnego sygnału, że fundusz popada w tarapaty, skala nadwykonań na pewno byłaby jeszcze większa. Według mnie można było jednak zrobić więcej, by zapanować nad systemem. Niestety, poza komunikatem o kończących się pieniądzach nie zrobiono niczego więcej i dzisiejszy kryzys finansów NFZ jest efektem tego zaniechania – mówi „Gazecie Wyborczej” były szef jednego z oddziałów wojewódzkich funduszu.
POLECAMY: Szpitale w województwie pomorskim masowo wstrzymują wykonywanie zabiegów
Najgorsza sytuacja na Mazowszu i Śląsku
Jak ujawnia „Wyborcza”, najtrudniejsza sytuacja panuje w dwóch największych oddziałach NFZ – na Mazowszu i Śląsku. W województwie mazowieckim, które zamieszkuje 5,5 mln osób, brakuje 934 mln zł na pokrycie wszystkich należności za leczenie. W województwie śląskim, liczącym 4,3 mln mieszkańców, dziura w budżecie jest jeszcze większa i wynosi ponad 1 mld zł. W obliczu sprzecznych zapowiedzi ze strony NFZ i Ministerstwa Zdrowia, wśród dyrektorów szpitali narasta niepokój.
Czy pacjenci odczują skutki kryzysu?
Choć minister zdrowia zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą, rosnące zaległości NFZ mogą odbić się na jakości opieki medycznej. Ograniczenia w przyjęciach pacjentów, opóźnienia w wypłatach dla szpitali oraz brak środków na leki mogą prowadzić do wydłużenia kolejek do specjalistów oraz pogorszenia dostępu do nowoczesnych terapii.
Jakub Wozinski, publicysta, w jednym z ostatnich artykułów zwracał uwagę na pogarszającą się sytuację w służbie zdrowia. Jego zdaniem, bez szybkich i zdecydowanych działań ze strony rządu, kryzys może się pogłębić, a pacjenci będą zmuszeni ponosić konsekwencje zaniedbań w zarządzaniu systemem ochrony zdrowia.
Podsumowanie
Kryzys finansowy w NFZ to nie tylko problem dla szpitali, ale także dla milionów pacjentów, którzy każdego dnia korzystają z usług publicznej służby zdrowia. Brak środków na leczenie, opóźnienia w wypłatach oraz rosnące zaległości mogą doprowadzić do pogorszenia jakości opieki medycznej. Czy rząd podejmie skuteczne działania, aby zapobiec dalszemu pogłębianiu się kryzysu? Na to pytanie odpowiedź przyniosą najbliższe miesiące.