We wtorek podczas obrad serbskiego parlamentu doszło do gwałtownych starć między posłami opozycji a ochroną. Posłowie opozycji, manifestując swój sprzeciw wobec polityki rządu, użyli świec dymnych i gazu łzawiącego, co doprowadziło do chaosu w sali obrad. W wyniku zamieszania ucierpiały trzy posłanki, w tym jedna w ósmym miesiącu ciąży oraz druga, która doznała udaru i znajduje się w stanie krytycznym.
Protesty studentów a zamieszki w parlamencie
Tło wtorkowych wydarzeń stanowią trwające od grudnia protesty studentów, którzy domagają się zwiększenia funduszy na szkolnictwo wyższe. Podczas sesji parlament miał głosować nad ustawą dotyczącą zwiększenia budżetu dla uniwersytetów, co było jednym z kluczowych postulatów protestujących. Jednak zamiast spokojnej debaty, doszło do eskalacji napięć.
Posłowie opozycji argumentowali, że ich działania były wyrazem solidarności z protestującymi studentami. – Czy jesteście dumni? – zapytała przewodnicząca parlamentu Ana Brnabić, zwracając uwagę na powagę sytuacji.
Przebieg wydarzeń
Do konfrontacji doszło, gdy większość parlamentarna, na czele z Serbską Partią Postępową (SNS), zatwierdziła porządek obrad. Część posłów opozycji opuściła swoje miejsca i ruszyła w kierunku przewodniczącej, co doprowadziło do starć z ochroną. Inni parlamentarzyści zaczęli rzucać świecami dymnymi, a w sali obrad pojawił się gęsty dym – czarny i różowy.
Według relacji serwisu PTB, trzy posłanki odniosły obrażenia. Sonja Ilić, będąca w ósmym miesiącu ciąży, została poszkodowana, podobnie jak Jasmina Obradović z SNS, która doznała udaru. Trzecia posłanka, Jasmina Karanac, została poważnie ranna w głowę na skutek uderzenia granatem hukowym.
Fala protestów w Serbii
Wydarzenia w parlamencie wpisują się w szerszy kontekst społecznych niepokojów w Serbii. Fala protestów rozpoczęła się po zawaleniu części dachu budynku dworca kolejowego w Nowym Sadzie 1 listopada ubiegłego roku, w wyniku czego zginęło 15 osób. Demonstranci zarzucają władzom korupcję i zaniedbania, które miały doprowadzić do tej tragedii.
Studenci, którzy od miesięcy organizują blokady wydziałów, domagają się ujawnienia kontraktów dotyczących renowacji dworca, pociągnięcia do odpowiedzialności osób odpowiedzialnych za ataki na demonstrantów, wycofania zarzutów wobec uczestników protestów oraz zwiększenia o 20% budżetu na szkolnictwo wyższe.
Reakcje władz
Rząd oraz prezydent Serbii zapewnili, że postulaty protestujących zostały spełnione lub wkrótce zostaną wdrożone. Jednak studenci twierdzą, że żadne z żądań nie zostało w pełni zrealizowane, dlatego kontynuują swoje działania.
– Parlament będzie nadal pracował i bronił Serbii – podkreśliła przewodnicząca Ana Brnabić, mimo chaosu, który zdominował wtorkową sesję.
Podsumowanie
Wtorkowe wydarzenia w serbskim parlamencie pokazują, jak głębokie są podziały polityczne i społeczne w kraju. Użycie świec dymnych i gazu łzawiącego przez posłów opozycji to nie tylko wyraz frustracji, ale także symbol solidarności z protestującymi studentami. Jednak konsekwencje tych działań, w tym poważne obrażenia posłanek, przypominają o wysokiej cenie, jaką płaci się za polityczne spory.
W serbskim parlamencie wybuchły zamieszki — w sali posiedzeń posłowie obrzucają się świecami dymnymi i petardami. pic.twitter.com/S4OuBZuHwJ
— Monitor Konfliktów (@Monitor807) March 4, 2025