W ostatnich dniach temat wprowadzenia podatku cyfrowego od globalnych korporacji technologicznych, tzw. big-techów, stał się jednym z głównych punktów dyskusji w polskiej polityce. Premier Donald Tusk potwierdził, że rząd rozważa taką możliwość, ale na razie nie podjął ostatecznej decyzji. – Jak państwo wiecie, mamy dzisiaj do czynienia na świecie z pewnymi nowymi trendami, jeśli chodzi o politykę celną, podatkową. Więc zgodnie z tym nowym trendem mogę powiedzieć: te podatki nałożymy, a może nie nałożymy. Na razie w rządzie nie ma pracy nad takim projektem, ale premier Gawkowski przygotowuje ewentualne projekty – powiedział Tusk podczas oświadczeń dla prasy.
POLECAMY: Strach? Domański dystansuje się w zakresie wprowadzenia podatku cyfrowego
Podatek cyfrowy – konieczność czy ryzyko?
Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski zapowiedział, że rząd pracuje nad projektem ustawy dotyczącej opodatkowania gigantów technologicznych. Jednak, jak podkreśliła minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, na ten moment „nie leży gotowa propozycja ustawowa na stole”.
Podatek cyfrowy ma na celu zwiększenie wpływów do budżetu państwa poprzez opodatkowanie korporacji, które generują ogromne zyski w Polsce, ale często unikają płacenia podatków dzięki skomplikowanym strukturom prawnym i siedzibom w rajach podatkowych. Wiele krajów Unii Europejskiej już wprowadziło podobne rozwiązania, co skłoniło polski rząd do rozważenia takiego kroku.
Reakcja USA: groźba konsekwencji
Plany polskiego rządu spotkały się z ostrą reakcją ze strony Stanów Zjednoczonych. Thomas Rose, przyszły ambasador USA w Polsce, wybrany przez prezydenta Donalda Trumpa, nie pozostawił wątpliwości co do stanowiska amerykańskiej administracji. – Niezbyt mądre! Autodestrukcyjny podatek, który tylko zaszkodzi Polsce i jej stosunkom z USA. Prezydent Trump podejmie działania odwetowe. Odwołajcie podatek, aby uniknąć konsekwencji! – oświadczył Rose.
Wicepremier Gawkowski nie pozostawił tych słów bez odpowiedzi. – Dziwię się, że pan ambasador Rose zaczyna swoje komunikowanie ze społeczeństwem polskim, mówiąc, że czegoś polskiemu rządowi nie można albo wręcz nakazuje, że powinniśmy się wycofać. Albo żyjemy w państwie, które ma pełną świadomość swojego rządu, suwerenność w tworzeniu prawa, albo oglądamy się na ambasadora, który jeszcze tu nie przyjechał i mówi: czegoś nie możecie zrobić, bo Trumpowi się nie podoba – skomentował w Radiu Zet.
Ministerstwo Finansów dystansuje się od projektu
Choć temat podatku cyfrowego wzbudza emocje, Ministerstwo Finansów zdaje się dystansować od całego pomysłu. W oficjalnym oświadczeniu dla PAP Biznes resort podkreślił, że „nie prowadzi obecnie prac nad podatkiem cyfrowym” i przypomniał, że „wyłącznie Minister właściwy do spraw finansów publicznych odpowiada za polską politykę podatkową”.
Czy rząd się wycofa?
Minister edukacji Barbara Nowacka podkreśliła, że rząd nie zamierza rezygnować z planów ze względu na krytykę ze strony przyszłego ambasadora USA. – Nie będziemy się wycofywać ze względu na czyjeś tweety. Z niczego nie będziemy się wycofywać ze względu na tweety. Dyplomacji, polityki nie uprawia się na Twitterze. Większość Polaków nie korzysta z tej aplikacji, chcą widzieć dobre efekty działań i chcą, aby rząd pozyskiwał w dobry sposób pieniądze i żeby sprawiedliwość finansowa spotykała wszystkich, w tym wielkie korporacje – powiedziała Nowacka.
Co dalej z podatkiem cyfrowym?
Na ten moment nie ma jasności, czy podatek cyfrowy zostanie wprowadzony. Rząd zdaje się być podzielony w tej kwestii, a presja ze strony Stanów Zjednoczonych może wpłynąć na ostateczną decyzję. Jedno jest pewne – temat ten będzie jeszcze wielokrotnie powracał, zarówno w debacie publicznej, jak i w rozmowach na arenie międzynarodowej.
Tagi: podatek cyfrowy, big-tech, Donald Tusk, Krzysztof Gawkowski, Thomas Rose, polityka podatkowa, USA, Polska, korporacje technologiczne, Ministerstwo Finansów, Barbara Nowacka, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz
