W ostatnich miesiącach polscy konsumenci zaczęli dostrzegać rosnące ceny drobiu i jaj, ale to, co wydarzy się w najbliższych miesiącach, może wprawić wielu w osłupienie. Puste półki, kolejki, a nawet limity zakupowe mogą stać się rzeczywistością, a przyczyną tego stanu rzeczy jest niedobór piskląt i globalny kryzys w branży drobiarskiej.
Hodowcy alarmują: „Nie ma piskląt, nie będzie kurczaków”
Polska, będąca największym producentem drobiu w Unii Europejskiej, stanęła przed poważnym problemem – brakiem piskląt. Hodowcy drobiu z Mazowsza, kluczowego regionu produkcyjnego, informują, że czas oczekiwania na dostawy piskląt wydłużył się dwukrotnie. Wcześniej przerwa między cyklami produkcyjnymi wynosiła około 2 tygodni, obecnie dochodzi nawet do 6 tygodni!
To katastrofa dla przemysłu drobiarskiego, ponieważ każda przerwa oznacza gigantyczne straty finansowe, a mniej piskląt to mniej drobiu na rynku – i wyższe ceny dla konsumentów.
Globalne problemy uderzają w Polskę
Na obecny kryzys składa się kilka kluczowych czynników:
- Ptasia grypa dziesiątkująca stada – Polska, jak wiele innych krajów, walczy z wirusem, który doprowadził do wybicia ponad 15% stad rodzicielskich odpowiedzialnych za produkcję jaj wylęgowych.
- Rosnące ceny pasz i energii – Pasza stanowi 60-70% kosztów produkcji drobiu, a jej cena wzrosła w 2024 roku o 35%. Do tego dochodzą wysokie koszty prądu i gazu.
- Eksport jaj do USA – Stany Zjednoczone, zmagające się z ogromnym niedoborem jaj, zaczęły szukać dostawców w Europie, co dodatkowo wywołało drenaż rynku. Niemcy i Dania już odmówiły Amerykanom, wskazując, że „wszędzie brakuje jajek”.
- Nowe regulacje Unii Europejskiej – W listopadzie 2024 roku wejdą w życie przepisy wymagające znakowania jaj już na fermach, co dla wielu małych producentów oznacza bankructwo lub konieczność drastycznych podwyżek cen.
Puste półki przed świętami? To całkiem realne
Choć dziś drobiu w sklepach jeszcze nie brakuje, problem może uderzyć najmocniej pod koniec roku. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a wtedy zapotrzebowanie na drób i jaja drastycznie wzrasta. Jeśli sytuacja się nie poprawi, konsumenci mogą zobaczyć puste półki i wyższe ceny nawet o 50% w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Ceny już rosną, a to dopiero początek
Obecnie za kilogram filetów z kurczaka trzeba zapłacić średnio 25-28 zł, choć w niektórych regionach ceny sięgają już 30 zł/kg. Jajka klasy M, które jeszcze rok temu kosztowały 50 groszy za sztukę, dziś sprzedawane są nawet po 1 zł. Hodowcy ostrzegają, że ceny mogą wzrosnąć o kolejne 20-30% w ciągu kilku miesięcy.
Jak uniknąć podwyżek? Porady dla konsumentów
Choć na skalę globalnego kryzysu konsumenci nie mają wpływu, są sposoby, by złagodzić skutki podwyżek:
✔ Korzystaj z promocji – Marketowe gazetki to dziś skarb dla oszczędnych, warto na bieżąco śledzić oferty.
✔ Kupuj lokalnie – Rolnicy i małe gospodarstwa często oferują niższe ceny niż duże sieci.
✔ Zamrażaj zapasy – Jeśli masz możliwość, kupuj drób i mroź go na przyszłość, zanim ceny pójdą jeszcze wyżej.
Przyszłość rynku drobiarskiego: Czy jest szansa na poprawę?
Eksperci przewidują, że kryzys potrwa co najmniej do końca 2025 roku. Sytuację mogłoby poprawić odbudowanie stad rodzicielskich, ale to proces, który trwa co najmniej rok. W dodatku rosnąca globalna konkurencja o żywność sprawia, że Polska – jako kluczowy producent drobiu w UE – może zostać zmuszona do zwiększenia eksportu, co pogłębi problem dostępności na rynku krajowym.
Czy czekają nas reglamentacje? Być może nie, ale drób i jaja mogą stać się produktami luksusowymi, szczególnie dla mniej zamożnych gospodarstw domowych.
Czy Polska poradzi sobie z nadciągającym kryzysem drobiarskim? Wszystko wskazuje na to, że przed nami jeden z najtrudniejszych okresów na rynku spożywczym od lat.