W Polsce od lat toczy się gorąca dyskusja na temat problemów społecznych, takich jak niska dzietność, masowa emigracja młodych i wykształconych obywateli, niskie płace oraz spadek motywacji do pracy zawodowej. Wielu komentatorów szuka przyczyn tych zjawisk, proponując często nierealne rozwiązania. Jednak przyjrzyjmy się faktom – czy to właśnie obecny system podatkowy i emerytalny nie jest jednym z głównych winowajców?

POLECAMY: „Przedwyborcze manipulacje”? ZUS ukrywa raport z niewygodnymi danymi dla samozatrudnionych

Pracujesz, ale ile tak naprawdę zarabiasz?

Przeciętny pracownik zatrudniony na umowę o pracę, który otrzymuje miesięcznie 3 000 zł netto, w rzeczywistości kosztuje pracodawcę 4 719,54 zł. Oznacza to, że pracownik dostaje jedynie 63% swojego faktycznego wynagrodzenia. Reszta trafia do państwa w postaci składek ZUS i podatków. To jednak nie koniec. Większość osób wydaje swoją pensję na zakupy, płacąc przy tym podatek VAT, który średnio wynosi 17%. W efekcie z 3 000 zł netto, pracownik może przeznaczyć na swoje potrzeby jedynie 2 564,10 zł. Reszta znika w państwowej machinie podatkowej.

Przy wyższych wynagrodzeniach proporcje te są jeszcze bardziej niekorzystne. Dlaczego więc system podatkowy jest tak skomplikowany? Czy nie można uprościć procesu poboru podatków, zamiast dzielić go na etapy: najpierw przy wypłacie wynagrodzenia, a potem przy wydawaniu pieniędzy?

Emerytury: kto na nich korzysta, a kto płaci?

Zwolennicy wysokich obciążeń podatkowych twierdzą, że są one niezbędne, aby finansować obecne emerytury. Jednak warto zauważyć, że emerytury pobierane przez pokolenie rodziców są finansowane ze składek ZUS, które płaci pokolenie ich dzieci. Problem w tym, że pracujący Polacy nie płacą na emerytury swoich rodziców, lecz na „ZUS”, który rozdziela te środki według własnych kryteriów. Najpierw pokrywa koszty własnego funkcjonowania, następnie finansuje emerytury grup uprzywilejowanych, a dopiero resztę przeznacza na zwykłe emerytury.

Niska dzietność: dlaczego Polacy nie chcą mieć dzieci?

Wychowanie dziecka do dorosłości kosztuje średnio 300 000 zł, a jeśli dziecko zdecyduje się na studia, kwota ta może wzrosnąć nawet do 500 000 zł. Rodzice nie tylko ponoszą ogromne koszty finansowe, ale także poświęcają czas, energię i często rezygnują z własnych marzeń. W obecnym systemie emerytalnym dzieci pracują na emerytury wszystkich emerytów, a nie tylko swoich rodziców. Dlatego wiele osób decyduje się na życie bez dzieci, odkładając pieniądze na własną starość i licząc, że na ich emerytury będą pracować dzieci innych obywateli.

Emigracja młodych: efekt „kukułczego jaja”

Młodzi Polacy, zniechęceni niskimi zarobkami i wysokimi podatkami, masowo wyjeżdżają za granicę. W ten sposób przestają płacić podatki i składki ZUS w Polsce, podczas gdy ich rodzice-emeryci pozostają w kraju, pobierając emerytury finansowane przez innych pracujących Polaków. To zjawisko nazywane jest efektem „kukułczego jaja” – młodzi zostawiają swoich rodziców na utrzymaniu państwa, a sami budują życie za granicą.

Niechęć do pracy: zasiłki vs. wynagrodzenia

Rządowe programy socjalne, takie jak 500+, sprawiają, że coraz więcej osób rezygnuje z pracy zawodowej, wybierając życie z zasiłków. Dla wielu osób różnica między najniższym wynagrodzeniem a zasiłkami jest na tyle niewielka, że praca przestaje się opłacać. W ten sposób ci obywatele nie tylko nie płacą podatków, ale także nie zasilają systemu emerytalnego, który wypłaca emerytury ich rodzicom.

Czy emerytura to prawo nabyte?

Czy państwo ma prawo zmuszać obywateli do płacenia składek na system emerytalny, który nie gwarantuje im godziwej emerytury? Jak zauważono w tekście: „Nemo plus iuris in alium transferre potest quam ipse habet” – nikt nie może przenieść na drugą osobę więcej praw, niż sam posiada. Czy obecny system nie jest formą zniewolenia kolejnych pokoleń?

Uprzywilejowane emerytury: kto na tym zyskuje?

Obecny system emerytalny faworyzuje niektóre grupy zawodowe, takie jak funkcjonariusze państwowi, którzy otrzymują niższy wiek emerytalny i wyższe emerytury. Przywileje te są finansowane z budżetu państwa, co oznacza, że zwykli podatnicy muszą płacić za emerytury osób, które często przeszły na emeryturę w wieku 40-50 lat.

Jak naprawić system?

Jednym z proponowanych rozwiązań jest likwidacja ZUS i wprowadzenie systemu rodzinno-socjalnego, w którym emerytury byłyby finansowane przez dzieci. W takim systemie każdy pracownik otrzymywałby pełne wynagrodzenie, bez potrąceń na ZUS, a obowiązek utrzymania rodziców spoczywałby na ich dzieciach. To rozwiązanie mogłoby zwiększyć dzietność, zmniejszyć emigrację i przywrócić motywację do pracy.

Podsumowanie

Obecny system emerytalny i podatkowy w Polsce nie tylko zniechęca do pracy i posiadania dzieci, ale także generuje ogromne koszty dla państwa. Potrzebne są śmiałe reformy, które przywrócą sprawiedliwość i motywację do działania. Czy Polska znajdzie swojego „Aleksandra Macedońskiego”, który przetnie ten gordyjski węzeł?

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version