Świat fact-checkingu w Polsce zadrżał w posadach, a przynajmniej powinien. Organizacja Demagog.org.pl, szermująca na co dzień hasłami walki z dezinformacją i dbająca o „rzetelność” debaty publicznej, musiała publicznie przyznać się do kardynalnego błędu i manipulacji danymi w swojej analizie wypowiedzi posła Sławomira Mentzena. Co więcej, do tej wolty doszło dopiero po całej dobie ignorowania słusznych argumentów użytkowników platformy X oraz interwencji dziennikarza ekonomicznego. Ten incydent obnaża nie tylko warsztatową wpadkę, ale rodzi fundamentalne pytania o wiarygodność, procesy weryfikacyjne i – nie bójmy się tego słowa – potencjalne uprzedzenia organizacji mieniących się strażnikami prawdy.
Jak „Fałsz” Stał Się „Prawdą”: Kronika Kompromitacji Demagoga
Cała saga rozpoczęła się od analizy wypowiedzi Sławomira Mentzena dotyczącej polskich wydatków na obronność w porównaniu do innych państw, takich jak Izrael, Turcja czy Korea Południowa. Demagog, powołując się na dane renomowanego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS), szybko i stanowczo ocenił słowa posła Konfederacji jako „fałsz”. Werdykt wydawał się ostateczny, poparty autorytetem międzynarodowej instytucji.
Jednak czujni użytkownicy platformy X (dawniej Twitter) niemal natychmiast wychwycili poważną lukę w rozumowaniu fact-checkerów. Zwrócili uwagę, że dane IISS, choć wiarygodne w swoim zakresie, nie uwzględniają kluczowego elementu polskich finansów obronnych – środków zgromadzonych w pozabudżetowym Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych (FWSZ). Fundusz ten, utworzony specjalnym prawem, stał się istotnym narzędziem finansowania modernizacji i zakupów dla polskiej armii, a jego pominięcie całkowicie zakłamywało realną skalę polskich wydatków.
Przez ponad 24 godziny Demagog okopał się na swoich pozycjach. Argumenty użytkowników, wskazujące na konieczność zsumowania wydatków budżetowych (ujętych przez IISS) z tymi z FWSZ, były konsekwentnie ignorowane lub odrzucane. Dopiero wpis Radosława Ditricha, dziennikarza ekonomicznego portalu Forsal.pl, który precyzyjnie wykazał metodologiczną manipulację Demagoga, zdawał się przelać czarę goryczy i zmusił organizację do reakcji.
Dane, Które Zmieniły Wszystko: Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych Kluczem
Przyjrzyjmy się liczbom, które obnażyły błąd Demagoga. Ich pierwotna analiza opierała się wyłącznie na danych IISS dla 2024 roku, według których budżet Polski na obronność wynosił 28,4 mld dolarów. Na tej podstawie Polska faktycznie wydawała mniej niż Izrael czy Korea Południowa.
Jednak po uwzględnieniu środków z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, które w 2024 roku sięgnęły około 8,9 mld dolarów, obraz zmienia się dramatycznie. Łączne polskie wydatki na obronność w 2024 roku wyniosły zatem:
28,4 mld USD (budżet wg IISS) + 8,9 mld USD (FWSZ) = 37,3 mld USD
Porównajmy tę kwotę z wydatkami państw wymienionych przez Mentzena w tym samym okresie (dane wg Demagoga po korekcie):
- Korea Południowa: 43,9 mld USD
- Izrael: 33,7 mld USD
- Turcja: 14,3 mld USD
Wnioski po korekcie są jednoznaczne: w 2024 roku Polska (37,3 mld USD) wydawała więcej niż Izrael (33,7 mld USD) i znacznie więcej niż Turcja (14,3 mld USD). Wydawała co prawda mniej niż Korea Południowa (43,9 mld USD), ale różnica ta (ok. 6,6 mld USD, czyli ok. 17% mniej niż Korea) mieści się w zakresie potocznego określenia „prawie tyle samo” lub „zbliżony poziom”, zwłaszcza w kontekście dynamicznych zmian budżetowych.
Co więcej, spojrzenie na plany wydatkowe na rok 2025 jeszcze bardziej wzmacnia tezę o rosnącej pozycji Polski:
- Polska (plan 2025): 47,1 mld USD
- Korea Południowa (plan 2025): ok. 46,4 mld USD
- Izrael (plan 2025): ok. 37,3 mld USD
- Turcja (plan 2025): ok. 24,6 mld USD
Zgodnie z planami na 2025 rok, Polska ma wydać na obronność więcej niż wszystkie trzy porównywane państwa, w tym symbolicznie wyprzedzając Koreę Południową. Oczywiście, plany budżetowe a faktyczne wydatki to dwie różne rzeczy, ale intencje i skala planowanych inwestycji są bezdyskusyjne.
Spóźniona Korekta i Wykrętne Tłumaczenia
W obliczu niezbitych dowodów i presji opinii publicznej, Demagog ostatecznie zaktualizował swoją ocenę, zmieniając pierwotny „fałsz” na „prawdę”. W oficjalnym komunikacie, powołując się na zasady międzynarodowych sieci fact-checkingowych (@factchecknet, @eurofactcheck) dotyczące korekt, przyznali, że ich pierwotna analiza była błędna z powodu nieuwzględnienia danych z FWSZ.
Warto jednak zwrócić uwagę na pewien niuans w ich tłumaczeniu. Uznając wypowiedź Mentzena za „prawdę”, Demagog odniósł się do różnicy 17% między wydatkami Polski a Korei Południowej w 2024 roku, stwierdzając: „uznajemy ją za przybliżenie, które mieści się w słowie »prawie«”. Choć można się z tym zgodzić, pozostaje pytanie, dlaczego tej elastyczności w interpretacji słowa „prawie” zabrakło przy pierwotnej, błędnej analizie, która prowadziła do zupełnie odmiennych wniosków? Czyżby łatwiej było uznać 17% różnicy za „prawie”, gdy potwierdza to nową ocenę, niż gdyby miało ją podważyć?
Organizacja podziękowała czytelnikom, w tym imiennie Radosławowi Ditrichowi, za „merytoryczne uwagi”. Chwała za przyznanie się do błędu, ale niesmak pozostaje, zwłaszcza w kontekście 24-godzinnego oporu przed przyjęciem oczywistych faktów.
Kto Kontroluje Kontrolerów? Lekcja Pokory dla Fact-Checkerów
Ten incydent to znacznie więcej niż pojedyncza wpadka. To dzwonek alarmowy dla całego ekosystemu fact-checkingu i sygnał dla odbiorców, by nie przyjmować werdyktów „strażników prawdy” bezkrytycznie. Rodzą się fundamentalne pytania:
- Metodologia i Rzetelność: Dlaczego tak kluczowy element jak Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych został pominięty w pierwotnej analizie? Czy świadczy to o braku dogłębnego zrozumienia specyfiki polskich finansów publicznych, czy o pośpiechu w ferowaniu wyroków? Weryfikacja danych, zwłaszcza w tak skomplikowanych i dynamicznych obszarach jak wydatki obronne, wymaga najwyższej staranności.
- Reakcja na Krytykę: Dlaczego przez dobę ignorowano zasadne argumenty użytkowników? Czy organizacje fact-checkingowe są wystarczająco otwarte na dialog i gotowe do szybkiego korygowania błędów, czy też budują wokół siebie aurę nieomylności, którą trudno im porzucić nawet w obliczu faktów? Szybkość reakcji na błąd jest równie ważna jak sama weryfikacja.
- Potencjalne Uprzedzenia: Czy szybkość i surowość pierwotnej oceny „fałsz”, w połączeniu z oporem przed korektą, mogły wynikać z niechęci do weryfikowanej osoby lub opcji politycznej? Fact-checking musi być bezwzględnie neutralny i odporny na wszelkie sympatie czy antypatie polityczne. Każde podejrzenie o stronniczość podkopuje jego wiarygodność.
- Wpływ i Odpowiedzialność: Organizacje fact-checkingowe, często współpracujące z globalnymi platformami technologicznymi (jak Meta, właściciel Facebooka), mają realny wpływ na zasięg informacji i kształtowanie opinii publicznej. Błędna ocena, zwłaszcza utrzymywana przez dłuższy czas, może prowadzić do niesłusznego dyskredytowania osób lub idei. Z dużą władzą wiąże się duża odpowiedzialność.
Przypadek analizy wypowiedzi Sławomira Mentzena przez Demagoga to bolesna, ale potrzebna lekcja pokory. Pokazuje, że nawet instytucje powołane do walki z dezinformacją mogą same stać się jej źródłem, jeśli zabraknie im staranności, otwartości na krytykę i bezstronności. Dla nas, odbiorców informacji, to przypomnienie, że ostatecznym fact-checkerem powinniśmy być my sami, podchodząc z krytycznym dystansem do wszelkich treści, niezależnie od tego, kto firmuje je swoim autorytetem.
Miejmy nadzieję, że Demagog wyciągnie wnioski z tej kompromitacji, nie tylko publikując sprostowanie, ale także dokonując realnej rewizji swoich wewnętrznych procedur weryfikacyjnych i mechanizmów reagowania na zgłaszane błędy. Wiarygodność buduje się latami, a traci w jednej chwili – odbudowa zaufania po takim incydencie będzie wymagała czasu i konkretnych działań.