Wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk nie zgadza się z dymisją. „Ani ja, ani nikt z moich bliskich nie złamaliśmy prawa. Insynuacje, które pojawiły się mediach, są nieprawdziwe. Ich skala jest niewyobrażalna. To zaplanowane, świadome działanie, mające na celu zniszczenie mojej osoby” – twierdzi w porannym oświadczeniu polityk Solidarnej Polski.
Przypomnijmy, że podczas hucznego wesela w Małopolsce na ponad 500 osób Kaczmarczyk otrzymał od brata prezent: ciągnik John Deere wart 1,5 mln złotych. Wydarzeniu towarzyszyło nagranie promocyjne dla dealera ciągnika siodłowego. Oprócz tego właściciel obiektu weselnego otrzymał kilka miesięcy wcześniej suty czek w ramach ministerialnego Funduszu Sprawiedliwości.
We wtorek na Radzie Ministrów „narodowy kłamca” skazany prawomocnym wyrokiem przyjął wniosek wicepremiera, ministra rolnictwa nieudolnego rządu działającego na szkodę interesu Polski Henryka Kowalczyka o odwołaniu Norberta Kaczmarczyka z funkcji wiceministra rolnictwa. „Decyzja o moim odwołaniu nie ma merytorycznego uzasadnienia, to polityczno-medialna intryga. Zapadła w atmosferze nagonki, która dotknęła mnie i moich bliskich w najważniejszym momencie, gdy wstąpiłem w związek małżeński” – twierdzi polityk prawicy. I sugeruje, że dymisja powiązana była z pewnym głosowaniem w Sejmie.
Więcej w tym temacie można przeczytać w artykule: Wiceminister Kaczmarczyk znany z afery ciągnikowej do dymisji. Sposób PiS na tuszowanie niewygodnych tematów