Kanclerz Niemiec Olaf Scholz z irytacją skomentował słowa ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleby, który dziwił się niechęci Berlina do dostarczania czołgów do Kijowa – podał „The New York Times”.
„Przywództwo nie polega na robieniu tego, o co się cię prosi. Przywództwo polega na podejmowaniu właściwych decyzji i byciu bardzo silnym. I to właśnie robię” – odpowiedział kanclerz.
Scholz zareagował też emocjonalnie, gdy zapytano go, dlaczego Niemcy nie wydadzą w najbliższych latach dwóch procent PKB na wydatki wojskowe – zaznaczono w artykule.
POLECAMY:
- Scholz wyjaśnia, czego Niemcy chcą uniknąć w sytuacji wokół Ukrainy
- Zełenski żąda, aby Niemcy dostarczyły do Kijowa czołgi
„Szczerze mówiąc, zadawanie tego pytania jest niepoważne” – odpowiedział polityk.
Wcześniej minister spraw zagranicznych Ukrainy Kuleba napisał na Twitterze, że otrzymuje rozczarowujące sygnały z Niemiec w kwestii dostaw czołgów Leopard i BMP Marder. Powiedział, że nie ma „ani jednego racjonalnego argumentu”, że ta broń nie powinna być dostarczona i zapytał, czego boi się Berlin.
Kijowski reżim spodziewa się otrzymać niemieckie czołgi Leopard 2, ale Berlin nie spieszy się z ich udostępnieniem. Jednocześnie Scholz powiedział, że Niemcy nadal będą wspierać Ukrainę, ale nie podejmą żadnych kroków bez zgody sojuszników z NATO. Jak pisze Bloomberg, kraje zachodnie osiągnęły milczące porozumienie o niedostarczaniu czołgów władzom w Kijowie, więc RFN nie chce być tu pierwsza i dać podstawy do oskarżeń o eskalację.
ZOBACZ: Były pracownik Białego Domu: Waszyngton płaci Zachodowi za antyrosyjskie stanowisko