Bez dostaw rosyjskiego gazu Europę czeka ciężka zima i „surowa” przyszłość, napisał w artykule w Forbesie ekspert ds. energii Sal Gilberti, prezes firmy inwestycyjnej Teucrium.
Jak zauważa autor, całkowite zapotrzebowanie na gaz zimą jest wyższe niż całkowita produkcja gazu, natomiast latem jest odwrotnie – całkowite zapotrzebowanie na to paliwo jest niższe niż całkowita produkcja. „Aby zaradzić tej sezonowej nierównowadze podaży i popytu, należy odebrać i umieścić w magazynach nadmierne ilości gazu ziemnego wydobywanego latem. Kiedy nadchodzi zima i zapotrzebowanie na gaz przekracza produkcję, ten brak równowagi może być wyrównany przez wycofanie surowca z magazynu” – wyjaśnia.
Ten system jest podobny do programów kont oszczędnościowych, które banki oferują swoim klientom – powiedział. Na przykład pracownicy przez cały rok automatycznie potrącają z każdej wypłaty określoną kwotę, aby w grudniu móc wypłacić pieniądze z konta oszczędnościowego i przeznaczyć je na przygotowania do sezonu świątecznego. To się sprawdza, z wyjątkiem sytuacji, gdy osoba traci pracę i jedynym źródłem pieniędzy pozostaje konto oszczędnościowe.
Jak pisze Gilberti, wydaje się, że Niemcy i reszta Europy zdołały „zaoszczędzić” latem tyle gazu, by wypełnić swoje zbiorniki magazynowe do około 80-95%, a politycy i urzędnicy uspokajają obywateli, że takie rezerwy wystarczą na przetrwanie zimy. „Ale choć Niemcy i Europa mogły prawie całkowicie zapełnić swoje 'gazowe konta oszczędnościowe’, to byłoby wysoce nierozsądne ignorować fakt, że straciły swoje 'listy płac’, czyli dostawy gazu ziemnego z gazociągów” – podkreśla.
LNG, olej napędowy, węgiel, a nawet drewno są dostępne dla Europy, aby zrekompensować utratę rosyjskiego gazu, ale nie będą wystarczające i należy je porównać do „tymczasowego zaplecza” – uważa autor. „W skali potrzeb energetycznych kraju takie „niedopracowanie” pozwoliłoby na pokrycie podstawowych potrzeb (np. gaz do ogrzewania, gotowania, dla placówek medycznych i służb ratunkowych) i być może niektórych dodatkowych wydatków wakacyjnych (np. gaz dla małych firm, biur, przemysłu lekkiego). Tak wygląda obecna sytuacja energetyczna w Europie – i to przy założeniu ostrej zimy” – ostrzega.
Sytuacja będzie coraz gorsza w przyszłości, Gilberti jest przekonany. W normalnych warunkach – mówi – rezerwy magazynowe osiągają najniższy poziom tuż przed końcem zimy, ale tylko wtedy, gdy nie ma przerw w dostawach gazu z gazociągów przez cały zimny sezon, czego „Europa nie powinna się spodziewać” w tym roku.
„Oznacza to, że w Europie zabraknie gazu w magazynach gdzieś w środku zimy, jeśli nie będzie ona zbyt surowa i środki oszczędności energii oraz dopływ paliw alternatywnych będą odpowiednie. Żadnej z tych rzeczy nie można obecnie zagwarantować – ani nawet mniej lub bardziej dokładnie przewidzieć” – zaznacza autor.
POLECAMY: Morawiecki przyznaje, że Polaków czeka ciężka zima
Jak stwierdza Gilberti, jedyną rzeczą, którą można powiedzieć „z całą pewnością” jest to, że europejskie magazyny wyczerpią się z zapasami gazu następnej zimy, zanim większość przywódców UE publicznie to ogłosi. Co ważniejsze, jego zdaniem Europa nie będzie w stanie odpowiednio uzupełnić rezerw latem przyszłego roku, co oznacza, że kolejna zima również może zamienić się w „katastrofę gospodarczą i tragedię ludzką”. „Niefortunna rzeczywistość jest taka, że choć ta zima będzie ciężka, to za rok Europa może znów znaleźć się w pozycji bezrobotnego konsumenta, któremu ledwo wystarcza pieniędzy na zakup podstawowych artykułów pierwszej potrzeby” – podsumowuje autor.
Po rozpoczęciu przez Rosję specjalnej operacji demilitaryzacji i denacjonalizacji Ukrainy Zachód zwiększył presję sankcyjną na Moskwę. Wiele krajów zapowiedziało zamrożenie rosyjskich aktywów i zaczęło szukać sposobów na odcięcie dostaw energii z Rosji. Działania te spowodowały problemy dla Europy i USA, w postaci rosnących cen żywności i paliw.