Piekarze, młynarze, mleczarze i producenci makaronu. Przedstawiciele wszystkich tych zawodów prosili o wpisanie na ,,listę krytyczną” gwarantującą zamrożenie cen energii w 2023. Jednak bezskutecznie. Bez pomocy państwa ich działalność przestanie być opłacalna.
POLECAMY: Piekarnie biją na alarm. Szykują się dwucyfrowe wzrosty cen pieczywa
Niedaleka przyszłość pokaże, które spółki przetrwają rok 2023, a z którymi produktami będziemy musieli się pożegnać. Przez niewyobrażalnie wysokie ceny prądu wielu producentów towarów, które wymagają dużego jego zużycia, produkują na starych umowach z dostawcami energii lub już ograniczyli produkcję.
POLECAMY: Piekarnia Wieczorek po 30 latach działalności znika z rynku »Serce nam pęka«
Portal money.pl przeprowadził rozmowę z przedstawicielami różnych branży spożywczych. Prezes Polskiej Izby Makaronu, Marek Dąbrowski, tak wypowiadał się o całej sprawie:
„Przez 6 godzin musimy suszyć makaron w temperaturze od 70 do 90 st. C., podczas gdy chleb piecze się tylko 40 minut. Naszych zakładów nie ma jednak na rządowej „liście krytycznej”, nie będziemy mieli zamrożonych cen energii w przyszłym roku. Za to na liście tej są producenci ceramiki czy przemysłu skórzanego. To nie są artykuły pierwszej potrzeby! Nie rozumiem tego…”
Dodaje również, że wszędzie pisał w sprawie wciągnięcia na listę firm energochłonnych – do ministerstwa rozwoju i do wicepremiera Jacka Sasina oraz ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, a także do premiera Mateusza Morawieckiego. Jednak nie uzyskał żadnej odpowiedzi, dlatego też postanowił zwrócić się o pomoc dla całej branży bezpośrednio do Komisji Europejskiej. Ową w tej sprawie zaoferował już europoseł Krzysztof Hetman.
Prezes podaje dodatkowo, że następny rok będzie ,,zabójczy dla kieszeni konsumenta”. Oprócz tegorocznych podwyżek makaronów (ok. 25-30 proc.) dojdą w 2023 r. nowe – ok. 15-proc.
Wypowiada się też prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka Marcin Hydzik: „W naszej branży nie będzie przestojów czy ograniczania produkcji ze względu na zwierzęta, ale nastąpi likwidacja nieopłacalnej produkcji. Zacznie się od małych rodzinnych gospodarstw, gdzie produkcja mleka będzie najbardziej kosztowna.”
Niektórzy producenci, którym kończą się umowy z dostawcami energii, zmuszeni byli już zatrzymać produkcję. Inni również będą musieli wkrótce do nich dołączyć.
„Docierają do nas sygnały, że fabryki produkowały, ile tylko mogły, robiąc zapasy na starych umowach energetycznych, a w styczniu 2023 r. część z nich stanie. Będą liczyć wszystkie koszty. Dla niektórych z nich dalsza produkcja będzie już nieopłacalna” – podaje wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Federacji Żywności Związku Pracodawców, Andrzej Gartner
Podobnie sytuacja ma się w zakładach meblarskich, stolarniach, a nawet dużych zakładach przemysłowych produkujących części do przemysłu ciężkiego. Wszyscy przeliczają, czy produkcja w 2023 r. dalej będzie dla nich opłacalna.
Jeden komentarz
Unia EU i USA prowadzi już wojnę z PL, a tu boimy się Putina…hahaha