Funkcjonariusz CBŚP, który pracował przy sprawie brata komendanta Szymczyka, zmarł na początku kwietnia. Policja stwierdziła, że była to samobójcza śmierć i nie wykonano sekcji zwłok. Rodzina nie zgadza się z tą teorią. Znaleziono także dziwną wiadomość pożegnalną, której nigdy nie wysłał do żony. Według informacji, do których dotarł portal Onet, Paweł pracował nad sprawą brata komendanta głównego policji, Jarosława Szymczyka. Policja wydała oficjalne oświadczenie, w którym zapowiedziała złożenie skargi do Rady Etyki Mediów i zarzuciła autorom tekstu manipulacje.
Jak donosi Onet, w Niedzielę Wielkanocną, 9 kwietnia 2023 roku, ciało Pawła zostało znalezione w sadzie niedaleko jego domu. Mężczyzna powiesił się na smyczy swojego psa. Pomimo podjętej reanimacji nie udało się go uratować.
Tajemnicze okoliczności zgonu funkcjonariusza CBŚP, który pracowała przy sprawie brata komendanta Szymczyka
Wraz z rozpoczęciem pracy w lubelskim Wydziale do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Ekonomicznej CBŚP w 2022 roku, Paweł został zatrudniony jako młodszy aspirant. Według informacji podanych przez Onet, w listopadzie 2022 roku grupa funkcjonariuszy CBŚP z Lublina aresztowała trzy osoby podejrzane o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, zajmującej się oszustwami podatkowymi w ramach tzw. karuzeli VAT. Osoby zatrzymane to Arkadiusz K., Grzegorz K. oraz 49-letni Łukasz S. Okazało się, że Łukasz S. jest bratem gen. Jarosława Szymczyka, komendanta głównego policji.
Według ustaleń portalu Onet, Paweł pracował nad tą sprawą, która dotyczyła brata Szymczyka. Mężczyzna miał twierdzić, że dochodzi do manipulacji i nieprawidłowości w CBŚP, a sprawa była celowo utrudniana. Te wydarzenia skłoniły go do rozważenia powrotu do swojej poprzedniej pracy.
O śmierci żona Pawła mówiła: „To była ostatnia osoba, po której mogłabym się spodziewać takiego ruchu. Kilka miesięcy temu nie chciał być na pogrzebie osoby, która popełniła samobójstwo, bo nie mógł patrzeć na cierpienie jego dzieci”. Z kolei, jego matka stwierdziła, że nigdy nie uwierzy, że „sam sobie to zrobił”.
Według informacji przedstawionych przez Onet, Paweł pozostawił wiadomość SMS pożegnalną dla żony, która jednak nigdy nie została wysłana. Treść wiadomości zawierała zwroty, których Paweł nigdy wcześniej nie używał, a sama treść była pozbawiona emocji.
Bliscy Pawła twierdzą również, że nie mieli dostępu do jakiejkolwiek dokumentacji medycznej potwierdzającej rzekomą chorobę. Żona Pawła stwierdziła: „Nic nie wiem o żadnej chorobie. Nie widziałam żadnych dokumentów, nie brał żadnych leków. Zauważyłabym, gdyby coś takiego występowało”. Po śmierci funkcjonariusza, jego ciało zostało poddane kremacji, a sekcja zwłok nie została przeprowadzona.
Onet zwrócił się z prośbą o komentarz do Komendy Głównej Policji, Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Zespół prasowy CBŚP odpowiedział: „Z naszych informacji wynika, że do śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie, natomiast m.in. ze względu na dobro rodziny nie będziemy udzielać żadnych informacji dotyczących spraw prywatnych ani szczegółów postępowania”. Natomiast KGP odpowiedziało: „Nieprawdą jest, że wskazany funkcjonariusz prowadził postępowanie przygotowawcze lub był członkiem grupy śledczej w sprawie, o którą Pan pyta”.
Formacja zarządzana przez Kamińskiego, który ma poważne problemy prawne wydaje oświadczenie
POLECAMY: SN uchylił umorzone sprawy Kamińskiego i Wąsika. Przyłębska nie uchroniła pisowskich przestępców
W czwartek na stronie policji pojawiło się oświadczenie dotyczące publikacji Onetu. W oświadczeniu czytamy: „Wskazany w artykule zmarły funkcjonariusz – tak jak informowaliśmy Autorów tekstu – ani nie prowadził postępowania przygotowawczego w opisywanej sprawie, ani nie był nawet szeregowym członkiem grupy śledczej. W CBŚP służył dopiero od kilku miesięcy. Jest to jednoznaczne z tym, że nie miał dostępu do żadnych akt tej sprawy oraz nie odpowiadał za żadne czynności procesowe lub operacyjne. Autorzy pominęli te fakty, celowo budując fałszywą narrację o sensacyjnym charakterze”.
Policja zarzuca autorom artykułu, że nadali mu „sensacyjny charakter”, wykorzystując powiedzenie „że zmarły się nie wypowie”. Oświadczenie podkreśla, że dziennikarze Onetu „przekłamali fakty i napisali nieprawdę”. Podkreślono również, że to prokuratura prowadziła śledztwo zarówno w sprawie opisywanej w tytule artykułu, jak i w związku z nagłą śmiercią funkcjonariusza. Wszelkie możliwe powody związane ze służbą w CBŚP zostały wykluczone. Decyzje dotyczące czynności w tych sprawach podejmował prokurator. Oświadczenie sugeruje, że autorzy artykułu manipulowali informacjami, celowo łącząc tragiczną śmierć funkcjonariusza ze sprawą, w której faktycznie nie brał udziału. Policja zapowiedziała, że wniesie oficjalną skargę do Rady Etyki Mediów dotyczącą publikacji, która rzekomo narusza dobre imię zmarłego funkcjonariusza oraz całą formację.
Sprawa brata Jarosława Szymczyka. W tle karuzela podatkowa
Przypominamy, że Łukasz Sz. został zatrzymany pod koniec listopada 2022 roku, a Prokuratura Regionalna w Lublinie przedstawiła mu pięć zarzutów, w tym udziału w grupie przestępczej, prania brudnych pieniędzy, fałszowania faktur VAT i oszustw dotyczących mienia znacznej wartości. Wraz z nim zatrzymano także dwie inne osoby. W maju 2023 roku Sąd Rejonowy Lublin-Zachód wydał postanowienie dotyczące kwoty poręczenia majątkowego, która wynosiła 1 milion złotych, które Łukasz Sz. miał wpłacić.
Do 17 maja Łukasz S. wpłacił 400 tysięcy złotych i złożył swój paszport zgodnie z zakazem opuszczania kraju. Jednak na wniosek obrońców Łukasza S., prokurator zmienił warunki poręczenia majątkowego. Rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Lublinie, prokurator Andrzej Jeżyński, potwierdził, że Łukasz Sz. przelał 400 tysięcy złotych, a pozostałą część, czyli 600 tysięcy złotych, ustalono jako hipotekę na jego majątku. Śledczy są zadowoleni z takiego rozwiązania, ponieważ kwotowo się zgadza, a łącznie wynosi niemal milion złotych. 49-letni Łukasz S. nadal jest podejrzany o udział w grupie, która mogła doprowadzić Skarb Państwa do straty prawie 40 milionów złotych.
Przypominamy, że do Prokuratury Regionalnej w Lublinie trafiają wszystkie niewygodne sprawy partii PiS.